Prawdziwy ból poznaje ten, komu los zadaje ranę tak głęboką, że w porównaniu z nią wszystkie wcześniejsze wydają się jedynie zadrapaniami.
E.O. Chirovici
-April!-słyszę krzyk Lily, więc od razu otwieram oczy i podnoszę się z łóżka, będąc już całkowicie rozbudzoną -April, chodź szybko!-dodaje, a ja wybiegam z pokoju i gnam do kuchni
-Co się dzieje?-pytam przestraszona i rozglądam się dookoła, chcąc dowiedzieć się co jest przyczyną ataku mojej siostry
Marszczę brwi, gdyż niczego niepokojącego nie dostrzegam i spoglądam na nią pytająco, zakładając ręce na piersi.
-No więc?Dlaczego krzyczysz?
-Babcia znowu dorwała się do czekolady!Wiesz przecież, że nie może jej jeść, bo jest uzależniona!Nie chcę, żeby miała nawrót choroby i znowu zachowywała się agresywnie.Poza tym dopiero co zrzuciła kilka kilogramów!Jej serce nie wytrzyma ponownie takiej masy, jaką miała wcześniej-mówi przejęta, a ja ciężko wzdycham
-Wiem, Lily...Idź spać, bo jest czwarta nad ranem, a ja załatwię tę sprawę z babcią.Nic się nie martw, zostaw to wszystko mnie-kwituję i posyłam jej pocieszający uśmiech
-Kocham Cię, April- oznajmia i mocno mnie obejmuje, a ja odwzajemniam jej gest
-Też Cię kocham,skarbie, ale teraz już zmykaj do łóżka, bo rano nie wstaniesz do szkoły-mówię,a ona się krzywi
-Nie mam już pięciu lat, siostrzyczko, tylko trzynaście!Nie musisz mnie traktować jak dziecka-prycha,a ja zaciskam powieki i mocniej ją obejmuję
-Dla mnie zawsze będziesz moją małą siostrzyczką, Lil.
-Och, dobra, dobra-uśmiecha się lekko i odsuwa ode mnie-Idę spać, a ty zajrzyj do babci i zorientuj się czy wszystko z nią w porządku, a później sama kładź się do łóżka-dodaje, a ja unoszę brwi-No co?Wiem, że znowu wróciłaś o trzeciej nad ranem.Musisz znaleźć inną pracę, April.Nie możesz ciągle chodzić do klubu i obsługiwać nie wiadomo jakich ludzi.To jest niebezpieczne, a ja nie chcę, żeby coś ci się stało.Mam tylko ciebie i babcię.Nie mogę was stracić, tak jak rodziców-kończy, a do oczu napływają jej łzy
-Nie stracisz nas, obiecuję.Będę ostrożna-oznajmiam i czochram jej włosy, na co się krzywi-Wszystko będzie dobrze.Nie mogę zrezygnować z tej pracy, bo muszę nas jakoś utrzymywać, rybko.Jednakże jeśli znajdę coś innego, to na pewno nie będę się długo zastanawiać i wezmę każdą robotę.
-Przykro mi, że zrezygnowałaś ze studiów.Przez nas nie możesz się spełniać jako artystka.Nie pamiętam już nawet, kiedy ostatnio poświeciłaś czas sobie i pracom-smuci się, a mi ściska się serce
-Przestań,Lily.To nic takiego.Jeszcze wrócę na studia, a teraz mam ważniejsze sprawy na głowie-wyjaśniam, a ona kiwa głową-Wracaj teraz do łóżka i wyśpij się-dodaję ,a ona całuje mnie w policzek i idzie do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi
Wyciągam z szafki szklankę, po czym nalewam do niej wody i upijam kilka łyków.
Muszę odgonić niechciane łzy, które pojawiły się, gdy tylko dostrzegłam w oczach siostry smutek.Nie chcę, aby się tak czuła.
Nic co się nam przydarzyło nie jest jej winą.
To prawda,że utrzymuję całą naszą trójkę, zarabiając pieniądze dzięki zdobytym przypadkowo pracom, ale nie żałuję decyzji o przerwaniu studiów.
Fakt, było to ciężkie przeżycie, ale wiedziałam, że są sprawy ważne i ważniejsze.Dla mnie rodzina zawsze była na pierwszym miejscu.
Nigdy nie pozwoliłabym głodować Lily i babci, tylko dlatego, że chciałam spełnić swoje głupie marzenia o zostaniu malarką.
Uwielbiałam tworzyć, ale teraz nie miałam na to kompletnie czasu.Każdy obraz pochłaniał zbyt wiele energii, którą mogłam spożytkować pracując.
Podejrzewam, że nigdy nie wybrałabym sobie takiego kierunku, gdyby nie moi rodzice, którzy zawsze byli moją opoką.To dzięki nim postanowiłam malować.Zawsze mogłam liczyć na ich szczere opinie i to motywowało mnie do działania.
Cały świat, zarówno mój, jak i Lily runął sześć lat temu, kiedy oboje zginęli w katastrofie lotniczej.
Nigdy nie zapomnę tego feralnego dnia.Była Wigilia.Lil i ja, byłyśmy u babci i pomagałyśmy jej przygotować potrawy na wieczorną kolację, bo rodzice musieli w tym dniu załatwić jeszcze jakąś nagłą sprawę w Seattle.
Nie żegnaliśmy się ze sobą, bo w końcu za kilka godzin mieliśmy się ponownie zobaczyć.
Byłam szczęśliwa, kiedy wszystkie potrawy były gotowe, a pod choinką leżało całe mnóstwo prezentów, którymi zdążyła się już zainteresować Lily.
Wszystko wyglądało tak pięknie.Nie mogłam się doczekać reakcji rodziców, kiedy zobaczyliby cały wkład, który włożyłyśmy w przygotowania.
Niestety los zaplanował dla nas całkiem inny scenariusz.
Rodzice spóźniali się już kilka godzin i nie mogliśmy się z nimi w żaden sposób skontaktować.
Miałam okropne przeczucie, że już nigdy ich nie zobaczę, ale starałam się za wszelką cenę być silna i nie pokazywać po sobie niepokoju, który ciągle mi towarzyszył.
Jednakże, kiedy poinformowano nas, że rodzice nie żyją, miałam wrażenie jakby ziemia osunęła się mi spod nóg.
Chciałam płakać, ale nie mogłam, bo musiałam wspierać w tych tragicznych chwilach moją młodszą siostrzyczkę i babcię.
Sophie opiekowała się na początku mną i Lily, ale rolę bardzo szybko się odwróciły i to ja musiałam stać się ''głową rodziny''.
Babcia popadła w swoje uzależnienie i ciągle trzeba było mieć na nią oko, a Lily miała tylko siedem lat i potrzebowała starszej siostry.
Musiałam bardzo szybko dorosnąć, ale nie żałuje żadnej podjętej przez siebie decyzji.Ścieram z policzka samotną łzę, która zdążyła już popłynąć, po czym wkładam pustą szklankę do zmywarki.
-Cholerne robale!Znów po mnie łażą!-krzyczy z pokoju babcia,więc od razu kieruję się w tamtą stronę i otwieram drzwi- April!Zabierz je ze mnie!-dodaje, gdy tylko mnie zauważaKręcę głową, gdy dostrzegłam w jej dłoni pusty papierek po czekoladzie i wzdycham.
-Babciu,tutaj nie ma żadnych robaków-oznajmiam i kucam przed nią
-Jak to nie?!Te potwory nie dają mi spać!Czuję jak po mnie pełzają!Zabierz je, dziewczyno zanim złożą jaja!-krzyczy i zaczyna się rzucać po łóżku
-Już, już!Zaraz ich nie będzie, obiecuję!-mówię i przeciągam dłońmi po jej ciele-Lepiej?
-Oczywiście, dziękuje ci , złotko-uśmiecha się i po chwili zasypia
Wyciągam jej z dłoni puste opakowanie i przecieram buzię mokrą chusteczką, gdyż cała umorusana jest czekoladą.
-Oj babciu...Co ja mam z tobą zrobić?-pytam, nie czekając na odpowiedź
Podnoszę się i po chichu przeszukuje jej pokój, obawiając się,że mogła tutaj schować jeszcze jakieś inne słodycze. Oddycham z ulgą, kiedy niczego nie znajduję, całuję ja w policzek i wychodzę z pokoju.
Muszę bardziej na nią uważać.Nie mogę dopuścić, by znowu dostała zawału, gdyż mogłaby go nie przeżyć.
Gdybym straciła także ją, nie dałabym sobie już rady.Podejrzewam, że załamałabym się całkowicie, a nie mogłam na to pozwolić.
Jest jeszcze Lily i muszę być dla niej silna.
Jeżeli poddałabym się kilka lat temu po śmierci rodziców, moja młodsza siostrzyczka wylądowałaby w domu dziecka.Tak przynajmniej uchroniłam ją od tego losu, którego nie życzyłabym żadnemu dziecku.Wrzucam papierek do kosza i kieruję się do swojej sypialni,czując jak moje powieki same opadają ze zmęczenia.
Cóż, praca kelnerki może i nie jest taka zła, ale potrafi totalnie wykończyć człowieka.
Rzucam się na łóżko i zamykam oczy, mając nadzieję,że dzisiejszy dzień okaże się lepszy od wczorajszego.
Jest kolejny rozdział i mam nadzieję,że się spodoba ;)
Jeżeli pojawią się jakieś błędy,to od razu za nie przepraszam...;*
Postaram się dodać kolejny rozdział tak szybko,jak tylko czas mi na to pozwoli :D
Pozdrawiam :* <3
CZYTASZ
Amor vincit omnia ✅
RomanceApril jest utalentowaną kobietą, która musi porzucić swoje marzenia, by móc utrzymać swoją schorowaną babcię i młodszą siostrę. Podejmuje się ona każdej dostępnej pracy, za którą może dostać jakiekolwiek wynagrodzenie. Pewnego dnia otrzymuje dość n...