20. Gdybym mógł...

2.3K 297 208
                                    


         Oskar nie bardzo wiedział, jak ma się zachować. Wpatrywał się z nieskrywanym szokiem na pokrytą błyszczącymi się kropelkami potu, bladą twarz przyjaciela. Bo przecież tym właśnie był dla niego Krystian przez te wszystkie lata. Wspaniałym, nieocenionym przyjacielem, na którego wielokrotnie nie zasługiwał.

Patrzył teraz prosto w jego szare, zmęczone chorobą oczy, które spoglądały na niego z typowym mu uporem. Każdy by teraz odwrócił wzrok, ale nie Krystek. On nigdy nie uciekał, on się nie chował. On unosił głowę do góry i parł do przodu. Z dumą i pewnością. Między innymi za to go podziwiał. Niezmiennie od jakichś ośmiu lat.

– Krystian...

Blondyn potrząsnął głowa i wziął głęboki oddech. Czuł jak materiał pościeli przykleja mu się do ciała.

– Nie. Skarbie, powiedz, ile my się znamy? Dzień, tydzień, żebyś wylatywał mi teraz z „Krystianem" i tą miną zbitego psa? Ty myślisz, że ja się wczoraj urodziłem i nie wiem, że mnie nie kochasz w ten sposób? – Zakaszlał i odkopał się spod kołdry. – Za moment się rozpuszczę.

Oskar zerwał się z krzesła, odsuwając gwałtownie dłoń z czoła, po którym przesuwał. Oparł dłoń na jego ramieniu i stanowczo powstrzymał go przed podniesieniem się.

– Nie wstawaj – odezwał się łagodnie. – Wszystko ci podam.

I cofnął się do szafek, gdzie zaczął wykopywać świeże ubrania i pościel na zmianę. Rzucił mu nawet ręcznik, każąc się wytrzeć i przebrać. W końcu, trzymając zwinięte w kulkę skarpety przyjaciela oparł się dłonią o stolik i opuścił nieznacznie głowę, próbując zebrać myśli. Uniósł zaciśniętą na materiale rękę i zaraz pozwolił jej opaść, uderzając nie bardzo mocno o blat.

Odwrócił się gwałtownie i spojrzał na przyjaciela, który właśnie ściągał koszulkę przez głowę.

– Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiał – odezwał się cicho, ale z wystarczającą mocą.

Krystian uśmiechnął się odrobinę blado, sięgając po czystą część garderoby.

– Przeżyję – skwitował krótko.

Oskar jęknął rozdrażniony i w dwóch krokach dopadł do łóżka, gdzie usiadł tuż obok przyjaciela, chwytając jego chłodną dłoń w swoje ręce. Ten uniósł brwi, spoglądając w dół na ten osobliwy gest, by zaraz przenieść wzrok na jego twarz.

– Krystek, ja nie wiedziałem.

Blondyn wywrócił oczami, wysuwając dłoń z uścisku. Zaczął zsuwać z nóg lepiące się do nich spodnie.

– A gdybyś wiedział, to co? Nie związał byś się z Kacprem tylko ze mną? Bądźmy poważni, Słońce. A teraz z łaski swojej odwróć oczęta, bo ściągam majtki.

Oskar posłusznie odwrócił się, wbijając wzrok w drzwi.

– Zrobiłbym cokolwiek, by nie sprawiać ci dodatkowego bólu.

Krystian zaśmiał się, wieńcząc to westchnieniem. Zmienił szybko bieliznę, odgradzając się dla pewności kołdrą.

– Przestań to robić. – Sięgnął po spodnie, trącając go w ramię. W tym samym momencie również kichnął, więc odchylił się, sięgając po chusteczki z drugiego końca łóżka.

Oskar wrócił do poprzedniej pozycji, spoglądając na przyjaciela dość niepewnie. Czuł się winny. I nie ważne czy słusznie, czy nie. Wyrzuty sumienia dźgały go uparcie i biły po łbie za bycie ślepym przez te wszystkie lata. Jak mógł nie zauważyć, przecież na pewno były jakiekolwiek szczegóły, które mogłyby o tym świadczyć.

Ukryte cienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz