Rozdział 3

19.6K 565 58
                                    

"Ja nie chcę płakać...tylko mi się tak...oczy pocą.''
                                                          Henryk Sienkiewicz

-Co to miało znaczyć,do cholery, Moore?-cedzi przez zęby Peter-Zdajesz sobie sprawę, że to jedni z naszych najważniejszych klientów?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Co to miało znaczyć,do cholery, Moore?-cedzi przez zęby Peter-Zdajesz sobie sprawę, że to jedni z naszych najważniejszych klientów?

Stoję w jego gabinecie, gdy on krąży po nim, jak rozjuszone zwierzę, wrzeszcząc i posyłając mi mordercze spojrzenie.

Tak, April.Gdyby wzrok mógł zabijać, zapewne leżałabyś już martwa na podłodze.

-Chyba najgłupsi-mamrotam pod nosem i na swoje nieszczęście, mój szef to słyszy

-Żartujesz sobie ze mnie?!Masz mi natychmiast wytłumaczyć co się tam stało, albo w tym momencie odeśle cię z kwitkiem, bez możliwości powrotu!

-Mnie odeślesz?Mnie?!-wybucham-To tych swoich, pożal się Boże ochroniarzy, powinieneś wywalić na zbity pysk!To oni bez słowa sprzeciwu pozwalali na to, by ten gnojek, obmacywał Victorię!Świetnych ludzi sobie zatrudniasz, szefie!

-Zmień ton, April!Nie będziemy w ten sposób rozmawiać! Zarówno mnie jaki i moim klientom należy się szacunek, rozumiesz?!Wy jesteście tutaj od spełniania ich zachcianek i jeżeli zechcą się z wami pieprzyć nie macie nawet prawa zaprotestować!Przy nich jesteście nic nie znaczącymi robakami-oznajmia z obrzydliwym uśmieszkiem, a ja się wzdrygam

-Ty podły gnoju!-warczę-Jesteś tak samo popaprany jak cała reszta!Nie musisz mnie zwalniać!Sama odchodzę!Nie mam zamiaru zostawać tu ani minuty dłużej!

Odwracam się do niego plecami i łapię za klamkę, kiedy to nagle jego dłoń ląduje na moim ramieniu, a on okręca mnie do siebie przodem, przyciskjąc do drzwi z szyderczym uśmiechem na ustach.

-Nie możesz odejść-oznajmia rozbawiony, kiedy próbuje się wyrwać-Jeżeli rzucisz tą robotę, wylądujesz na ulicy, twoja siostra w domu dziecka, a ta starucha skończy trzy metry pod ziemią.

-Puszczaj mnie!

-Zastanów się dobrze nad moimi słowami.Kto oprócz mnie, zatrudni taką nieudacznicę życiową, jaką jesteś?-pyta i zaczyna mnie obmacywać, przez co robi mi się niedobrze

-Pierdol się!-krzyczę i pluję mu w twarz, po czym z całej siły uderzam go nogą w przyrodzenie, tak że od razu mnie puszcza i zaczyna zwijać się z bólu-Nie będę twoją kolejną dziwką !Zostaw w spokoju mnie i nigdy więcej nie waż się obrażać tych na których mi zależy!

-Pożałujesz tego!-wrzeszczy, a ja pokazuje mu środkowy palec i wychodzę z jego gabinetu, trzaskając drzwiami

Dwie godziny później siedzę już w swoim mieszkaniu w którym panuje całkowita cisza.

Lily i babcia na szczęście śpią i nie widzą tego w jakim stanie się teraz znajduje.

Nie żałuje tego, że rzuciłam pracę u tego padalca.Co to, to nie.To była jedyna decyzja, którą mogłam podjąć.Nie miałam zamiaru zostawać niczyją dziwką.Potrzebowałam pieniędzy by utrzymać rodzinę, ale nie zniżyłabym się do tego poziomu.

Nie sprzedałabym swojego ciała, bo to zniszczyłoby moją już i tak pokiereszowaną psychikę na dobre.

Niestety, moja przyjaciółka miała odmienne zdanie w tym temacie i to totalnie mnie dobiło.

Kiedy tylko opuściłam biuro Petera, od razu zaczęłam pakować swoje rzeczy, by jak najszybciej móc się stamtąd wydostać.
Moim pierwszym odruchem było to, by zabrać ze sobą z tego okropnego miejsca Kate, ale ona miała inne plany.
Nawet, gdy opowiedziałam jej w skrócie co się stało, nie chciała ze mną odejść.
Co więcej, oznajmiła, że już od dawna wiedziała, iż dziewczyny oddawały się klientom by móc sobie ''dorobić''.
Szczerze powiedziawszy, nie interesowało mnie co robiły inne pracownice, ale gdy Kate skwitowała, że ona czasami również idzie na takie układy, poczułam się tak,jakby ziemia osunęła mi się spod nóg.
Moja przyjaciółka...Moja Kate, zgodziła się na coś takiego, twierdząc, że ciągle brakowało jej pieniędzy na utrzymanie mieszkania i siebie.
Nigdy nie posądziłabym jej o coś takiego.Przez cały ten czas, kiedy razem tam pracowałyśmy nie wspomniała o tym nawet słówkiem.
To chyba najbardziej zabolało.
Nie chciałam by robiła sobie coś tak okropnego, ale ona nie słuchała moich argumentów.
Stwierdziła, że dla pieniędzy jest w stanie przystawać na takie propozycję, a mi zebrało się na wymioty.
Pokręciłam głową i widząc, że w tamtej chwili nie zdołam jej przemówić do rozsądku, zabrałam swoje rzeczy i opuściłam to podłe miejsce.

Czuję, że w moich oczach ponownie gromadzą się łzy, więc mocno zaciskam powieki, by je odgonić.

To życie jest beznadziejne.Świat jest podły, a ludzie całkowicie zepsuci.
Cholera, zostałam bez źródła utrzymania, moja przyjaciółka pozwala się wykorzystywać za pieniądze,a ja nie mogę się z tym pogodzić i nie mam nawet takiego zamiaru.
Muszę jakoś wyciągnąć ją z tego gówna w które się wpakowałaś, zanim całkowicie zatraci siebie.

Oddycham głęboko, próbując się uspokoić, bo nie mogę się teraz  załamać, a wiem, że w tym momencie jestem bliska osiągnięcia tego stanu.

Ścieram z policzka niechcianą łzę i otwieram oczy, czując rodzącą się we mnie determinację.

Muszę zacząć walczyć o siebie i o swoich bliskich.
Straciłam już rodziców, wystarczy.
Lily, babci, czy Kate nie dam sobie odebrać.
Będę silna, dla nich.
Dość użalania się nad sobą.
Poradzę sobie z tym wszystkim, nie mam innego wyjścia.
Zacznę od tego, by jak najszybciej znaleźć nową pracę, dzięki której będziemy miały środki na życie.
Kiedy mi się to uda, rozpocznę akcję ratunkową dla Kate, by wyrwać ją z tego świata w którym się teraz znalazła.
Może tym razem los okaże się dla mnie łaskawy i wszystko się wreszcie ułoży.

Hej ;D
Przepraszam za tak długą nieobecność,ale nie miałam możliwości niczego napisać w ostatnim czasie.
Mam nadzieję,że teraz częściej uda mi się dodawać rozdziały i oczywiście,że ktoś tu jeszcze zajrzy <3
Pozdrawiam ;*

Amor vincit omnia ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz