Rozdział 26

14K 486 4
                                    

Tęsknota jest osadem w kielichu życia.

Ambrose Gwinnett Bierce

Od naszego pierwszego spotkania z Lucasem minął tydzień.

Zdążyłam go już lepiej poznać i szczerze powiedziawszy, mogę śmiało przyznać, że go polubiłam.

Z początku martwiłam się, całym tym udawaniem, ale po kilku spotkaniach i ustaleniu wielu rzeczy, poczułam się odrobinę pewniej.

Lucas w żaden sposób na mnie nie naciskał i często żartował, rozładowując niejedno napięcie.

Tak jak obiecał, podczas kolacji, zaliczka w postaci pięćdziesięciu tysięcy wpłynęła na moje konto, znacznie je wypełniając.

W dodatku, załatwił również pielęgniarkę dla mojej babci, którą okazała się być miła pani po czterdziestce.

Sophie od razu dogadała się z Polly, i uwierzyła, gdy powiedziałam jej, że po prostu zatrudniłam pomoc domową.

Nieco ciężej poszło mi z Lily i Kate, które nie raz wypytywały mnie skąd miałam na to pieniądze.

Zbywałam je za każdym razem, zmieniając temat, tak, że w końcu odpuściły, widząc, że i tak nic ze mnie nie wyciągną.

Źle się czułam z tym, że nie mówiłam im prawdy, ale im mniej wiedziały tym lepiej.

Przynajmniej tak to sobie tłumaczyłam.

***

-April, jak długo zamierzasz jeszcze milczeć? - pyta poirytowana Kate, wchodząc do pokoju

-O co ci chodzi?

-Rozumiem, masz zamiar dalej udawać, że nic się nie dzieje, tak?

-Kate, niczego nie udaję...

-Jestem twoją przyjaciółką, i myślałam, że bardziej mi ufasz-mówi i patrzy na mnie smutnym wzrokiem

-Kate...

-Wyprowadzam się, April. Myślę, że to już najwyższy czas.

-Słucham? Co ty opowiadasz, przecież nikt cię stąd nie wyrzuca- oznajmiam, marszcząc brwi

-No nie wiem.

-Kurwa, Kate, zwariowałaś? Myślisz, że chcę byś się wyprowadziła?

-Tak, tak właśnie myślę. Od kilku dni utrzymujesz dystans, a ja potrafię dodać dwa do dwóch.

-To nie twoja wina!

-Więc powiedz o co chodzi.

-Kate, obiecałam ci, że kiedy będę gotowa, wszystko Ci opowiem, a ty zgodziłaś się, że do tego momentu nie będziesz naciskać, pamiętasz?

-Pamiętam, ale...

-Proszę cię.

-Martwię się o ciebie. Posłuchaj, jeżeli wpakowałaś się w jakieś tarapaty, pomogę Ci. Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć - szepcze, a w jej oczach stają łzy

-Chodź tu do mnie-zaczynam i przytulam ją - Nie martw się, naprawdę, nie mam żadnych kłopotów.

-Na pewno?

-Na pewno.

-No dobrze... - wzdycha i siada na łóżku, a ja wracam do składania ubrań - Wychodzisz dzisiaj? - pyta, a ja odwracam się do niej

-Dzisiaj chyba zostanę w domu - mówię, a ona się uśmiecha

-W ogóle, co tam u Ashtona? Dogadaliście się w końcu?

O nie. Tylko nie to.

Do tej pory, starałam się nie myśleć o Ashtonie. Od naszego ostatniego spotkania, więcej się nie widzieliśmy.

Nie chciałam się do tego przyznać, ale tęskniłam za nim. Mimo wszystko nie zrobiłam nic, i nie próbowałam się z nim w żaden sposób kontaktować.

Tak było lepiej.

Nie mogłam nikogo do siebie za blisko dopuścić, a Ashton...

No cóż, chyba jednak pokonał jakieś moje mury, i ta dziwna pustka, którą wciąż odczuwam, nieźle mi doskwiera.

-April, słuchasz mnie?

-Ym, tak- mamrocze - Właściwie to, stwierdziłam, że będzie lepiej, jak zostawię to tak jak jest.

-Ale mówiłaś, że go lubisz.

-Myślałam, że go lubię, ale później uświadomiłam sobie, że jednak się myliłam.

-Um, rozumiem.

-A co u Davida? Kiedy w końcu wpadnie na obiad? - pytam z uśmiechem, zmieniając temat

-Dobre pytanie - prycha poirytowana

-Wszystko między wami dobrze?

-Nie wiem. Mam wrażenie, że zaczął budować między nami jakiś niewidzialny mur. Coraz ciężej jest nam się dogadać.

-Przykro mi...

-Mi też, ale zostawmy ten temat, dobrze?

-Pewnie, co tylko chcesz. Wiesz, właściwie, może wybierzemy się dzisiaj wszystkie do kina?

-Chcesz zabrać Sophie do kina?

Uśmiecha się szeroko, po czym zaczyna się śmiać, a ja wywracam oczyma.

-W takim razie powodzenia.

-Ej, babcia czuje się od kilku dni naprawdę dobrze, pomijając oczywiście fakt, że wciąż rzuca te swoje zboczone teksty.

-No właśnie.

-Poradzimy sobie jakoś. Jest piątek, nie będziemy znowu siedzieć w domu!

-Z tego co wiem, to twoja siostra ma inne plany, pamiętasz?

-Co? Jak to?

-Przecież wczoraj pytała cię czy może nocować dziś u Kendry, a ty się zgodziłaś.

-Ach, no tak, pamiętam. No cóż, w takim razie pójdziemy we trzy.

-Już nie mogę się doczekać. Na pewno będzie wesoło-kwituje rozbawiona, a ja rzucam w nią bluzką i widząc jej morderczy wzrok, zaczynam się śmiać

Amor vincit omnia ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz