Rozdział 69 Kłopotów ciąg dalszy

1.7K 98 7
                                    


Tydzień później

PERSPEKTYWA KRÓLA

Zawiodłem się na mojej żonie. Annabell zawsze była lekkomyślna, ale myślałem, że chociaż Bella będzie tą mądrzejszą. Byłem w błędzie. Jak można było postąpić tak zuchwale. Przysporzyły mi tylko kłopotów, a w dodatku naraziły swoje życie, jeśli któraś z tych dziewczyn straciła by panowanie i ją ugryzła nie pomógł bym. Ugryzienie wilkołaka dla wampira jest śmiertelne. Zakończyły by swoją wieczność w ciężkich bólach. Mam szczerą ochotę gdzieś je zamknąć oraz dać moje wampiry do ich pilnowania. Przecież te kobiety nie mogą przebywać razem. Zanim zbudziliśmy moją beztroską siostrę, Bella nie robiła tylu głupstw, a teraz ulega Annabell na każdym kroku, ale ja to zakończę jeśli będzie trzeba. Zajmę się obydwiema. Dopiero wtedy się zdziwią. Ja naprawdę staram się być cierpliwy, nie denerwować się na nie, próbuję nawet nie krzyczeć, ale jak robią takie głupoty to po prostu nie mogę się zahamować. A tydzień temu wykorzystały całą moją cierpliwość. Unikam ich od tygodnia i cały czas mają stałą obserwację bo przecież dzieci nie mogą pozostawać bez opieki. Nigdzie nie mogę ruszyć się same. Wiem, że bardzo im się to nie podoba bo już próbowały kilka razy mnie przeprosić i błagać bym odwołał ochronę, ale nic z tego. Siedzą zamknięte w pałacu. Nawet do ogrodu nie wolno im wyjść.

-Proszę - ktoś zapukał do drzwi mojego gabinetu

-Co cię do mnie sprowadza Lucas?

Odwiedził mnie przywódca wilków. Czyli zapewne kolejna fala złych informacji.

-Wiadomo ci może coś o grupce hybryd na naszym terytorium? 

-Nie mam z tym nic wspólnego. Przestrzegam naszego paktu

-A to ciekawe bo moje wilki właśnie znalazły dziś rano taką grupkę. Ukrywała się w opuszczonym domu na skraju lasu

I teraz wszystko stało się jasne. To dawny dom Penny, a te dziewczyny tam to robota mojej cudownej żony i siostry. Przysięgam zabiję je albo siebie. Przynajmniej miał bym spokój i nie musiał się denerwować. Powiem szczerze, że naprawdę mam już tego dość. Męczy mnie to powoli.

-Nie wiem jak do tego doszło, ale zajmę się tym

-Ja myślę bo inaczej chyba będziemy musieli unieważnić nasz pakt - złapał za klamkę

-Jeśli zapragniesz odebrać swoje hybrydki przyjdź do mnie Królu - rzucił z ironią w głosie i opuścił pokój

Chciałem oficjalnie ogłosić Bellę Królową, ale widzę, że nie mogę tego uczynić.

Zadzwoniłem od razu do wampirów, które pilnują Belli i Annabell, aby natychmiast je do mnie przyprowadzili łącznie z Penny.

Po 10 minutach miałem już obecną całą trojkę w moim gabinecie.

-Domek na skraju lasu tak? - zacząłem rozmowę, a kobiety spuściły głowę w dół, czyli doskonale wiedziały o co mi chodzi

-Ok, którą pierwszą mam zabić? - zgromiłem je spojrzeniem, a one zaczęły wskazywać palcem wzajemnie na siebie

-Penny nie dostaniesz wynagrodzenia za ten miesiąc w dodatku chyba masz za mało obowiązków skoro masz czas pomagać im w ich głupotach. Nie martw się nie będziesz mieć już czasu wolnego, a teraz odejdź - markotna dziewczyna opuściła pomieszczenie

-A co do waszej dwójki chyba też macie za dużo wolnego, ale spokojnie to da się zmienić. Annabell od dzisiaj pomagasz Michael'owi on ci nie będzie pobłażał i niech usłyszę od niego, że się skarżysz albo jesteś nie posłuszna to zawsze lochy są wolne. Myślisz, że się nie dowiedziałem, że Mercy też maczała w tym palce

-Natomiast ty moja droga skoro tak się interesujesz sprawami Królestwa dam ci szanse je lepiej poznać, a ja będę miał więcej wolnego. Spójrz te papiery już czekają na ciebie - zwróciłem się do Belli

-Przecież ja tego przez dwa dni nie uporządkuję - chyba troszkę zadziwiła ją ilość papierów na biurku

-Jak dla mnie możesz tu siedzieć nawet dwa dni. A i nie myślcie sobie, że ochrona znika. Dalej będą was pilnować

-Nie możesz się tak na nas wyżywać - Ann zebrała się na odwagę

-Kto mi zabroni? Jestem Królem, a wy sobie na to ciężko zapracowałyście, nie pamiętacie? - zamikły

Gdy myślałem, że to już koniec moich kłopotów okazało się, że to nie koniec niespodzianek.

PERSPEKTYWA BELLI

Nie powiedziałam Aaronowi o jeszcze pewnej rzeczy, która miała miejsce w tym tygodniu. Udało nam się wymknąć ochronie Króla i udałyśmy się do Andrei zobaczyć czy wszystko w porządku, ale wtedy wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Zaskoczyła mnie, nie spodziewałam się tego. Nikt nie mógł nic poradzić. Andrea ją zabiła nie miała wyjścia. Wilcze geny nie chciały ją zaakceptować, a antidotum działało. 

Zaczęło mi się robić słabo, czułam, że nie pomogę ustać na nogach. Ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Miałabym bliskie zderzenie z ziemią, gdy nie szybka reakcja mojego męża. Złapał mnie nim zdążyłam zupełnie opaść z sił. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżku i podszedł na chwilę do Annabell.

-Powiedz, że to przypadek i Belli nie dolega to co myślę 

-Ja...

-Masz swoje durne pomysły siostrzyczko

-Nie obwiniaj mnie za całe to zdarzenie

-A czyi to był pomysł? Bella też jest sobie wina, ale w tej chwili to nie ważne. Kiedy to się stało?

-Poszłyśmy tam dwa dni temu

PERSPEKTYWA KRÓLA

Prosiłem by trzymały się od tego z daleka, ale nie bo przecież nie można mnie posłuchać. Jak ja mam jej teraz pomóc. Jestem bezradny, ale nie mogę patrzeć jak umiera. Odzyskałem Annabell, ale mam stracić Bellę. Nie godzę się na taki los. Tylko co mam teraz zrobić. Może jest jeden sposób, ale dość ryzykowany. Nie wiem czy się uda, ale warto spróbować. Trochę to misja samobójcza, lecz nie mogę pozwolić by odeszła.

PERSPEKTYWA BELLI

-Aaron? 

-Tak? - usiadł na brzegu łóżka

-Przepraszam, miałeś rację. Byłam głupia i lekkomyślna

-Szkoda, że doszłaś do tego wnioski w takich okolicznościach - zaśmiałam się lekko

-Kocham cię

-Ja ciebie też, dlatego będzie dobrze - złożył delikatny pocałunek na mych ustach

Arcymistrz Nocy - Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz