“Bądź tym kim jesteś i mów to, co czujesz, ponieważ ci, którzy mają z tym problem nie są ważni, a ci, którzy są ważni nie mają z tym problemu."
Fritz Perls
Siadam po turecku na ławce i kładę szkicownik na kolanach, zaciągając się świeżym powietrzem.
Od dłuższego czasu brakowało mi chwili spokoju, zwłaszcza, że ostatnie tygodnie po wyjściu ze szpitala były ciężkie.
Musiałam stawić czoła Peterowi, przetrwać sprawę sądową i odbyć rozmowę z Lucasem, która była dla mnie większym wyzwaniem, niż cała ta popaprana sytuacja z Hawkiem.
Brunet odwiedził mnie, kiedy jeszcze przebywałam w szpitalu, życzył szybkiego powrotu do zdrowia i zapewnił, że mimo tego co się stało, zawsze mogę na niego liczyć.Widziałam, że to wszystko wiele go kosztowało, a ja mocno go zraniłam. Byłam na siebie zła, że nie powiedziałam mu prawdy wcześniej, choć nie raz miałam okazję, by to zrobić i dowiedział się o mnie i Ashtonie w tak paskudny sposób.
Od naszej ostatniej rozmowy, minął miesiąc i przez ten czas widziałam go tylko raz. Nie próbowałam się z nim na siłę kontaktować, zwłaszcza, że wyrzuty sumienia wciąż nęciły mój umysł.
Zerwaliśmy umowę, bo nie było sensu dłużej ciągnąć tej szopki i zaczęliśmy żyć swoim życiem.
Carl przepisał firmę na Green'a uzasadniając swój wybór tym, że Lucas mimo wszystko znalazł narzeczoną przed upływem roku, a to, że okazała się ona być dwulicową osobą, to już inna historia.
Rodzice braci nie byli zadowoleni z takiego obrotu spraw i przez pewien czas wygrażali się, że nie zamierzają tego tak zostawić. W końcu jednak odpuścili i wyjechali na Malediwy, by otworzyć nową, konkurencyjną firmę.
Jeżeli zaś chodzi o dziadków mężczyzn,to Carl całkowicie mnie skreślił, a na Ashtona się obraził, twierdząc, że brunet zwyczajnie go zawiódł.
Bolało mnie serce, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że to ja stałam się kością niezgody w ich rodzinie i mimo próśb mojego faceta, bym się nie zadręczała, nie mogłam się z tym pogodzić.
Christy starała się zjednoczyć bliskich, ale mężczyźni, byli zbyt uparci, by podać sobie rękę na zgodę i jej próby spełzły na niczym. Chciałam porozmawiać z panem Green'em, ale odpuściłam, gdy jego żona uznała, że to nie jest dobry pomysł, a jej mąż potrzebuje czasu, by to wszystko przetrawić.
Babcia braci, wpadła do mnie po wyjściu ze szpitala i odbyła ze mną długą rozmowę, dzięki której moje samopoczucie odrobinę się poprawiło.
Fakt, że choć ona mnie nie znienawidziła i zrozumiała, że miłość nie wybiera, podbudował mnie na duchu i w tamtym momencie zwyczajnie się popłakałam.
Ta kobieta była wspaniałą osobą z wielkim sercem, a ja byłam wdzięczna za to, że ją poznałam.
Jakiś czas temu odwiedziłam również panią J., która doszła do siebie po wypadku i wróciła do roboty w kwiaciarni. Przepraszała mnie za to jak mnie potraktowała, ale ja nie miałam do niej żalu, bo rozumiałam, dlaczego postąpiła tak, a nie inaczej.
Suzan, prosiła bym wróciła do pracy, ale grzecznie jej odmówiłam i zapewniłam, że w razie pilnej potrzeby może na mnie liczyć. Choć tyle mogłam dla niej zrobić, zwłaszcza, że wypadek któremu uległa, był poniekąd z mojej winy.
Próbowałam zapomnieć o ostatnich wydarzeniach, ale nocne koszmary nie dawały mi spokoju i wciąż przypominały o tym przez co przeszłam.
Na prośbę swoich bliskich, odbyłam rozmowę z psychologiem, który stwierdził, że naprawdę jestem twardym zawodnikiem i nie łatwo jest mnie złamać, a jego słowa mocno mnie podbudowały.
CZYTASZ
Amor vincit omnia ✅
RomanceApril jest utalentowaną kobietą, która musi porzucić swoje marzenia, by móc utrzymać swoją schorowaną babcię i młodszą siostrę. Podejmuje się ona każdej dostępnej pracy, za którą może dostać jakiekolwiek wynagrodzenie. Pewnego dnia otrzymuje dość n...