Tęsknota jest osadem w kielichu życia.
Ambrose Gwinnett Bierce
Od naszego pierwszego spotkania z Lucasem minął tydzień.
Zdążyłam go już lepiej poznać i szczerze powiedziawszy, mogę śmiało przyznać, że go polubiłam.
Z początku martwiłam się, całym tym udawaniem, ale po kilku spotkaniach i ustaleniu wielu rzeczy, poczułam się odrobinę pewniej.
Lucas w żaden sposób na mnie nie naciskał i często żartował, rozładowując niejedno napięcie.
Tak jak obiecał, podczas kolacji, zaliczka w postaci pięćdziesięciu tysięcy wpłynęła na moje konto, znacznie je wypełniając.
W dodatku, załatwił również pielęgniarkę dla mojej babci, którą okazała się być miła pani po czterdziestce.
Sophie od razu dogadała się z Polly, i uwierzyła, gdy powiedziałam jej, że po prostu zatrudniłam pomoc domową.
Nieco ciężej poszło mi z Lily i Kate, które nie raz wypytywały mnie skąd miałam na to pieniądze.
Zbywałam je za każdym razem, zmieniając temat, tak, że w końcu odpuściły, widząc, że i tak nic ze mnie nie wyciągną.
Źle się czułam z tym, że nie mówiłam im prawdy, ale im mniej wiedziały tym lepiej.
Przynajmniej tak to sobie tłumaczyłam.
***
-April, jak długo zamierzasz jeszcze milczeć? - pyta poirytowana Kate, wchodząc do pokoju
-O co ci chodzi?
-Rozumiem, masz zamiar dalej udawać, że nic się nie dzieje, tak?
-Kate, niczego nie udaję...
-Jestem twoją przyjaciółką, i myślałam, że bardziej mi ufasz-mówi i patrzy na mnie smutnym wzrokiem
-Kate...
-Wyprowadzam się, April. Myślę, że to już najwyższy czas.
-Słucham? Co ty opowiadasz, przecież nikt cię stąd nie wyrzuca- oznajmiam, marszcząc brwi
-No nie wiem.
-Kurwa, Kate, zwariowałaś? Myślisz, że chcę byś się wyprowadziła?
-Tak, tak właśnie myślę. Od kilku dni utrzymujesz dystans, a ja potrafię dodać dwa do dwóch.
-To nie twoja wina!
-Więc powiedz o co chodzi.
-Kate, obiecałam ci, że kiedy będę gotowa, wszystko Ci opowiem, a ty zgodziłaś się, że do tego momentu nie będziesz naciskać, pamiętasz?
-Pamiętam, ale...
-Proszę cię.
-Martwię się o ciebie. Posłuchaj, jeżeli wpakowałaś się w jakieś tarapaty, pomogę Ci. Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć - szepcze, a w jej oczach stają łzy
-Chodź tu do mnie-zaczynam i przytulam ją - Nie martw się, naprawdę, nie mam żadnych kłopotów.
-Na pewno?
-Na pewno.
-No dobrze... - wzdycha i siada na łóżku, a ja wracam do składania ubrań - Wychodzisz dzisiaj? - pyta, a ja odwracam się do niej
-Dzisiaj chyba zostanę w domu - mówię, a ona się uśmiecha
-W ogóle, co tam u Ashtona? Dogadaliście się w końcu?
O nie. Tylko nie to.
Do tej pory, starałam się nie myśleć o Ashtonie. Od naszego ostatniego spotkania, więcej się nie widzieliśmy.
Nie chciałam się do tego przyznać, ale tęskniłam za nim. Mimo wszystko nie zrobiłam nic, i nie próbowałam się z nim w żaden sposób kontaktować.
Tak było lepiej.
Nie mogłam nikogo do siebie za blisko dopuścić, a Ashton...
No cóż, chyba jednak pokonał jakieś moje mury, i ta dziwna pustka, którą wciąż odczuwam, nieźle mi doskwiera.
-April, słuchasz mnie?
-Ym, tak- mamrocze - Właściwie to, stwierdziłam, że będzie lepiej, jak zostawię to tak jak jest.
-Ale mówiłaś, że go lubisz.
-Myślałam, że go lubię, ale później uświadomiłam sobie, że jednak się myliłam.
-Um, rozumiem.
-A co u Davida? Kiedy w końcu wpadnie na obiad? - pytam z uśmiechem, zmieniając temat
-Dobre pytanie - prycha poirytowana
-Wszystko między wami dobrze?
-Nie wiem. Mam wrażenie, że zaczął budować między nami jakiś niewidzialny mur. Coraz ciężej jest nam się dogadać.
-Przykro mi...
-Mi też, ale zostawmy ten temat, dobrze?
-Pewnie, co tylko chcesz. Wiesz, właściwie, może wybierzemy się dzisiaj wszystkie do kina?
-Chcesz zabrać Sophie do kina?
Uśmiecha się szeroko, po czym zaczyna się śmiać, a ja wywracam oczyma.
-W takim razie powodzenia.
-Ej, babcia czuje się od kilku dni naprawdę dobrze, pomijając oczywiście fakt, że wciąż rzuca te swoje zboczone teksty.
-No właśnie.
-Poradzimy sobie jakoś. Jest piątek, nie będziemy znowu siedzieć w domu!
-Z tego co wiem, to twoja siostra ma inne plany, pamiętasz?
-Co? Jak to?
-Przecież wczoraj pytała cię czy może nocować dziś u Kendry, a ty się zgodziłaś.
-Ach, no tak, pamiętam. No cóż, w takim razie pójdziemy we trzy.
-Już nie mogę się doczekać. Na pewno będzie wesoło-kwituje rozbawiona, a ja rzucam w nią bluzką i widząc jej morderczy wzrok, zaczynam się śmiać
CZYTASZ
Amor vincit omnia ✅
RomanceApril jest utalentowaną kobietą, która musi porzucić swoje marzenia, by móc utrzymać swoją schorowaną babcię i młodszą siostrę. Podejmuje się ona każdej dostępnej pracy, za którą może dostać jakiekolwiek wynagrodzenie. Pewnego dnia otrzymuje dość n...