Rozdział 23

14K 528 11
                                    

Rozczarowanie to nic innego jak odczarowanie naszych nierealistycznych oczekiwań wobec ludzi, zdarzeń, sytuacji, siebie samych. Zawody są częścią życia, nieuniknioną i niedocenianą.

Dominika van Eijkelenborg

Spaceruję już dobre pół godziny, próbując oczyścić umysł, ale choćbym nie wiem jak się starała, nie udaję mi się.

Wdycham chłodne jesienne powietrze i przysiadam na chwilę na ławce, obserwując tętniącą życiem Atlantę.

Unoszę głowę w górę, i patrząc w niebo, uśmiecham się pod nosem.

Moi rodzice.

Brakuje mi ich i to bardzo, ale mam wrażenie, że oni ciągle są przy mnie, choć ja nie mogę ich zobaczyć.

Przymykam oczy, po czym ścieram pojedynczą łzę, która spływa mi po policzku.

-Nie wiem, czy jesteście ze mnie dumni, ale zrobię wszystko by was nigdy nie zawieść. Będę silna, dla was, dla Lily, babci oraz dla samej siebie- szepczę pod nosem, po czym wstaję i ruszam przed siebie

Kate ma rację, muszę wyjaśnić wszystko z Ashtonem. Nie jesteśmy dziećmi, więc powinniśmy się normalnie dogadać.

Poza tym, ten kretyn, musi mi wyjaśnić, dlaczego zachowuje się tak, jak się zachowuje.

Nie odpuszczę mu, nie ma mowy.

Łapię taksówkę, podaję kierowcy adres i po kilkunastu minutach jestem na miejscu.

Płacę mężczyźnie, po czym wysiadam z samochodu.

-Dam radę. W końcu jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć też B- mówię, i wchodzę do budynku

Wsiadam do windy, przyciskam numer piętra i po dwóch minutach stoję już, pod znanymi mi dobrze drzwiami.

Do moich uszu od razu dociera głośna muzyka, więc podejrzewam, że mężczyzna mógł urządzić jakąś imprezę.

Stoję chwilę w miejscu, zastanawiając się co zrobić.

Miałam zamiar porozmawiać z nim w cztery oczy, a dzisiaj to pewnie nie będzie możliwe.

Nie chcę mu przeszkadzać, więc podejmuję decyzję, że spotkam się z nim kiedy indziej.

Odwracam się na pięcie i momentalnie wpadam na nieznanego mężczyznę.

-Cholera - mamroczę i unoszę głowę do góry, gdyż ten facet jest ode mnie o wiele wyższy -Przepraszam- dukam, czując jak żołądek zaciska mi się z nerwów, kiedy na niego patrzę

Nie powiem, ale gdybym spotkała go w nocy w jakiejś uliczce to uciekłabym z krzykiem.

Właściwie, w tej chwili, również nie myślę o niczym innym.

-Spoko, mała- mówi i puszcza mi oczko, a ja nerwowo przełykam ślinę - Masz zamiar w końcu wejść, czy dalej będziesz stała pod drzwiami?

-Ym, właściwie to…

-Chodź, im nas więcej tym weselej.

Mężczyzna łapie mnie za rękę, po czym otwiera drzwi i wciąga do środka.

Do moich nozdrzy od razu dociera zapach tytoniu i alkoholu.

Krzywię się lekko, gdyż wcale nie powinno mnie tu być.

Rozglądam się i z przerażeniem stwierdzam, że jest tu więcej takich mężczyzn jak ten który mnie tu wprowadził.

Nie brakuje też kobiet, które ubrane są jak zwykłe szmaty.

Boże, co się tutaj wyprawia?

Muszę stąd jak najszybciej zniknąć…

-No nareszcie jesteś! Ileż można czekać na ten alkohol- mówi mężczyzna, który podchodzi do mnie i faceta obok- O, na dodatek przyprowadziłeś całkiem fajną dupę. Kotku, masz ochotę się zabawić? - pyta, patrząc na mnie i oblizując usta-Mogę Ci obiecać, że będziesz zadowolona - stwierdza i łapie mnie w talii, przyciągając do siebie

-Zabieraj łapy- warczę, próbując mu się wyrwać

-O, suka, pokazuje pazurki. Zobaczymy, czy będziesz taka ostra, jak porządnie cię wypieprzę- mówi z rozbawieniem, po czym mocno wpija się w moje usta

Ponawiam próbę, wyrwania mu się, ale jest ode mnie o wiele silniejszy.

Zbiera mi się na wymioty, a po policzkach zaczynają spływać łzy, kiedy mocno przyciska mnie do ściany, zaciskając dłonie na moich ramionach, pokrytych siniakami.  

-Kurwa! Wypierdalaj od niej, Jason!

Słyszę znajomy głos i już po chwili, mężczyzna, który mnie zaatakował, zostaje ode mnie oderwany.

Ashton z wściekłością wypisaną na twarzy, unosi pięść i uderza nią, w twarz, Jasona.

-Ja pierdole! Pojebało cię, stary? ! To tylko zwykła, suka! O co ci do chuja chodzi?

-Zamknij się, bo zaraz znowu Ci przypierdole! Ona nie jest żadną, suką. To April, do kurwy!

Mężczyzna spogląda na mnie, i szeroko otwiera oczy, a Ashton w końcu go puszcza.

-Sorry, bracie, nie wiedziałem, że to ona.

Spoglądam to na jednego to na drugiego, nie rozumiejąc co się tu właśnie dzieje.

-Gdybyś pomyślał głową, a nie kutasem, to byś wiedział - warczy- Przeproś ją, i lepiej się postaraj, żeby Ci wybaczyła, bo inaczej będziesz miał przejebane.

-Wybacz, mała… - zaczyna Jason, a ja zaczynam się histerycznie śmiać

Czemu? Nie wiem. Ta sytuacja mnie przerasta.

-Przed chwilą próbowałeś mnie zgwałcić, a teraz chcesz żebym Ci wybaczyła? Popierdolony jesteś jakiś czy co?! Zresztą, w dupie to mam! Nie zbliżaj się do mnie więcej, i ty też nie! - krzyczę przez łzy, patrząc z mordem w oczach to na jednego, to na drugiego, po czym obracam się na pięcie i szybko wychodzę z mieszkania

Amor vincit omnia ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz