Rozdział 53

15K 384 29
                                    

Rodzina to nie krew. To ludzie którzy cię kochają. Ludzie którzy cię wspierają.

Cassandra Clare

Kilkanaście dni później...

Wigilia.

Do mojego wciąż zamroczonego snem umysłu, dochodzą strzępki słów, a na ciele czuję przyjemne ciepło, które sprawia, że leniwie unoszę powieki.

-Co ty robisz? - pytam, spoglądając na Ashtona jak na wariata

Mężczyzna leży między moimi udami i podpierając się na łokciach, gada do mojego brzucha, co jakiś czas składając na nim pocałunki.

-Rozmawiam ze swoją córeczką, nie widać? - mówi, szczerząc się od ucha do ucha, a ja wywracam oczami - Nie przeszkadzaj sobie i śpij dalej, aniołku-dodaje, ponownie rozpoczynając swój monolog

-Zaczynam się o ciebie martwić, kochanie-prycham, ale on ignoruje moje słowa - Poza tym, dlaczego ubzdurałeś sobie, że to dziewczynka? To będzie chłopiec!

-Nie, nie, to będzie Bella i nie sprzeczaj się ze mną o to! Właśnie tłumaczę jej, że jak jakiś chłopaczek kiedykolwiek zbliży się do niej na odległość mniejszą niż kilometr, to mu nogi z dupy powyrywam.

A nie mówiłam, że on oszalał?

Odkąd wyszłam ze szpitala, brunet doszczętnie zgłupiał.

Kazał mi siedzieć na tyłku, nic nie robić i się oszczędzać, bo w moim stanie, nie powinnam się forsować, a mnie doprowadzało to do szewskiej pasji.

Ciąża to nie choroba do diaska!

Jakby tego jeszcze było mało, zarządził abstynencję seksualną, kiedy dowiedział się, że ciąża była zagrożona. Lekarka wyraźnie dała nam zielone światło, twierdząc, że stan maleństwa jest stabilny, a niebezpieczeństwo minęło, ale ten idiota oczywiście nie przyjął jej słów do wiadomości i tym właśnie sposobem, od kilku dni przechodziłam katusze.

No, kurwa, jak można odmawiać kobiecie przyjemności, widząc, że jest tak napalona, iż każdy dotyk wywołuje u niej powódź w majtkach?

Cholerny Green i te jego debilne pomysły.

Mężczyzna podczas mojego pobytu w szpitalu, nadskakiwał mi i spędzał ze mną każdą wolną chwilę, nie dopuszczając do mnie nikogo na dłużej niż dziesięć minut.

Kate wyraźnie zirytowana jego zachowaniem w końcu eksplodowała i zrobiła mu niemałą wojnę, grożąc, że pozbawi go jego zabaweczki ukrytej w spodniach.

Brunetka, pomimo początkowej złości, skierowanej w moją osobę, po tym fotograficznym incydencie, szybko odpuściła, uznając, że nie zamierza gniewać się na ciężarną, głupią przyjaciółkę, która pozjadała wszystkie rozumy, myśląc, że ona mogła się puścić z tym wytatuowanym dupkiem, którego ledwo co tolerowała.

Tak, cóż, Kate jest jedyna w swoim rodzaju. Przecież powinna się na mnie wściekać! Nie miałabym jej tego za złe, po tym jak się zachowałam, ale ona wyraźnie nie zamierzała wszczynać żadnej kłótni i postanowiła o wszystkim zapomnieć, sugerując bym zrobiła to samo i nie żyła przeszłością, tylko przyszłością.
Dodatkowo dodała, że przez ten cały misz masz, stała się nerwowa i jak najszybciej musiała dać upust emocjom, najlepiej poprzez seks.
I wiecie kogo sobie obrała na ofiarę?
Mhm, Jason od tamtej pory chodzi szczęśliwy jak skowronek i pomimo przytyków ze strony kobiety, nie odpuszcza.

Lucas odwiedził mnie kilka razy w szpitalu, a jego brat-zazdrośnik zawsze nam towarzyszył, nie zamierzając zostawiać mnie samej ze starszym Green'em. Nie komentowałam jego zachowania, bo do tego człowieka żadne argumenty nie docierały. Mimo wszystko jednak, ucieszyłam się, kiedy odbyli ze sobą porządną rozmowę i się ze sobą pogodzili, zaprzestając rywalizacji.

Amor vincit omnia ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz