60. Plan wcielony w życie.

1.5K 208 115
                                    


– Nie ma takiej możliwości! – wydarł się Antek, spoglądając po twarzach pozostałych, chcąc w chociaż jednej dostrzec poparcie. 

Detektyw siedział na rogu swojego biurka z takim emanującym z siebie spokojem i opanowaniem, że miał ochotę mu przywalić. Krystian patrzył na niego z lekko uniesionym podbródkiem i taką pewnością, że krzyczał wewnętrznie, niemo błagając go o wycofanie się. Oskar zaś, równie zaskoczony, wodził wzrokiem na zmianę po twarzach przyjaciela i zleceniobiorcy, nie mogąc przez chwilę wykrztusić ni słowa. Ze wszystkich sił pragnął odzyskać Daniela i wiedział, że do tego musi dojść już zaraz, jednak ryzykowanie bezpieczeństwa Krystiana...

– Nie ma jakiegoś innego sposobu? – wydusił z siebie zdławionym z emocji głosem.

– Jasne, że jest – warknął Antek, który bynajmniej nie zamierzał odpuszczać. Wskazał palcem na detektywa. – Niech zbierze swoich ludzi i rozpieprzy ten burdel, wyciągnie chłopaka i wszystko. Powiadomcie policje! Ale bez jakichś chorych teatrzyków.

– Jak już tłumaczyłem – odezwał się mężczyzna z niezmiennym spokojem. – Do tego dojdzie. Jednak chcemy uniknąć sytuacji, w której zdołają ukryć Daniela albo go gdzieś wywieźć. Ten budynek jest dość rozległy. Nawet wchodząc ze wszystkich stron możemy nie zdążyć przejąć go wystarczająco szybko.

– No pewnie, więc wepchnijcie im kolejną osobę.

– Antoni, uspokój się.

– Nie uciszaj mnie!

– Czy on będzie bezpieczny? – wtrącił Oskar, czując się w tym momencie co najmniej okropnie. Ale przecież chodziło o życie Daniela, przecież musieli to zrobić.

– Oczywiście – zapewnił detektyw. – Podepniemy panu Malińskiemu maleńki podsłuch i jeśli tylko coś pójdzie nie tak od razu wkroczymy.

– Och, no i wtedy na pewno ich nie wywiozą! – ironizował Antek.

– Oprócz podsłuchu również lokalizator, który, gdy znamy rozkład pomieszczeń, da nam dokładne dane.

– To ja powinienem... – zaczął Oskar

– Ty nie możesz – uciął Krystian, nadzwyczaj jak na niego ostro. – Natan wie, jak wyglądasz. Od razu wszystko się wyda i tyle z superbohaterowania.

– Ale mnie nigdy nie widział na oczy – podsunął Antek, uśmiechając się na ten rewelacyjny pomysł.

– Ani mi się waż, Antoni! To ciebie właściwie nie dotyczy.

Antek doskoczył do niego i zmrużył niebezpiecznie oczy. Krystian nigdy nie widział go tak wściekłego.

– Jak wyłeś mi w koszulę to była moja sprawa, a teraz nagle spierdalaj? Nie będziesz się poświęcał.

– Ty tym bardziej – odpowiedział mu fryzjer, wytrzymując jego palące spojrzenie. – Poza tym ciebie też Daniel nigdy nie widział na oczy.

– A co to, kurwa, ma do rzeczy?!

– Może mieć dużo – zabrał głos detektyw. Wzrok wszystkich znów skupił się na nim. – Nie wiemy w jakim stanie psychicznym jest chłopak, ale możemy założyć, że w nie najlepszym. Dużo korzystniejszym rozwiązaniem jest tu osoba, którą rozpozna.

Antek potrząsnął głową, ściskając Krystka tak mocno za ramię, że wbijał mu w nie paznokcie.

– Nie rób tego – poprosił cicho.

Krystian odwrócił się w jego stronę, pokazując przy tym w pełnej krasie swoją pobladłą twarz, na której teraz widniał leciutki uśmiech.

– Dam sobie radę, Antoni. Złego diabli nie biorą.

Ukryte cienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz