Każdy z nas potrzebuje czasami ręki, która wyciągnęłaby go z kłopotów.
Alba de CéspedesBudzę się i stwierdzam, że jestem w swoim mieszkaniu.
Jak ja się tutaj znalazłam?
W salonie panuje półmrok, gdyż świeci się jedynie lampka.
Wstaję z sofy i orientuję się, że mam na sobie, męską bluzę oraz dresy.
Co do… Gdzie się podziały moje ciuchy?
Z chaosem w głowie, kieruję się po cichu do kuchni, po czym wyciągam szklankę i nalewam do niej wodę, którą wypijam jednym haustem.
-No proszę, wróciłaś do żywych.
Podskakuję w miejscu, i odwracam się do Kate, piorunując ją wzrokiem.
-Weź, nie strasz-mamroczę, a ona zakłada ręce na piersi
-Ja nie mogę, ale ty już tak?
-Kate, o co ci chodzi? - wzdycham i siadam na krześle
-Do cholery, April! Wyszłaś z domu, nie dawałaś żadnego znaku życia, martwiłam się!
-Przecież nic mi nie jest…
-Na szczęście! Gdyby Ashton cię tutaj nie przywiózł…
-Co? - wtrącam, zaskoczona-Jak to mnie przywiózł?
Pamiętam, że u niego byłam, dostałam ataku paniki, a później…
Jezu, czy ja odleciałam?-Tak to! Powiedział, że do niego przyjechałaś, cała przemoczona i zdenerwowana, a później dostałaś ataku… - przerywa, a ja spoglądam na nią, dostrzegając w jej oczach łzy
-Kate… - mówię, ze ściśniętym gardłem
-Nie, April! Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co by było, gdybyś dostała ataku na ulicy. Przecież tylu podejrzanych typów się tutaj kręci.
-Kate, jakoś bym sobie poradziła…
-Tak jak dzisiaj?! Jezu, April, zemdlałaś i dopiero teraz się obudziłaś! Nawet nie pamiętasz, jak dostałaś się do domu!
-Kate…
-Co, Kate! Cholera, zaraz cię uduszę! - mówi zdenerwowana, po czym siada na krześle naprzeciwko mnie i kręci głową
-Przepraszam…
-Dobra, już wystarczy. Po prostu nigdy więcej tak nie rób, jasne?
-Tak- szepczę, czując się głupio
-Już dawno nie miałaś ataku-wtrąca, a ja uśmiecham się smutno
-To prawda.
-To przez to co powiedziała Lily? April, posłuchaj ona naprawdę żałuję. Jak tylko wyszłaś, ciągle płakała i dopiero, gdy Ashton cię przywiózł, przestała.Ona również się o ciebie martwiła.
-Jestem okropną siostrą, wnuczką i przyjaciółką- stwierdzam i chowam głowę w dłoniach
-April… - zaczyna Kate i łapie mnie za dłoń, a ja na nią spoglądam - To nie jest prawda, musisz przestać się o wszystko obwiniać, bo widzisz jak to się kończy.
-Widzę, ale Kate, ja czasami naprawdę mam już wszystkiego dość i…-przerywam, bo po moich policzkach zaczynają płynąć łzy
Dziewczyna przytula mnie i zaczyna uspokajać.
-Cii, już dobrze, jestem z tobą, pamiętaj. Damy radę, przecież wiesz. Nie musisz wszystkiego robić sama. Wiesz, może to cię trochę podbuduje. Twoja babcia po lekach, spała dobre trzy godziny, więc w tym czasie udało mi się załatwić wymianę okna w jej pokoju. Spokojnie, nie zapłaciłam dużo, po znajomości - mówi i puszcza mi oczko, a ja wreszcie szczerze się uśmiecham - Także, tą sprawę mamy załatwioną. Sophie nie miała już później żadnego ataku, i nawet zjadła kolację!
Teraz śpi już jak anioł w swoim pokoju. Lily też niedawno zasnęła, ale co się dziwić, jak jest już dziesiąta w nocy.-Dziesiąta? - pytam i otwieram szeroko oczy
-Mhm, więc myślę, że też powinnaś się wykąpać i w końcu coś zjeść, a później położyć się i po prostu odpocząć, bo z pewnością tego potrzebujesz.
-Może i masz rację. Zresztą, chyba wolę swoje ciuchy - mówię, łapiąc bluzę, która jest na mnie o wiele za duża
-Fakt, w swoich niej wyglądasz jak worek-śmieje się, a ja się uśmiecham - Chociaż lepsze te ciuchy, niż te twoje przemoczone.
-No tak, ale… - przerywam i wpatruję się w przyjaciółkę
-Ale?
-Skoro mam na sobie rzeczy Ashtona, to on musiał mnie przebrać zanim mnie przywiózł…
-No i?
-No i? Kate!
-Nie wariuj, mała, przecież miałaś na sobie bieliznę, jak cię przebierał.
-Ale, ale…
-Trzeba było nie wychodzić z domu, wtedy nie doszłoby do tego wszystkiego - kwituje
-Już nigdy się z nim nie spotkam - wyznaję, czując jak palą mnie policzki - Co za wstyd...O nie… - wtrącam, gdyż przypominam sobie kolejną rzecz
Całowałam się z nim! Zamiast go od siebie odepchnąć, pozwoliłam mu pogłębić pocałunek, a na dodatek nie czułam się z tym źle.
-Co znowu? - pyta rozbawiona
-N… Nic.
-Jak uważasz, nie będę dociekać, ale…
-Ale? - pytam, z przerażeniem
-Będziesz mu musiała spojrzeć w oczy, gdyż z tego co zrozumiałam, ma zamiar cię jutro odwiedzić, żeby sprawdzić, jak się czujesz.
-Nie ma mowy. Kate, przecież ja nie mogę…
-Tak jak mówiłam, mogłaś zostać w domu… - śmieje się i kieruję się do wyjścia z kuchni - Wiesz, powiem Ci, że niezły z niego facet i naprawdę jest zajebiście przystojny, mmm…
-Jesteś stuknięta.
-W takim razie jest nas dwie, bo widzę, po twoich reakcjach, że wcale nie jest ci on tak obojętny, jak próbujesz mi wmówić - mruga do mnie, po czym wychodzi, zostawiając mnie samą
CZYTASZ
Amor vincit omnia ✅
Roman d'amourApril jest utalentowaną kobietą, która musi porzucić swoje marzenia, by móc utrzymać swoją schorowaną babcię i młodszą siostrę. Podejmuje się ona każdej dostępnej pracy, za którą może dostać jakiekolwiek wynagrodzenie. Pewnego dnia otrzymuje dość n...