Rozdział 44

10.4K 386 63
                                    

Ból to zaledwie jeszcze jeden przeciwnik, któremu należy stawić czoła i go pokonać.

Wilbur Smith

-Obudź się, śpiąca królewno.

Do moich uszu dociera głos i nim jestem w stanie otworzyć oczy, moje ciało zostaje poczęstowane lodowatą wodą.

Z ust wydostaje mi się krzyk, a pulsująca z bólu głowa niemal eksploduje.

Uchylam powieki, dostrzegając jego parszywą mordę i próbuję się uwolnić, mimo, że każdy mięsień mojego ciała otwarcie protestuje.

Moje dłonie i stopy są przykute do ściany, tak, że nie jestem w stanie się ruszyć i z przerażeniem stwierdzam, że ten przygłup może teraz zrobić ze mną wszystko.

Mdłości zaczynają szarpać moim wnętrzem, a łzy bezsilności napływają do oczu, choć staram się je hamować.

-Podnieca cię widok unieruchomionej dziewczyny, mającej na sobie jedynie bieliznę, ty psychopato?! - warczę, a on posyła mi obleśny uśmiech

-Właściwie to jej też się pozbędziemy. Wszystko w swoim czasie, April.

Przełykam nerwowo ślinę i zaczynam rozglądać się po pomieszczeniu, w którym zostałam zamknięta.

Do moich nozdrzy dociera dziwny, charakterystyczny zapach i powoli domyślam się, gdzie możemy się znajdować.

-Przetwórnia ryb? W całej Atlancie nie było lepszego miejsca, w którym mógłbyś mnie uwięzić? - prycham lekceważąco, a on posyła mi gniewne spojrzenie, podchodząc bliżej

-To miejsce jest idealne. Mam tu odpowiednie narzędzia, które chcę na tobie wypróbować i wiem, że nikt nam nie przeszkodzi. Czegóż chcieć więcej?

-Jesteś nienormalny! - krzyczę, a on bierze zamach i z całej siły uderza mnie w twarz

W ustach czuję metaliczny posmak krwi, a policzek zaczyna mnie niemiłosiernie piec.

-Zamknij mordę, albo obetnę ci ten jebany język!

Mężczyzna z furią w oczach spogląda na mnie, a ja momentalnie się spinam, widząc, że jest pod wpływem narkotyków.

-Suka, będzie grzeczna? - pyta, kciukiem krążąc po moim brzuchu

-Zabieraj ode mnie swoje brudne, pierdolone, łapska! - syczę i pluję mu prosto w twarz

Mężczyzna ściera ślinę, mrużąc oczy, po czym bez zawahania uderza mnie w brzuch.

Z moich płuc ulatuje powietrze, a po policzkach zaczynają płynąć łzy.

-Dlaczego? - pytam cicho, próbując się zgiąć w obronnym geście, mimo, że w tej pozycji nie jestem w stanie tego zrobić

- Dlaczego, kurwa, co?

Z uśmiechem na ustach, podchodzi do stolika, na którym leżą, różne ostre przedmioty i bierze do ręki ogromny nóż, na widok którego robi mi się słabo.

-Jesteś tak głupia, czy udajesz?! - wrzeszczy, a ja kule się w sobie-Przez ciebie wszystko poszło się jebać! Kurwa, przez ciebie straciłem klub, ty pierdolona szmato!

-Nic ci nie zrobiłam… - przerywam, bo z moich ust wydostaje się krzyk, spowodowany rozcięciem skóry na brzuchu

-Krzycz dalej! Podoba mi się to! - stwierdza i przytyka nóż do mojego ramienia, zaczynając ciąć skórę

Resztkami sił, staram się nie zemdleć, mimo, że ból jest nie do zniesienia.

-Proszę cię! - dukam, dławiąc się łzami i wierzgam na wszystkie strony, by się uwolnić, mimo, że ze zranionych już nadgarstków zaczyna wypływać krew

Amor vincit omnia ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz