Media to: Sofia Karlberg – Genie in a Bottle (cover)
Daniel w pierwszej chwili miał ochotę odepchnąć go i zacząć drzeć się, pytając o cel przedstawienia. Ale było w tym tyle delikatności, tyle wszystkiego, czego do tej pory nie dane mu było doświadczać. Niemal tak, jakby ktoś naprawdę o niego dbał. Jakby kogoś obchodził. Tak, jak w przypadku Krystiana, choć nawet wtedy nie było w tym tyle... tego czegoś, czego nie potrafił określić. Czego nie znał, a przecież całował się już nieraz. Pieprzył się nieraz. W tym pojedynczym muśnięciu ciepłych warg, które drżały niemal niezauważenie, odnajdując spokój na tych jego. Te tysiące impulsów, które wywoływało, choć to akurat leki. Tylko po nich czuł coś takiego. I dłoń, która z karku zaraz przesunęła się po uchu, odgarniając kosmyk włosów. W tak nieśmiałym, a zarazem paradoksalnie pełnym pewności geście, kończąc na policzku, który ostrożnie ujęła.
Nie wierzył. Nie brał nawet pod uwagę tego, co powinien i prawda była taka, że nie analizował niczego za bardzo. Umysł ciągle otumaniony lekami, ciało ośmielone i spragnione drugiego ciała, które niewątpliwie na niego oddziaływało. Tysiące myśli wirujących w umyśle, które ignorował, spychając gdzieś w kąt świadomości.
Wyszedł więc mu naprzeciw. Przyglądał się z uwagą, jego przymkniętym powiekom. Rozchylił lekko wargi, ułatwiając mu dostęp do swoich ust. Jednym ruchem przełożył nogę nad jego ciałem, oparł dłonie na jego piersi, siadając mu na udach. Jak rasowa dziwka, którą zresztą był, chciał mu pokazać na co go stać. Nachylił się nad nim i, nie tracąc go z oczu ani na sekundę, pogłębił pocałunek, wsuwając język między jego smakujące piwem wargi. Poczuł jego dłonie na swoich plecach i podparł się jedną ręką o krawędź łóżka, ocierając się swoją piersią o niego. Drugą dłonią zjechał w dół, muskając palcami pasek jego spodni.
Oskar oprzytomniał. Ujął go delikatnie, acz stanowczo za nadgarstki i spojrzał mu z odrobiną zawodu prosto w oczy. Daniel wciąż się nad nim pochylał, opierając o jego tors, ich twarze dzieliły milimetry, oczy chłopaka błyszczały chęcią i rodzącym się podnieceniem.
– Nie – wyszeptał mężczyzna, spychając go ze swoich nóg.
Daniel skrzyżował ręce na piersi, wyraźnie zdenerwowany.
– To może się, kurwa, zdecyduj? Nie chcesz się zabawić? Będzie fajnie, pokażę ci jak to robią zawodowcy. Ach, no tak – wypluł z siebie z kpiną – nagle zdałeś sobie sprawę, że jestem dla ciebie zbyt zużyty? – prychnął, kopiąc nieistniejący przedmiot. – No przykro mi, męskie kurwy tak mają.
Oskar odwrócił się do niego gwałtownie, chwytając go mocno za ramiona. Nawet odrobinę za mocno, bo w oczach chłopaka błysnęła niekontrolowana panika, a ciało napięło się w obronnym geście.
– Nie mów tak o sobie, do cholery!
Chłopak patrzył przez chwilę w malujące się zdenerwowanie na jego twarzy, zaraz jednak zaczął się wyrywać, wierzgając i kopiąc.
– Spierdalaj. Spierdalaj, kurwa ode mnie!
Oskar odsunął się, zaskoczony i wystraszony jego gwałtowną reakcją. W ostatniej chwili zauważył, że chłopak zrywa się z podłogi i rzuca się w stronę drzwi. Ostatkiem otumanionego alkoholem refleksu doskoczył do niego i złapał go w pół, zatrzaskując drzwi, które zaczęły się już otwierać. Daniel ciągle się wyrywał, a wyzwiska zaczęły mieszać się ze łzami. Mężczyzna oparł go o ścianę, kładąc po jego obu stronach ręce, w sposób uniemożliwiający ucieczkę.
– Spokojnie! Daniel, spokojnie.
Osunął się razem z nim z powrotem na podłogę i zaraz odsunął jego ręce, które już miały zaplatać się wokół głowy.
CZYTASZ
Ukryte cienie
RomanceOskar Zeń nie przypuszczał, że akurat czternasty kwietnia stanie się początkiem czegoś, o co sam by się nie podejrzewał. W czego centrum będzie pewien wulgarny nastolatek, który najchętniej wepchnąłby go pod pierwszy lepszy tramwaj. A potem siebie...