Skarżymy się nieraz, że jesteśmy samotni, niekochani, nikt nie przysłał nam życzeń. Ważniejsze jest jednak, czy my kogoś kochamy.
Ks. Jan Twardowski
Minęły dwa dni, od mojej ostatniej rozmowy z Ashtonem.
Mężczyzna nie odzywał się od tamtej pory, nie przychodził, i nie wysłał mi informacji, z którymi miałam się zapoznać, by móc udawać narzeczoną jego brata.
Nie wiem, o co mu chodzi, ale prawdopodobnie sama będę musiała go odwiedzić i dowiedzieć się, dlaczego nagle postanowił mnie ignorować.
Dziwnie się czuję, i trochę mi go brakuje. Zdążyłam się już przyzwyczaić do jego obecności, więc tym bardziej jest mi smutno.
Jest głupkiem, ale chyba naprawdę go lubię.
-April, gadaj co się dzieje.
Spoglądam na Kate, która siada obok mnie na sofie.
-Nic się nie dzieję - mówię i ponownie skupiam wzrok na papierach, które trzymam w dłoniach
-Od dwóch dni jesteś jakaś dziwna, więc nie wmawiaj mi, że wszystko jest dobrze.
-Ale naprawdę, wszystko jest dobrze. A w ogóle co ty tu jeszcze robisz? Jest siódma wieczorem, a ty jeszcze w domu. Nie umówiłaś się dzisiaj z Davidem?
Tak, moja przyjaciółka znalazła faceta i teraz cała aż promienieje.
Cieszę się jej szczęściem, gdyż z tego co mi powiedziała, David wydaje się w porządku mężczyzną.
-Umówiłam, ale musiał pilnie wyjechać w interesach i wróci dopiero za trzy dni-wzdycha-Ale, nie zmieniaj tematu! - dodaje i klepie mnie w ramię - Mów co się dzieje, bo wiesz, że nie dam ci spokoju.
-Huh, niestety wiem, jesteś strasznie uparta.
-To prawda - śmieje się, a ja się uśmiecham - Więc?
Chciałabym się wygadać przyjaciółce, gdyż naprawdę mam już dość trzymania tego wszystkiego w sobie, ale nie wiem czy to dobry pomysł.
Nie, nie mogę jej powiedzieć, że zgodziłam się udawać dziewczynę brata Ashtona.
Muszę to utrzymać w tajemnicy, tym bardziej, że teraz już sama nie wiem, czy coś z tego będzie, gdyż jedyna osoba, która miała mi pomóc to wszystko ogarnąć , skutecznie mnie ignoruje.
-Chodzi o Ashtona...
-Wiedziałam! Zakochałaś się w nim?-pyta, bez ogródek, a ja patrzę na nią z rozbawieniem
-Nie, nie zakochałam się w nim.
-Na pewno?
-TAK.
-No więc, co jest grane? - wtrąca i marszczy brwi
-Pamiętasz, jak dwa dni temu do mnie zadzwoniłaś, żeby powiedzieć mi, że nie wrócisz na noc? - pytam, a ona kiwa twierdząco głową - No więc, on prawie mnie wtedy pocałował.
-Ojej, przepraszam! Ja i to moje gówniane poczucie czasu.
-Nie, cieszę się, że zadzwoniłaś!
-Co? Czemu?
Kate spogląda na mnie zdezorientowana, najwidoczniej nie rozumiejąc o co mi chodzi.
-Bo ja nie chcę, żeby między nami coś było- wzdycham
-A on chce?
-A skąd ja mam to wiedzieć? Nie rozumiem tego faceta. Ugh, naprawdę go nienawidzę.
-A mi się wydaje, że jednak go lubisz, tylko nie chcesz tego przyznać.
-Kate, proszę cię- prycham
-Więc, dlaczego jesteś taka przybita? Hmm?
-Nie jestem... Boże, nie patrz tak na mnie. No dobra, może jednak trochę go lubię, ale to wszystko.
-Oczywiście. Rozumiem, że dałaś mu do zrozumienia, że nie chcesz żeby to kiedykolwiek się powtórzyło, czym uraziłaś jego męską dumę i od tamtej pory, przestał się do ciebie odzywać?
-Mniej więcej- kłamię
Źle się z tym czuję, ale lepiej będzie jak Kate będzie znała tylko taką wersję.
-Żałujesz?
-Czego? - pytam zdezorientowana
-Tego, że dałaś mu kosza.
-Nie, raczej nie. Po prostu, trochę mi go brakuje, bo chyba naprawdę go polubiłam. Ja po prostu widzę w nim tylko dobrego kolegę, nic więcej.
Nie jestem pewna swoich słów, ale wolę wierzyć w to, niż wyobrażać sobie nie wiadomo co.
Moje życie i tak już jest dość zwariowane.
-Rozumiem. Więc może, powinnaś z nim o tym porozmawiać?
-Co, dlaczego?
-Bo jeżeli masz chodzić jak zbity pies, to ja podziękuję. April, jesteście dorośli, porozmawiajcie i wyjaśnijcie sobie wszystko.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Zrobisz, jak będziesz uważała- stwierdza i puszcza mi oczko, po czym włącza telewizor - A właściwie, gdzie Lily?
-Została na noc u Kendry. Miały się razem uczyć, do jutrzejszego sprawdzianu.
-Oczywiście - mówi rozbawiona Kate, a ja lekko się uśmiecham - A jak tam Sophie?
-Zaglądałam do niej godzinę temu i jeszcze spała.
-Ciężki atak?
-Szklanki na podłogach, noże latające po kuchni. To co zazwyczaj- mamrotam
-Nic ci się nie stało?
-Poza paroma siniakami, nie- odpowiadam i odkładam papiery na stolik, rozmasowując głowę
-Wszystko w porządku? - pyta, patrząc raz na mnie, a raz na rachunki, które odłożyłam
-Przez najbliższy miesiąc tak.
-April, chce ci się dokładać do rachunków.
-Kate, rozmawiałyśmy o tym. Opiekujesz się Sophie, kiedy mnie nie ma i nie chcesz przyjąć za to pieniędzy, więc ja także nie wezmę od ciebie ani grosza.
-Ale...
-Uważam ten temat za zakończony - kwituję twardo, a moja przyjaciółka słysząc mój ton, w końcu odpuszcza
-No dobra, więc może zrobimy popcorn i obejrzymy Najdłuższą podróż?
-Oglądałyśmy ten film setki razy, nie możemy puścić czegoś innego?
-Nie ma mowy, przecież wiesz, że go uwielbiam. No chyba, że wreszcie zgodzisz się na moją propozycję.
-O nie, nie. Tylko nie Grey!
-Ech, sztywniara. No dobra, to zostajemy przy podróży.
-Wiesz co, ja chyba pójdę się przejść.
-No wiesz, robisz to specjalnie. Naprawdę wolisz spacer, od filmu i popcornu?! - pyta oburzona, a ja uśmiecham się wesoło i wzruszam ramionami
-Za niedługo wrócę.
-Jak chcesz, tylko uważaj na siebie.
-Dobrze, dobrze.
CZYTASZ
Amor vincit omnia ✅
RomanceApril jest utalentowaną kobietą, która musi porzucić swoje marzenia, by móc utrzymać swoją schorowaną babcię i młodszą siostrę. Podejmuje się ona każdej dostępnej pracy, za którą może dostać jakiekolwiek wynagrodzenie. Pewnego dnia otrzymuje dość n...