3. Popielniczka.

3.4K 385 299
                                    


    To nie były łatwe dwa tygodnie. Oskar meldował się w posiadłości Rudyńskich z samego rana i wychodził stamtąd długo po zmroku. Sypiał po nie więcej niż trzy godziny na dobę, ponieważ musiał doliczać do ogółu czas dojazdu i powrotu. Bazował na kawie, czasem wspomagając się energetykami. Nie popierał ich picia, ale bywały dni, gdy po prostu nic innego nie było w stanie postawić go na nogi. A przecież miał całą masę roboty, której nie mógł wykonywać na pół śpiąc.

Jak się okazało z każdym kolejnym etapem remontu długość ich trwania się przeciągała. Nierówności na ścianach było znacznie więcej niż mogłoby się wydawać i musiał zająć się całością ich powierzchni. Gładź, szlifowanie i duszenie się pyłem, bo tania maseczka na usta i nos niespecjalnie spełniała swoją rolę. Pod koniec pierwszego tygodnia oczy miał całe czerwone, nos cieknący, a gardło podrażnione od ciągłego kaszlu.

– Słoneczko, jeśli chcesz się wykończyć, to są bardziej humanitarne sposoby – zauważył Krystian, witając go w sobotnie południe, po odespaniu ubiegłonocnej imprezy. Z jego otwartego pokoju od razu wydostały się znajome, skoczne rytmy.

Oskar łypnął na niego spode łba i oparł się bokiem o ścianę, przy której siedział.

Jak ty na imię masz? No powiedz mała. Zaraz mnie trafi szlag. Jak ty na imię masz? Bo ja jestem playboyem, wszyscy są już moi.

Blondyn pląsał po kuchni, podśpiewując i kręcąc bioderkami. Oczywiście w samych bokserkach, na boso, bo kto by się przejmował założeniem na siebie ubrań.

– Akurat to nie jest humanitarny sposób – zauważył Oskar, nim przymknął wciąż lekko szczypiące oczy.

– Moja wina, że mam dobry humor? Daj spokój, ponuraku. Kłapouszku, chcesz kawusi? – Wyciągnął z szafki swój tęczowy kubeczek i pomachał przyjacielowi przed nosem.

Oskar tylko pokręcił głową, nie gotów by ponownie rozchylić powieki.

– Ja piłem przez pół nocy, ale to ty wyglądasz jakby cię przeżuto i wypluto, a na koniec przepatatajał po tobie jednorożec. Idź spać albo od razu do lekarza. Psychiatry najlepiej, bo trzeba miećoś nie teges z główką, by się do takiego stanu doprowadzić. – Pokręcił głową i odgarnął zamaszystym ruchem włosy z czoła.

Oskar wymamrotał coś niezrozumiałego w odpowiedzi.

– No szczyt! Ja tu z dobrą radą i troską, a ten będzie burczał, jakbym co najmniej zapomniał kupić lubrykant! Idź w cholerę spać! – nakazał uniesionym głosem. – Co tu jest tak zimno?! –zapytał zaraz potem i zniknął w swoim pokoju. – OSKAR! Grzejnik mam zimny.

Brunet westchnął ciężko i z ociąganiem dźwignął się z niewygodnego taboretu. Powłócząc nogami, skierował się za przyjacielem, stając w progu jego królestwa, gdzie Krystek zaczynał właśnie wsuwać sobie na tyłek jakieś imitujące dżinsy, obcisłe legginsy. Oparł się biodrem o futrynę i założył ręce na piersi, unosząc nieznacznie brew.

– Gdybyś częściej spędzał noce w domu, może zauważyłbyś, że kilka dni temu przestali grzać.

Blondyn odwrócił głowę w jego stronę, uśmiechając się w ten typowy dla siebie na pół tajemniczy, na pół zbereźny sposób.

– Kiedy ja wolę gdzieś indziej. Tobie też by się przydało. Nic tak nie poprawia humoru jak dobry seks. A mam wyjątkową zdolność do wyłapywania z tłumu niesamowitych kochanków. Na przykład jakiś miesiąc temu spotkałem w klubie...

– Dość! – Oskar zatkał sobie uszy i zaczął kręcić głową. W przekrwionych oczach jednak czaiło mu się rozbawienie.– Ja naprawdę nie chcę słuchać o nocy z życia wrocławskiego nimfomana.

Ukryte cienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz