21. Usiądę więc i poczekam na swojego lisa.

2.7K 282 277
                                    


Media: Ed Sheeran - Make it rain. 


    Oskar ukrył się w pozornie bezpiecznym azylu własnego pokoju i oparł się tyłem o drzwi, które przed chwilą zamknął. Uderzył dwa razy o nie głową i zacisnął powieki, napinając mięśnie szczęki. Na ustach wciąż czuł dotyk warg Krystiana, jednak nie napełniało go to ani spokojem, ani błogością.

Nie powinien był tego robić. I to nie tak, że było to dla niego odstręczające. Krystian był atrakcyjnym, młodym mężczyzną. Nie czuł co prawda nic poza delikatną warstwą śliny na swoich miękkich ustach, ale nie można też powiedzieć, że pozostawiło to po sobie negatywny wydźwięk. Tylko, że właśnie nie czuł do niego nic. A skoro nie czuje się nic, nie powinno się doprowadzać ani godzić na takie sytuacje.

Zamachnął się pięścią w tył, zderzając ja z drzwiami. Znów go ranił. I może spełnił jego prośbę, ale to nie znaczy, że słusznie. Ciągle to wszystko, co usłyszał było dla niego abstrakcją. Krystian – mężczyzna, z którym od gimnazjalnych lat trzymał się razem. Za którego nieraz się bił, a który tak wiele razy udowadniał mu, jakie życie jest barwne i nieobliczalne.

Jak to miało teraz wyglądać? Miał wymazać te słowa z pamięci czy infantylnie udawać, że wszystko jest tak jak było? A przecież nie było. A on nie miał pojęcia, co miał teraz z tym zrobić. Jak żyć obok niego, gdy miał wrażenie, że krzywdzić go będzie każdy jego wdech i wydech.

Cholerny świat.

Przeszedł niespiesznie do swojego łóżka. Nie zapalał światła, nie odczuwał takiej potrzeby. Rzucił się na nie. Zaplótł dłonie za głową i podciągnął nogę, zginając ją w kolanie. Wszystko się nagle zaczęło pieprzyć i czuł jakby całkowicie tracił kontrolę. Najpierw Daniel, teraz Krystian.

Daniel.

Mężczyzna jęknął cicho, zaciskając palce na kilku kosmykach swoich włosów. Co miał do cholery zrobić z tym chłopakiem? Znów pozwolił mu się wymknąć i to przez własną napędzoną procentami głupotę. Jak miał do niego dotrzeć, by to on sam zapragnął kolejnych drobnych ruchów?

Zerwał się z łóżka i podszedł do biurka, gdzie z szuflady wyciągnął słuchawki. Wrócił na posłanie i podłączył kabelek do telefonu. Wsunął je w uszy i wcisnął przycisk odtwarzania. Dźwięk gitary zaczął koić mu nerwy. Zszargane, napięte, bliskie wybuchu z ciągle rosnącym poziomem niebezpiecznej lawy. Musiał opracować choć zalążek jakiegoś planu, bo inaczej zwariuje. Mgła szaleństwa otuli go w najbardziej zakłamanej ułudzie bezpieczeństwa, na jaką ją stać, by potem niespodziewanie i gwałtownie zacząć wdzierać mu się do wnętrza ciała, dławiąc i niszcząc od środka.

I gdy miał już ochotę odrzucić od siebie telefon, wpadło mu coś do głowy.

...

Daniel zbiegał ze szkolnych schodów. Plecak jak zwykle zarzucony miał niedbale na ramię, kaptur rozpiętej bluzy wyjątkowo nie przykrywał jego pofalowanych włosów, które delikatnie zachodziły mu na prawe oko. Grzywka, którą tyle razy miał ochotę własnoręcznie ściąć, jednak z niewyjaśnionych powodów ciągle tego nie zrobił. Kolejny popieprzony dzień lekcyjny za nim. Był wtorek. Leniwy wtorek, zabarwiony ciepłym, otępiającym umysł powietrzem, które swoją suchością wkradało się do gardła i płuc. Wywołujący uśmiech ulgi na ustach uczniów, którzy wracali właśnie do domów. Tak, jakby było się z czego cieszyć. Ot normalna kolej rzeczy. Kończył się maj, natura szykowała się na przyjście lata, pot lał się po tyłku przy najmniejszym wysiłku. I czym tu się było fascynować? Plagą komarów i całego tego latającego paskudztwa, które wieczorami cisnęło się do oczu i we włosy?

Ukryte cienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz