Rozdział 2

22.8K 613 37
                                    

 Można nie pomagać, można znaleźć wiele racjonalnych argumentów dla konkretnych przypadków, aby nie pomagać. Ale to nic nie zmieni. Nadal będą głodni, chorzy, cierpiący, potrzebujący. Lepiej zgrzeszyć nadmiarem dobroci i naiwności, niż nadmiarem kalkulacji i nieufności.

Fabian Kaltbach OFM

-Coś mizernie dzisiaj wyglądasz,słońce-stwierdza Kate, kiedy tylko opuszczamy moje mieszkanie

Cóż, nie zaprzeczam słowom przyjaciółki, gdyż faktycznie moje samopoczucie dzisiaj jest do bani.
Wczoraj, a właściwie już dzisiaj, kiedy kładłam się spać miałam cichą nadzieję, że poranek przywita mnie w przyjemny sposób.
Nikt nie może sobie wyobrazić,jak przykre okazały się moje skryte ''marzenia''.
Moja babcia po raz kolejny dostała ataku i nie tylko biegała po mieszkaniu tak jak ją Bóg stworzył, lecz także rzucała różnymi przedmiotami, które wpadły jej w ręce.
Tak, tymi ostrymi również.
Dowodem na to jest przecięta skóra na mojej dłoni.
Jedynym plusem całego tego wariactwa, jest to, że Lily była w tym czasie w szkole i nie została świadkiem tego zamieszania.
Myślałam,że pielęgniarka, która opiekowała się babcią, nie będzie musiała więcej pojawiać się w naszym mieszkaniu.

Ta...Kolejne złudne nadzieje.

Musiałam ponownie ją zatrudnić,gdyż nie mogłam zostawić młodszej siostry z babcią, która jest zagrożeniem nie tylko dla siebie, ale dla każdej osoby, znajdującej się w pobliżu.

-Twoja babcia znowu szaleje?-pyta, kiedy przez dłuższy czas jej nie odpowiadam

Spojrzeniem daje jej znać, że nie chcę o tym rozmawiać.
Kate, jak to ona, nie chce dać za wygraną, ale kiedy dostrzega łzy w moich oczach, odpuszcza i jak przystało na najlepszą przyjaciółkę, przytula mnie, gdyż właśnie tego w tym momencie potrzebuję.

-Wszystko będzie dobrze- szepta, a ja ścieram pojedynczą łzę, która zdołała się wydostać

-Wiem-odpowiadam po kilku chwilach, gdy dochodzę do siebie-Przepraszam, nie wiem co mi się stało-dodaję, a ona słabo się uśmiecha

-Jesteś młoda, masz babcię i siostrę na utrzymaniu.Jedna z nich się uczy,a druga ma poważne problemy.Nie możesz skończyć studiów z wiadomych przyczyn, a na ostatek pozostaje to, że znowu leziemy do klubu, żeby obsługiwać jakiś złamasów, którzy mają więcej forsy niż rozumu-kwituje i wzdycha-I tak długo wytrzymałaś.W końcu musiała nadejść ta chwila Pamiętaj, że kocham cię jak siostrę, której nigdy nie miałam i pomogę ci w każdej sytuacji.Musimy tylko wytrzymać do czasu, gdy wreszcie znajdziemy dobrze płatną pracę i rzucimy to wszystko w cholerę.Będzie łatwiej, zobaczysz.Razem damy radę-obiecuję, a w moich oczach ponownie stają łzy

-Masz rację.Nie pora na płacz.Poradzę sobie, tak jak zawsze-kwituję, a ona ponownie mnie przytula

-Pewnie, że dasz.

Jakieś pół godziny później przebieramy się w swoje ciuchy, zarezerwowane wyłącznie do pracy, czyli krótkie jeansowe szorty i czerwone bluzki z logo klubu ''Moon'', po czym rozpoczynamy robotę.
Dostarczamy zamówione alkohole do różnych stolików, uśmiechając się przy tym sztucznie, by stworzyć pozory miłego i przyjaznego traktowania, jak to ujął Peter-nasz pracodawca i właściciel tego piekielnego miejsca.
Dzisiejszy dzień był porażką, ale właśnie w tym momencie utwierdzam się w przekonaniu, że ta noc jest o wiele gorsza.

Czy ludzie nie mają lepszych zajęć, niż natrętne zaczepianie mojej koleżanki z pracy, która jest zbyt lękliwa, by się postawić?
Bogaci mężczyźni to naprawdę podłe stworzenia, które myślą, że mogą pomiatać kobietami i traktować je jak zwykłe prostytutki, którymi do cholery nie są!

Przez niedługi czas staram się nie wtrącać w to co się dzieję, ale kiedy jeden z tych padalców bez pozwolenia klepie Victorię w tyłek, a żaden z ochroniarzy nie reaguje, moja tama puszcza.
Totalnie wkurzona podchodzę do trzech mężczyzn, przy których nadal stoi zmieszana i zażenowana dziewczyna, mordując ich spojrzeniem.

-Jeżeli szukasz burdelu, to źle trafiłeś-odzywam się w stronę bruneta, który przed chwilą bezczelnie obłapiał blondynkę, a ten posyła mi rozbawione spojrzenie, co jeszcze bardziej mnie podjudza

-Więc twierdzisz, że jesteś lepsza w łóżku niż nasza blondyneczka?-pyta i zerka na dziewczynę, która stara się w jakiś sposób za mną ukryć

Zaciskam nerwowo dłonie, bo coś czuję, że zaraz mu mocno przyłożę, jak się nie zamknie.

-Twierdzę, że jesteś zwykłym kutasem, któremu wydaje się, że jest pępkiem świata.Poza tym, uważam, że teatrzyk, który przed chwilą zaprezentowałeś swoim kolegom-mówię i patrzę zniesmaczona na każdego z nich-jest zwykłą odskocznią od tego, że w twoich spodniach znajduje się mikrorozmiarów penis.Nie jesteś w stanie zadowolić żadnej kobiety, dlatego przystawiasz się do niewinnej dziewczyny, próbując w jakikolwiek sposób podbudować swoje już i tak niziutkie ego-kończę, a on robi się czerwony na twarzy

-Jeżeli chcesz twoja niewyparzona buzia, może zaraz sprawdzić, co ukrywa się w moich spodniach.Szybko zmienisz zdanie na temat tego, jakich rozmiarów jest mój penis.Przecież tym się tutaj zajmujecie, nieprawdaż?Macie nas obsługiwać.Dziwki są od takiej roboty.

Słowa tego palanta działają na mnie jak płachta na byka.Nim zdążę się zastanowić, jakie będą konsekwencje mojego zachowania, chwytam piwo stojące na tacy i wylewam na głowę tego kretyna.

-Proszę bardzo, podobno chciało ci się pić.Myślę, że to schłodzone piwko, skutecznie ostudzi twój zapał - warczę, a mężczyzna cały mokry i nieźle wkurwiony podnosi się ze swojego miejsca

Dziewczyna stojąca za mną próbuje mnie odciągnąć na bok i prosi, żebym natychmiast za nią poszła, jednak ja, jak to ja, pomimo tego, że gość przerasta mnie dwukrotnie, stoję w miejscu i nie zamierzam pokazać po sobie strachu.

Jestem głupia, to pewne, ale nie pozwolę się obrażać.

-Pożałujesz tego, suko-cedzi przez zęby i unosi dłoń, zamierzając mnie uderzyć

Nim jestem w stanie jakoś zareagować, ręka faceta zostaje zablokowana przez blondyna, który nagle przede mną wyrasta.
Dwaj mężczyźni, którzy do tej pory siedzieli na swoich miejscach, zrywają się z nich i pomagają przytrzymać kreatyna, który nadal jest nieźle rozjuszony.

-Puszczaj, Aaron!Zabiję tą, sukę!-wrzeszczy padalec,do blondyna, który nadal stoi przed nim i odgradza mnie przy tym od rozjuszonej bestii

-Uspokój się, człowieku-odzywa się tamten, a jego głos sprawia, że na skórze pojawia mi się gęsia skórka-Chciałeś pobić dwa razy drobniejszą i słabszą kobietę od siebie?Co się z tobą do cholery dzieje?!

-Zasłużyła sobie, wariatka!Puszczajcie mnie do cholery-wrzeszczy, próbując się wyrwać

Czuję na swoim ramieniu czyiś dotyk i od razu zwracam się w tym kierunku.Obok mnie stoi Kate, która odciąga mnie od całego zamieszania, a do mężczyzn podchodzą ochroniarze, którzy nagle postanowili zareagować.

Dobre sobie!
Gdzie byliście wcześniej, palanci?!

Oddycham głęboko, czując, że złość, która wcześniej mną kierowała, ustępuję miejsca przerażeniu.
Nie orientuję się, kiedy mężczyźni wychodzą z klubu.Nie wiem nawet, kiedy w miejscu całego zdarzenia pojawia się Peter.
Jednak, gdy zamieszanie zostaje okiełznane, a klienci przepraszani są za całe zdarzenie przez mojego pracodawcę, wiem już, że mam przerąbane.
Za każdy czyn, nawet ten spowodowany odruchem niesienia pomocy w końcu trzeba zapłacić.

Cześć kochani :*
Długo nie publikowałam rozdziału,ale nie miałam na to nawet chwili czasu i od razu przepraszam <3

Mam nadzieję,że pomimo tak długiej przerwy ponownie tutaj zajrzycie i rozdział się spodoba :)
Zachęcam was do wyrażania swojej opinii,a jeśli znajdziecie w tekście jakiś błąd o wskazanie mi go ;*
Ponadto,chcę wam wszystkim życzyć Wesołych Świąt ! ;D
Pozdrawiam i przesyłam buziaczki :*

Amor vincit omnia ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz