Rozdział 48 Wieża została otwarta

2.4K 147 33
                                    


Aaron wrócił z powrotem do swojej pracy, a mi nie daje spokoju co opowiedziała mi Mercy. Zastanawia mnie, dlaczego przez 266 lat nie obudził Annabell skoro może to zrobić. Trzyma ją zamkniętą wieży zamiast zwrócić jej życie. Wiem, że zapewne nie powinnam się wtrącać, ale ja tak bardzo nie lubię tajemnic. A zaraz prawie bym zapomniała, przecież w propozycji Króla dotyczącej mojej zmiany na koniec dodał, że wtedy zdradzi mi wszystkie swoje tajemnice. Myślę, że wystarczająco podołałam mojej zmianie bo zamierzam już taka zostać, ponieważ podoba mi się to, a zresztą bezsilność mojego męża i jego zakłopotanie są cudne. Uwielbiam się z nim droczyć.

Idę mu jeszcze raz przeszkodzić. Po nie całych pięciu minutach byłam już pod jego gabinetem.  Złapałam za klamkę i pewnie weszłam do środka. Król nawet na chwilę nie oderwał się od papierów by spojrzeć kto właśnie wszedł do środka.

-Aaron - nawet na mnie nie spojrzał

-Ej! Aaron spójrz na mnie - zbliżyłam się do biurka

-Ignoruje cię, a widziałem 15 minut temu. Więc co chcesz tym razem? Niech zgadnę nudzi ci się?

-Co tak ofensywnie mój mężu, a w ogóle skąd wiedziałeś, że to ja. Nawet nie spojrzałeś

-Wyczuwam cię z daleka. Czego tym razem?

Czyżby mój mąż tracił cierpliwość. Nie wiem dlaczego, ale niezwykle mnie to bawi.

-Pamiętasz jak...- przerwałam na chwilę swoją wypowiedź, aby podejść bliżej i usiąść na brzegu biurka

-Złożyłeś mi propozycję i obiecałeś, że wtedy zdradzisz swoje sekrety. Pamiętasz mój ukochany - nachyliłam się bliżej niego na co on tylko westchnął

-Pamiętam, ale ty pod włos mnie nie bierz bo ci się nie dam kochanie - musnął moje usta

-Ale czemu? Może w końcu podziała - zaśmiałam się i usiadłam mu na kolanach, a on tylko westchnął i pokręcił głową

-Słyszałem, że ostatnio interesujesz się sprawą mojej siostry. Tylko nie wiem, dlaczego, ale skoro i tak już dużo wiesz opowiem ci resztę

-Annabell to córka Veronique dellov Blackheart kobiety, która doprowadziła moją matkę do odebrania sobie życia. Nie tolerowałem tej kobiety, ale Annabell nie była niczemu winna, więc ją zaakceptowałem jak się później okazało obojgu brakowało nam czegoś i odczuwaliśmy pustkę, którą nasza wzajemna obecność wypełniła. W 1742 roku 24 września łowcy wkroczyli do pałacu mój ojciec zdążył ukryć Annabell i kazał mi jej pilnować. Lecz sam się nie uratował. Oddał za  nas życie. Przez 3 lata razem z siostrą byliśmy pewni, że łowcy zabili również Veronique, ale ona wróciła i okazało się, że wydała im naszego ojca. Nie mogliśmy jej tego wybaczyć. Później również próbowała nasłać ich na swoją córkę i wtedy Annabell nie wytrzymała i ugodziła ją sztyletem, który wcześniej mi ukradła. Była młoda, nie chciałem... - przerwał swoją wypowiedź

-Nie chciałeś by miała splamione ręce krwią w tak młodym wieku, dlatego wziąłeś winę na siebie zgadza się? - pokiwał przytakująco

-Od kiedy poinformowała łowców o tym, że Annabell żyje przez 10 lat ją ścigali. 1754 roku 24 września przyszli po nią, lecz nie z zamiarem zabicia. Chcieli ją zabrać, a tam torturowali by ją póki nie wyznała by moich sekretów. W tamtym okresie czasu nie jeden walczył o jej względy. W końcu nie dziwota. Była czystej krwi wampirzycą, a w dodatku siostrą Króla Wampirów. Wiedziała co ją czeka jeśli z nimi odejdzie. Dlatego błagała bym ją zabił. Nie chciałem tego uczynić, ale była zbyt delikatna by móc ją skrzywdzić. Nie wytrzymała by tego, a ja nie pozwoliłbym jej zabrać. Nie wynikłoby nic dobrego. Byliśmy tego świadomi, dlatego tamtego dnia wbiłem sztylet w jej serce. Wpadła w moje ramiona i wtedy wyszeptała jak mogę ją przywrócić do życia

-Dlaczego jej nie obudziłeś?

-Może nie miałem odwagi spojrzeć jej  w oczy po tym wszystkim albo może zabrakło mi sił by to uczynić. Bello przywrócenie wampira czystej krwi nie jest takie proste. Rytuał, który trzeba wykonać jest zakazany, ponieważ jest to ingerencja w siły natury, boskie. Żadna wiedźma go nie wykona, gdyż musiała by się skalać czarną magią

-Na czym polega ten rytuał?

-Równowaga w naturze nie może zostać zachwiana, dlatego by ocalić jedną duszę drugą trzeba poświęcić. Potrzeba również krwi, ale nie byle jakiej. Musi być to wampir czystej krwi i Królewskiego pochodzenia. Ja się nie nadaje, ponieważ ta osoba nie może być spokrewniona z wampirem, którego chce się obudzić

-Ja jestem czystej krwi. Nestor był moim ojcem i pochodził z Królewskiego rodu sam to powiedziałeś

-Zwariowałaś, nie użyję cię jako składnika do rytuału

-Nie chcesz ponownie ujrzeć Annabell?

-Jeśli coś pójdzie nie tak nie tylko ona się nie obudzi, ale również stracę ciebie. Nie zamierzam ryzykować. Pogodziłem się z jej odejściem

-Nieprawda 

-Poświecisz niewinną duszę? - spojrzał pytająco

-A musi być to dobra dusza? - uniosłam jedną brew do góry

-Powinna bo w przeciwnym razie Annabell może przebudzić się jako ktoś inny

-Chodź -wstał i podał mi rękę

Zanim opuściliśmy gabinet Król zabrał coś z szuflady biurka. Szliśmy w ciszy przed siebie. Przeczuwałam, gdzie  Aaron może mnie prowadzić, ale nie myślałam, że kiedyś zbierze się na taką odwagę. Zatrzymaliśmy się na końcu korytarza, gdzie otworzyło się przed nami tajemne przejście. Król puścił mnie przodem. Szliśmy teraz wąskim korytarzem, który zaprowadził nas do również wąskim schodów co korytarz. Mój mąż wyjął klucz i włożył go do zamka. Usłyszeliśmy zgrzyt, a po chwili drzwi się otworzyły. Położył dłoń na moich plecach dając mi tym znak, abym weszła do środka. 

Weszliśmy i znów znaleźliśmy się na ciemnym korytarzu. Już wiedziałam, gdzie mnie przyprowadził. Szłam obok niego, a on po kilku chwilach zatrzymał się przed kolejnymi dużymi, dębowymi drzwiami. Ponownie wyjął klucz, a następnie je otworzył. Lekko niepewnym krokiem weszłam do środka. Król zamknął za nami drzwi. Podszedł do okna i jednym szybkim ruchem odsłonił ciężką zasłonę, która chroniła miejsce przed promieniami słonecznymi. Gdy w pokoju się rozjaśniło ujrzałam stojącą na środku trumnę. Przyznam, że trochę nieswojo się czułam w tym momencie, ale myślę, że całkowicie można mnie zrozumieć. Aaron podszedł do niej i ją otworzył. Wtedy po raz pierwszy ujrzałam Annabell.

Wyglądała jakby spała. Była taka piękna i niewinna. Tylko był jeden dość ciekawy i istotny szczegół.

-Dlaczego ona wygląda jak ja? -spytałam lekko przerażona jej urodą

Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz