Rozdział 13

15.9K 542 62
                                    

Dorosłość to nie ilość przeżytych lat. Dorosłość to ilość odrobionych zadań domowych zadanych przez nauczyciela o imieniu Czas w szkole życia.

M44G

-Ym, April, nie uważasz, że ta zupa ma już wystarczająco dużo soli? - pyta Lily, a ja od razu się otrząsam

-Cholera - mamroczę pod nosem, i odkładam pojemnik na bok

Próbuję danie i od razu się krzywię.

-Rozumiem, że nici z obiadu - stwierdza, po czym bierze jabłko i kieruje się do pokoju

Wyłączam palnik i rozmasowuje głowę, mając wrażenie, że od wczorajszego dnia pracuje ona na najwyższych obrotach.

-Dziecinko, dziwnie się zachowujesz-wtrąca babcia, a ja przewracam oczyma-Nie raz słyszałam, że kobiety, którym brakuje seksu, nie potrafią idealnie posolić dania, ale jak widać, Ashton zna się na rzeczy, skoro dodałaś tej przyprawy, aż tyle- kończy, i wyciąga wałek do ciasta, a ja prycham- Ja naprawdę jestem tolerancyjną kobietą , ale niech ten chłoptaś ograniczy swój zwierzęcy popęd seksualny, jeżeli nie chce stracić klejnotów. Nikt nie będzie robił z mojej wnusi seks-niewolnicy, nawet jeżeli jej to służy.

-Babciu…

-Co babciu? Niech lepiej pilnuje wacka, bo za niedługo może go stracić.

Właściwie, dlaczego by nie. Po tym co wczoraj mi zaproponował, na spokojnie mogłabym pozwolić babci, by pozbawiła go przyrodzenia.
Na samą myśl, o tym, że mogłabym przystać na jego propozycję, robi mi się słabo.
Chciałabym móc zapomnieć o tej rozmowie, ale niestety ona wciąż tłucze się w mojej głowie, nie pozwalając normalnie funkcjonować.

-Mam dla ciebie propozycję, April. Jednakże zanim powiem ci o co chodzi, chcę byś obiecała, że wysłuchasz mnie do końca i nie uciekniesz-mówi, a ja zakładam ręce na piersi, marszcząc jednocześnie brwi

-Możesz przejść do rzeczy?

-Nie, dopóki nie zrobisz tego o co proszę.

-Jesteś niepoważny - kwituję, ale widząc, że nie odpuści, dodaję-Dobra, obiecuję, że nie ucieknę, dopóki wszystkiego się nie dowiem. LEPIEJ?

-Tak.

Wzdycham, po czym ponownie siadam na ławce, mając wrażenie, że niekoniecznie spodoba mi się to, co ma do powiedzenia.

Mężczyzna zajmuje miejsce obok mnie i przez chwilę milczy.

Mam wrażenie, że bije się z myślami, rozważając to co chce mi powiedzieć.

-Nie mam całego dnia i…

-Mój brat potrzebuje narzeczonej i chce cię wynająć, byś udawała ją przez pewien czas-mówi, a ja na chwilę przestaję oddychać, po czym się resetuje i wybucham niepohamowanym śmiechem

-Dobry żart, naprawdę, nie sądziłam, że kiedyś będziesz w stanie mnie rozśmieszyć - oznajmiam, ale on zakłada ręce na piersi i patrzy na mnie z taką powagą, że z moich ust od razu znika uśmiech

-Boże, ty mówisz poważnie.

-Jak najbardziej, dziwi mnie, że pomyślałaś inaczej.

-Dziwi cię? Ty naprawdę jesteś jakiś…

-Uspokój się i pozwól mi dokończyć.

-Nie! - krzyczę i podrywam się z miejsca - Jesteś… Ugh, aż mi słów brakuje, by cię określić!

-Obiecałaś, że wysłuchasz mnie do końca - wtrąca i także wstaje, stając na przeciwko mnie

-Obiecałam , gdyż nie spodziewałam się tak absurdalnej propozycji!

-Jeżeli pozwoliłabyś mi dokończyć, inaczej spojrzałabyś na tę ofertę. Wiem, w jakiej sytuacji się znajdujesz, musisz utrzymywać siostrę i chorą babcię, a pieniądze, które dostała byś od Lucasa, zapewniłyby ci godne życie.

Cofam się do tyłu, jakbym właśnie została spoliczkowana.

-Nie jestem, aż tak zdesperowana, by być czyjąś płatną dziwką - mówię, posyłając mu mordercze spojrzenie - Nie waż się więcej zbliżać, do mnie, lub do mojej rodziny, bo pożałujesz, Ashton. Nie chcę cię nigdy więcej widzieć- oznajmiam, po czym go mijam

-Nie zdołasz ich utrzymać z tej marnej pensji, którą zarabiasz w kwiaciarni. Jak tak dalej pójdzie, twoja siostra skończy w domu dziecka, a babcia w ośrodku zamkniętym…

Nie mogąc tego słuchać, odwracam się, po czym unoszę dłoń i chcę go uderzyć, lecz on w ostatniej chwili ją łapie.

-Nigdy tego nie rób… - mówi stanowczy tonem, a ja kręcę głową i wyrywam dłoń

-Nigdy więcej, nie pokazuj mi się na oczy. Dla mnie nie istniejesz- stwierdzam, po czym się oddalam

Dopiero, gdy jestem wystarczająco daleko, przystaje za drzewem i opieram się o nie, głęboko zaciągając się powietrzem.

Dlaczego ja zawsze muszę trafiać na takich facetów?

Jestem jak magnes, przyciągam same kłopoty, nawet wtedy, kiedy nie chce.

Miałam cichą nadzieję, że Ashton okaże się inny, ale jak widać znów się pomyliłam.

Czuję wściekłość, ale także smutek.

Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, że ten łajdak zaproponuje mi “pracę “ prywatnej ladacznicy jego braciszka.

Tak, to był dla mnie cios poniżej pasa.

Nie obchodzi mnie, czym się kierował, proponując mi tak niedorzeczny układ.

Dla mnie ten człowiek właśnie przestał istnieć i mam nadzieję, że nie będę musiała go nigdy więcej oglądać.

-April, dziecinko, czy ty znowu zapuściłaś się w niegrzeczne rejony, twego umysłu ? Coś takiego… Nie rozumiem, mężczyzna naprawdę potrafi być tak dobry w łóżku, by skutecznie zapełnić myśli kobiety?

-Babciu, przestań mówić o Ashtonie! - wybucham - Nie uprawiam z nim seksu, nie chce go nawet znać, więc przestań paplać takie głupoty, do cholery!

-April, dziecko…

-Nie April, nie dziecko, koniec tematu, jasne?!

-April, co się z tobą dzieje? - wtrąca Lily, która nagle pojawia się w kuchni-Przestań krzyczeć.

-Będę robić co mi się podoba, mam do tego prawo, a ty nie waż się mnie pouczać, gdyż to nie ty ciągle musisz zastanawiać się co zrobić, by utrzymać siostrę i chorą babcie, która raz atakuje mnie nożami, a na drugi dzień papla bez ustanku o seksie, penisach i masturbacji!

-Wcale nie atakuje cię nożami… - oznajmia Sophie, po czym oburzona wychodzi z kuchni

-Przepraszam, że jestem dla ciebie takim utrapieniem. Przepraszam, że żyje i musisz się ze mną męczyć! Może gdybym zginęła tak jak rodzice, miałabyś lżej! - kwituje rozżalona, a ja uświadamiam sobie, że nie powinnam była tego wszystkiego mówić

-Lily, ja…

-Zniknę ci z oczu, byś nie musiała na mnie patrzeć i oskarżać o to, że zniszczyłam ci życie.

-Lily, przepraszam, nie powinnam była tego mówić, to nie tak…

-Nie ważne, już wszystko wiem, nie musisz więcej mówić - odpowiada, po czym wraca do swojego pokoju i trzaska drzwiami

Staram się powstrzymać łzy, naprawdę, przecież obiecałam sobie, że będę silna, ale sama siebie okłamuje.

Zaciskam powieki, tak mocno, jak potrafię, ale ta cholerna woda pokonuje barierę i zaczyna spływać po policzkach.

Siadam na podłodze i opieram głowę na kolanach,uświadamiając sobie że jestem beznadziejną siostrą i wnuczką.

Amor vincit omnia ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz