7. Domówka u Filipa.

3.3K 344 157
                                    


Media: Beth Crowley - Warrior.


      Oskar nie mógł pozbyć się przeświadczenia, że w tym wszystkim coś jest mocno nie w porządku. Już pomijając oczywisty fakt, że młody, ciągle niepełnoletni chłopak, wskakuje do łóżka obcym mężczyznom, których zresztą poznaje na zakrapianych alkoholem imprezach w klubach, w których nie miało prawa go być. Jakim cudem udaje mu się nie wracać na noc? Czy nikomu to nie przeszkadza? I naprawdę wszystko mieściłoby się jeszcze w ramach względnej normalności. Bo ojciec zapracowany, ciotka nie radząca sobie z nastolatkiem. Tylko w jego wyrazie twarzy było coś, co przeczyło całej tej otoczce oceny, jaką wyrobił sobie na jego temat. Można by pomyśleć, że to naiwne, że był przewrażliwiony. Tylko, że te łzy i zaciśnięte zęby tak bardzo mu nie pasowały. Spodziewał się wszystkiego. Wyzwisk i przekleństw, śmiechu, pogardy i lekceważenia, a nawet dumy z własnych poczynań, ale nie tego.

– Krystian – zaczął z pewną dozą niepewności, uchylając drzwi pokoju blondyna. Był to późny środowy wieczór. Obaj wrócili niedawno z pracy i tak naprawdę marzyli tylko o tym, żeby oddać cię choć chwili błogiego lenistwa.

Mężczyzna odwrócił ku niemu głowę i uśmiechnął się lekko. Chwycił za pilocik i ściszył muzykę. Podniósł się do siadu na swoim łóżku.

– Co tam? Niunia zadowolona z mebelków? Choć w sumie najpóźniej jutro się dowiem. Ona codziennie przychodzi do nas myć włosy. Uzależniła się od moich boskich paluszków. – Poszerzył uśmiech, ruszając sugestywnie dłońmi.

Oskar wywrócił oczami.

– Tak. Dała mi nawet pięćdziesiąt złotych więcej i chciała zaprosić na kolację – westchnął, przeczesując włosy i odgarniając je do tyłu. – Zaczynam się zastanawiać czy to ty masz zły wpływ na nie, czy jednak one na ciebie.

– Och, nie udawaj, Skarbie, że cię nie kręci mój niepokorny charakter. – Mrugnął do niego, śmiejąc się delikatnie. – Ale do rzeczy. Bo stoisz jak kołek w progu i nie wiesz, gdzie posiać te swoje zarobione rączki. Nawiasem, ja ciągle uważam, że powinieneś stosować krem do rąk, nawet jestem w...

– Co wiesz o Danielu?

Uśmiech zszedł z twarzy blondyna, a jego brwi uniosły się w zdumieniu.

– Chyba nie rozumiem. Po co dalej to wałkujesz? Oddałeś pieniążki to zamknijmy ten rozdział, bo zaczyna być męczący.

Oskar wszedł głębiej do jego pokoju i oparł się dłonią o nieduży, okrągły stolik z tęczowym obrusem na blacie. Opowiedział mu o wczorajszej wizycie u Rudyńskich.

Krystian spoważniał. Na jego twarzy pojawiło się niewyjaśnione zacięcie. Wyłączył całkiem muzykę.

– Chodzi o Kacpra, prawda? – zapytał, podnosząc się.

Oskar zmieszał się nieznacznie, odwracając na moment wzrok, zaraz jednak wrócił, zderzając się z jego szarymi, intensywnie się w niego wpatrującymi oczami, w których czaiła się troska.

– To nie ma nic do rzeczy.

– Nie? Więc próbujesz mi powiedzieć, że nie starasz się zobaczyć go w Danielu? Takie odkupienie nieistniejących win?

– Przeze mnie Kacper nie żyje i dobrze o tym wiesz.

– Gówno prawda – parsknął, wzdychając nieznacznie. Zrobił kilka kroków w jego stronę, opierając się dłonią o ten sam stolik, tuż obok jego dłoni. – Znasz moje zdanie na ten temat, tłukłem ci to do tej twojej ślicznej, ale ograniczonej główki wiele razy. – Kącik jego ust uniósł się nieznacznie, by zaraz opaść. – Nie pozwolę ci się wpakować po raz kolejny w tego typu bałagan.

Ukryte cienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz