Rozdział 8

18.5K 633 49
                                    

Ci mężczyźni są przez kobiety kochani, którzy wolą je psuć niż naprawiać.

Lidia Jasińska

Siedzę przed ladą w kwiaciarni, po zakończonym maratonie, którym okazało się zrobienie ośmiu bukietów w ciągu dwóch godzin.
Nie wiem jak udało nam się tego dokonać z Panią J., ale w końcu możemy odetchnąć z ulgą , wiedząc, że klient nie będzie zawiedziony.

Suzan, chcąc by wszystko było idealnie, dokonuje minimalnych poprawek, wciąż zamartwiając się, czy kompozycje spodobają się kupcowi.
Mogę jej mówić, że wszystko jest w porządku, ale ona i tak wie swoje.

No cóż, nie mam zamiaru się z nią sprzeczać, w końcu to moja szefowa.

Zastanawiam się tylko, czy kobieta zna mężczyznę, który zadzwonił do nas z zamówieniem, bo jej humor od czasu rozmowy jest naprawdę świetny.

Spoglądam na róże, ustawione przez Panią J. w wazonie, i nagle nachodzi mnie ochota by uwiecznić ten widok.

Co prawda nie mam przy sobie szkicownika, ani ołówka, ale kartka i długopis mi wystarczą .

Z zapałem oddaje się szkicowaniu, nie zauważając nawet, kiedy dołącza do mnie Suzan.

-Od początku wiedziałam, że masz talent, kochana - oznajmia, spoglądając na szkic

Dziwnie się czuję, gdy kobieta patrzy na moje bazgroły, więc zasłaniam kartkę dłonią.

-To nic takiego, zwykły rysunek...

-Nie powiedziałabym, że jest zwykły. Zastanawiam się jak wyglądają twoje profesjonalne obrazy, ale patrząc na to co mam przed sobą, a co starasz się ukryć, muszą być wspaniałe-kwituje i ciepło się uśmiecha- Wiesz, słońce, myślę, że temu miejscu przydałby się obraz, lub dwa - dodaje, a ja spoglądam na nią zaskoczona

- Suzan... Myślę, że to miejsce ma w sobie już wystarczająco dużo uroku i nie potrzebuje obrazów jakieś dziewuchy, które mogłyby zniszczyć magię tej kwiaciarni... - wyznaję cicho, a ona posyła mi piorunujące spojrzenie

-Moja droga, nie zamierzam słuchać tych bredni. Masz talent, więc powinnaś go rozwijać. A ten rysunek... - mówi i wyciąga kartkę spod mojej dłoni-zabieram i na pewno go nie oddam, bo jest cudowny. Ponadto mam nadzieję, że jednak przystaniesz na moją propozycję i sprawisz radość starszej pani.

-Pani Jenkins, ja...

-Cicho, nie musisz podejmować teraz decyzji, nie zamierzam na ciebie naciskać, pod żadnym pozorem, więc się nie martw, April. Zastanów się nad tym co powiedziałam na spokojnie i dopiero wtedy powiesz mi, jaka jest twoja ostateczna decyzja, zgoda?

-Zgoda-odpowiadam i delikatnie się uśmiecham

-Świetnie - kwituje i mnie przytula, a mi robi się ciepło na sercu.

Ta kobieta jest wspaniała...

Kiedy odsuwamy się od siebie, do kwiaciarni wchodzi młody mężczyzna, który swoim wyglądem na spokojnie mógłby przyćmić większą część męskiej populacji.

April, pamiętaj, żeby trzymać buzię zamkniętą . To jest najważniejsze.

Brunet, podchodzi do nas bliżej i uśmiecha się ciepło do Suzan, a ja muszę przypomnieć sobie w tej chwili jak się oddycha.

Cholera, ten uśmiech...

April, ogarnij się, w końcu, to tylko nieziemsko przystojny młody mężczyzna, ubrany jak motocyklista, z błękitnymi jak niebo oczyma i uśmiechem, który zwala z nóg, gdy tylko się go widzi.

Amor vincit omnia ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz