53. Zamknę jedną stronę i otworzę nową.

1.8K 204 203
                                    


Media:  Ansel Elgort - Thief


– Tu masz... – Antek urwał i zaśmiał się delikatnie, wyciągając dłoń w kierunku twarzy siedzącego obok niego w wygodnym fotelu blondyna. Palcem wskazującym zgarnął z okolic kącika ust pozostałość bitej śmietany, pokrywającej dorodne truskawki, którymi zajadali się od kwadransa.

Zbliżył palec do swoich ust i wsunął go między wargi oblizując go dokładnie. Krystian widząc to pokręcił głową, uśmiechając się przy tym z pewną dozą lubieżnego rozczulenia. I o ile takie połączenie może się wydawać nie do wykonania, o tyle jasnowłosemu fryzjerowi przychodziło to bez trudu.

– Liczysz, diable niewyżyty, że mnie sprowokujesz? – zapytał, oblizując własne wargi i odchylając się, by oprzeć o tył fotela.

Antek poprawił się na kancie stolika i przesunął dłońmi po udach. W górę i w dół.

– Nie mogło się zmarnować – rzucił lekko, czemu jednak zaprzeczał błysk w jego ciemnych oczach.

Od tygodnia coraz lepiej się między nimi układało. Krystian niemal w pełni się już uspokoił, postanawiając nie zadręczać się swoją potencjalną uczuciową niemocą. Gdy po raz setny powtórzył sobie, że przecież niczego złego nie robi, zdało się to w końcu wedrzeć do jego umysłu na tyle, że zaczął naprawdę w to wierzyć. Bazując na tym ulotnym wspomnieniu, w którym przecież uprzedza Antoniego o własnym stanowisku, postanowił zdać się na los i nie planować niczego. Jednocześnie dość skutecznie zagłuszając własne wyrzuty sumienia.

Antek zdawał się angażować. Młody barista, widząc, że nie napotyka na opór, a Krystian w żaden sposób nie studzi jego zapału, postanowił brnąć dalej. Z większą chęcią i determinacją osiągnięcia sukcesu, którym było nazwanie go swoim, w pełni i niezaprzeczalnie. Dopuszczał się więc coraz śmielszych gestów i słów, na które otrzymywał przyzwolenie, a wręcz często mężczyzna wychodził mu naprzeciw.

Nie dalej jak przedwczoraj postanowił podejść pod zakład Krystiana i mimo protestów zaatakować blondyna chustką, którą zaraz przewiązał mu oczy. W porywie niewyjaśnionego romantyzmu Antek zaciągnął go do samochodu, nie zważając na jego mało pozytywne, wypowiadane na głos scenariusze, przez które przechodnie odwracali się, spoglądając na nich z zaciekawieniem i przyganą. A potem wywiózł gdzieś na skraj miasta, usadził pośrodku jakiejś polany, spoił szampanem i karmiąc winogronem chciał nauczyć się pleść wianki z mleczy.

To była właśnie ta chwila, gdy Krystian po raz pierwszy – rzecz jasna, gdy już minął pierwszy szok wraz z przebłyskami pełnej zdumienia irytacji i zaczął w końcu poddawać się pieszczącym mu twarz promieniom słonecznym, którym z doskoku towarzyszyły chłodne palce współtowarzysza – zaczął się zastanawiać, czy aby nie mógłby spróbować.

Przecież obaj byli wolni, obaj niezobowiązani przed nikim do niczego. Między nim a Oskarem nigdy nic nie będzie, poza tym przecież brunet miał teraz swojego chłopca z problemami, przy którym zapominał o całym świecie. Również o nim, bo przecież od ostatniego spotkania znów zaległa między nimi cisza, która była tak bardzo do przewidzenia. Blondyn ze wszystkich sił starał się tłamsić pretensje, które wdzierały się do jego głowy. Coraz głośniej, z coraz większym żalem.

Czy jeśli da Antoniemu szansę, będzie to perfidną zagrywką z cyklu „zwalczmy klin klinem, bez względu na ofiary i konsekwencje"?. To przecież nie tak, że go nie lubił i nie tak, że nie czuł czegoś osobliwego. On po prostu nie nazwałby tego żadnym z mian, którymi określa się owe głębokie, wyższe uczucia. Te przecież, choć ciążyło mu to niesamowicie, zarezerwowane były wciąż tylko dla jednego mężczyzny. I bynajmniej nie był to jego obecny współlokator.

Ukryte cienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz