36. Mogę być tym, który cię doceni.

2K 246 227
                                    


Media: Shawn Mendes: Treat you better. 


Pies okazał się być suczką, która po dokładnym wykąpaniu stała się niezwykle urokliwym stworzeniem rasy mieszanej, w której o ile Antek zakochał się od razu, to Krystian pozostał zdystansowany.

– Psem trzeba się zajmować – oznajmił po raz kolejny w przeciągu ostatnich dni, gdy jego współlokator wyszedł z łazienki. Z mokrą koszulką, zwichrzonymi, wilgotnymi włosami, rumieńcami na twarzy i zwierzęciem z delikatnie wysuszoną sierścią na rękach. Jego twarz rozpromieniał szeroki uśmiech, którego fryzjer nie podzielał. – Wyprowadzać, karmić. A ty nawet nie potrafiłeś mu nadać imienia. Wstydzić się będzie toto potem na spacerach. Pójdzie plota w jamniki i pozamiatane ma na dzielnicy.

– Debbie to ładne imię. Prawda, kruszynko? – Uniósł pieska i odwrócił przodem do siebie, by zaraz zostać polizanym w nos.

U weterynarza mężczyzna dowiedział się, że piesek musiał błąkać się niedługi czas, gdyż nie był bardzo wychudzony i mimo widocznego strachu dość szybko przekonywał się do nowych, życzliwych osób. Brak chipa, brak chorób. Antek postanowił go zatrzymać.

– Uważaj, Antoni, bo wasza zażyłość zacznie przekraczać granice. – Krystian wywrócił oczami i zniknął w kuchni, gdzie wyciągnął z lodówki resztę swojej wczoraj zrobionej sałatki, wbijając w nią zaraz widelec.

Chwilę potem po podłodze poniosło się stukanie małych pazurów, a przed jego nogami usiadło nieduże, kudłate stworzenie, spoglądając na niego z zaciekawieniem i pewnego rodzaju prośbą.

– Antoni!

– Jest sens znowu ci powtarzać, że jestem Antek? – Wszedł do kuchni, okrążył stół i stanął tuż obok współlokatora, który spod przymrużonych powiek posyłał zwierzęciu nieprzychylne spojrzenie. Oparł się bokiem o lodówkę i wyszarpnął mu z dłoni widelec. Nabrał odrobinę sałatki na i wsunął sobie do ust, uśmiechając się przy tym szeroko.

Krystian uniósł brew do góry, nie dowierzając.

– A pytałem wczoraj. Pytałem chyba z dziesięć razy czy będziesz jadł. To nie, lepiej mnie objadać. Chudy będę i się przewrócę przy robieniu keratyny. I jak ta biedna klientka będzie wyglądać z tylko w połowie wyprostowanymi włosami? Albo co gorsza wypadną jej wszystkie i mnie pozwie...do więzienia trafię. Zgwałcą mnie, Antoni!

Antek kręcił głową, rozbawiony. Schylił się i poklepał własne uda, gdzie zaraz wskoczyła Debbie, którą zaczął czochrać po łebku.

– Kto by cię tam skazał na więzienie? Na kilometr daje od ciebie niewinnością.

– Zależy jaką – zauważył Krystian, odchodząc od lodówki i siadając przy stole. – Bo wstrzemięźliwy seksualnie to nigdy nie byłem. – Trącił widelcem liście sałaty.

– Rozpustnik? – podrzucił Antek, prostując się i krzyżując ręce na piersi.

Krystian wzruszył ramionami.

– Raczej desperat – odparł lekko, napychając usta zawartością miseczki.

Antek uniósł brwi, nie próbując nawet udawać, że rozumie. Wyczuł jednak sporą ilość cieni, jakie przeszłość ukryła za każdą pojedynczą literą tej krótkiej wypowiedzi.

– Co powiesz na wino?

Mężczyzna przeniósł wzrok z siedzącego znów tuż przy jego nogach psa na współlokatora.

– Ona chce mnie pozbawić posiłku! – orzekł z pretensją. – I poważnie? W poniedziałek? Bawimy się w małych, anonimowych alkoholików?

Antek roześmiał się wesoło i przeczesał dłonią włosy. Dopadł w dwóch krokach do krzesła po drugiej stronie stołu i odwrócił go oparciem do przodu, siadając na nim okrakiem. Oparł ramiona na górnej części i przekrzywił głowę.

Ukryte cienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz