Epilog

20.5K 578 114
                                    

Życie nie jest życiem, jeśli się przez nie tylko prześlizgniesz. Wiem, że jego istota polega na tym, by znaleźć rzeczy, które mają znaczenie i trzymać się ich, walczyć o nie i nie odpuścić.

Lauren Oliver

Dwa lata później.

-Sophie, mówiłam ci, że ona szybko załapie! To dziecko to chodzący geniusz!

-Cii, nie panikuj babunia, bo ci guma w majtasach strzeli!

-Jak oni się dowiedzą, że Bella zna takie słowa od nas, to wprowadzą zakaz odwiedzin!

Przyglądam się z ukrycia, dwóm kobietom, które zawzięcie o czymś dyskutują, siedząc w salonie i zabawiając małą, którą powierzyłam w ich ręce kilka godzin temu.

Opieram dłonie na biodrach, kręcąc zrezygnowana głową, bo zdaję sobie sprawę, że te szurnięte kobiety znowu coś wywinęły.

A było zatrudnić opiekunkę…

-A tam, już się dowiedzą! Popatrz, jaka ona jest szczęśliwa! - mówi Moore, głaszcząc małą kopię Ashtona, po główce

Bella niezaprzeczalnie pozbierała geny po tatusiu, a ich podobieństwo było widoczne gołym okiem.

Mój mąż dosłownie oszalał na punkcie swojego bąbelka i spędzał z dziewczynką, każdą wolną chwilę, nie odstępując jej na krok.

Córeczka niepodważalne owinęła sobie tatusia wokół paluszka, tak, że ten był w stanie skoczyć za nią w ogień.

Zresztą, ten mały potworek, każdego potrafił przekabacić na swoją stronę. Zastanawiałam się , po kim ona odziedziczyła taką siłę perswazji i ostatecznie doszłam do wniosku, że to z pewnością zasługa Sophie, której nawet sam diabeł by nie przegadał.

Ta kobieta z każdym dniem, wymyślała coraz to głupsze pomysły i wciągała w nie Christy, która jak ten posłuszny baranek, wykonywała polecenia swojego pasterza.

Babcie, były totalnie szurnięte, a ich obecność pod jednym dachem, zawsze kończyła się rozrubą, dlatego niechętnie zostawiłam małą pod ich opieką.

To nie tak, że im nie ufałam, ale kto mógł wiedzieć, co tym razem strzeli im do głowy?

Ostatnim razem, przebrały dziewczynkę w strój pszczółki i wyszły z nią na spacer, wykorzystując jej osobę do podrywania starszych mężczyzn, choć obie były zamężne.

Martwiłam się o zdrowie psychiczne Stefana i Carla, bo z tymi dwiema nie można była się nudzić i naprawdę podziwiałam ich opanowanie, którego mi już dawno zabrakło.

-Zresztą, ona nie potrafi powiedzieć nic, poza słowem “mama”, “am” i “ać”, więc nic się nie martw! Ani April, ani Ashton się o niczym nie dowiedzą, a my mamy zarąbisty sposób na to, by ją rozśmieszać i sprawiać, żeby nie płakusiała!

-O czym się nie dowiem, babciu? - pytam, wchodząc do pomieszczenia, a ona zastyga w miejscu, robiąc taką minę, jakby miała zatwardzenie

-Dziecinko! Szybko wróciłaś! Jak tam klienci? Zadowoleni z obrazów?

-Mhm, nawet bardzo - mówię i biorę na ręce Belle, która na mój widok, zaczęła się wyrywać z uścisku Christy

-Cześć, słoneczko! Byłaś grzeczna? - pytam, całując dziewczynkę w główkę, a ona wesoło się uśmiecha - Mamusia się za tobą stęskniła, wiesz?

-Ah, nie przesadzaj, dziecko! Nie było cię raptem trzy godzinki! - wzdycha Sophie, a ja unoszę brew ku górze

-O trzy za dużo, jak sądzę, a teraz chciałabym poznać odpowiedź na wcześniejsze pytanie- wtrącam, a kobiety zaczynają nerwowo wiercić się w miejscach

Christy otwiera usta, ale szybko je zamyka, kiedy do mieszkania niespodziewanie wchodzi Ashton.

Bella na jego widok zaczyna się wyginać we wszystkie strony i wyciąga w jego stronę rączki, a szczęśliwy tatuś odbiera ją ode mnie, przelotnie całując mnie w usta i witając się ze starszymi kobietami.

-No cześć, szkrabie. Też się cieszę, że cię widzę. Sprawisz staruszkowi radość i powiesz tata?No dalej, mądry z ciebie bąbelek, więc wiem, że dasz radę.

-Enis! - mówi niewyraźnie dziewczynka, a kobiety siedzące na sofie, patrzą po sobie przerażone

Spoglądam na nie, mrużąc oczy, bo domyślam się jakie słowo próbuje wymówić mała i mam ochotę je zamordować.

-Enis?A co to takiego? - wtrąca rozbawiony Ashton-Tata, powiedz ta-ta.

-Kochani, my już się będziemy zbierać. Musimy załatwić coś ważnego na mieście - oznajmia Christy, wstając z miejsca, a Sophie idzie w jej ślady

-Nie zostaniecie na kolacji? - pyta mój mąż, a kobiety zaprzeczają ruchem głowy

-Baba, enis! - krzyczy Bella, a Moore blednie na twarzy

-Co to do cholery jest “enis”? - powtarza Ashton, a ja parskam śmiechem, nie mogąc się powstrzymać

-A kto tam wie, tego brzdąca- kwituje Christy i macha lekceważąco dłonią

-Och, sądzę, że wy wiecie - stwierdzam, a brunet spogląda na mnie zdezorientowany - Kochanie, nasze babunie właśnie nauczyły naszą córeczkę nowego słowa.

-April, jesteś przemęczona, urojenia masz - mówi wystraszona Sophie, skacząc wzrokiem między mną, a Ashtonem

-O, to to! - przytakuje Christy, a ja wywracam oczyma

-Oczywiście, a Bella wcale nie próbuję wymówić słowa penis, tak? -pytam, a mała słysząc znane jej już słowo, zaczyna się śmiać, zdradzając sekret babć

-Enis! Enis!

-Nauczyłyście moją roczną córkę słowa penis?! - warczy Ashton, gromiąc kobiety wzrokiem, a one usilnie próbują odeprzeć atak, choć ich starania z góry skazane są na niepowodzenia

Kobiety szukają ratunku, co rusz na mnie zerkajac, ale ja tylko wzruszam ramionami, odbieram małą od wściekłego taty i ruszam do kuchni, zostawiając je same.

-Babunie naważyły piwa, to niech je wypiją - mówię, a usta Belli rozciągają się w uśmiechu-A ty, mały brzdącu nie mów więcej przy tacie "enis" , bo nam na zawał zejdzie - dodaję, a dziewczynka zaczyna się wesoło chichrać, zarażając mnie tym samym

Jeszcze dwa lata temu, byłam kobietą, która samotnie opiekowała się niepełnoletnią siostrą i chorą babcią. Musiałam walczyć o każdy kolejny dzień, by przetrwać w tym zwariowanym i niesprawiedliwym świecie. Czułam się słaba, przytłoczona i coraz gorzej radziłam sobie z obowiązkami, które musiałam wypełniać, aby zapewnić rodzinie godny byt.

Moje życie nie było usłane różami i dzień w którym pewien brunet przekroczył próg kwiaciarni, w której pracowałam, okazał się być niezwykle znaczący.

Ashton mimo mojej początkowej niechęci, skierowanej w jego stronę, nie poddał się i walczył. Mężczyzna wyrwał mnie z ciemności w którą popadałam, rozbudził we mnie uczucia i sprawił, że moje serce na nowo odżyło, choć myślałam, że po śmierci rodziców nigdy nie zaznam już radości.

Green obdarzył mnie wszystkim o czym od zawsze marzyłam i dał mi rodzinę, którą kocham ponad wszystko.

Życie pisze różne scenariusze, a ja cieszę się, że mimo kłód rzucanych mi pod nogi, nie odpuściłam i dotarłam do miejsca w którym teraz jestem.

Otwarcie mogę powiedzieć, że stałam się najszczęśliwszą osobą stąpającą po ziemi i nie zamierzam dać sobie tego szczęścia nigdy odebrać.

Dotarliśmy do końca opowiadania ❤️ Dziękuję wam kochani, za to, że byliście i czytaliście 😘 Każde wasze wyświetlenie, gwiazdka czy komentarz motywowały mnie do dalszego pisania 😁
Cieszę się, że mam tak wspaniałych czytelników i jestem wam za wszystko wdzięczna ❤️
Dziękuję i przesyłam buziaki, moi drodzy! 😘

Amor vincit omnia ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz