37. Wkraczamy za granice piekła, czując jeszcze powiew świeżości na plecach.

2K 249 133
                                    


Media: J2 feat Jazelle - Umbrella (najwspanialsze jak dla mnie wykonanie tej piosenki, oryginał się chowa. xD )


Daniel protestował. Podczas ich kilkuminutowej drogi do posiadłości Rudyńskich zdążył wyrazić w odczuciu Oskara milion sprzeciwów. Mężczyzna prowadził samochód, mając na twarzy odmalowane, oprócz innych emocji, również szczere zaskoczenie, bowiem takiego natężenia słów z ust chłopaka nie słyszał, odkąd go poznał. A doskonale pamiętał ten dzień, gdy nastolatek wpadł do domu, racząc obecnych niewyszukanym przekleństwem, które w tamtej chwili niebywale go zraziło. Gdyby ktoś mu wtedy szepnął mu do ucha, że dwa miesiące potem będzie znajdował się w obecnym miejscu w swoim życiu, uznałby go za szaleńca i odesłał do psychiatry. Był jednak tu, w tym samochodzie, który dwa lata temu kupił z dumą z własnych oszczędności. Obok niego, słuchając coraz to nowych argumentów, czując jak uśmiecha się nieznacznie pod wpływem tonu jego głosu, który jakby działał w tym momencie na niego kojąco. I być może nie powinien się cieszyć aż tak. Bo przecież przed nimi długa i ciężka – jeśli wierzyć terapeucie – walka, która może zakończyć się różnie. Nie potrafił jednak nie uznać tego jako niewątpliwy sukces. Bowiem miał jechać z nim. Zgodził się w końcu pomóc sobie. Pozwolił na gigantyczny krok w swoją stronę. Uśmiechał się, słuchając jego głosu, odganiając jednocześnie od siebie nieprzyjemne myśli i czarne scenariusze, które panikujący umysł tworzył sobie wbrew jego woli.

– Porozmawiam z nią sam, dociera do ciebie?

– I co jej powiesz? – Oskar wrzucił kierunkowskaz i zerknął w boczne lusterka. – Swoją drogą naprawdę nie myślisz, żeby po prostu wyznać prawdę?

Chłopak wyraźnie zastygł w mroźnym bezruchu, pozostawiając sobie jedynie zdolność patrzenia i oddychania przez nieznacznie rozchylone usta.

– To był kurwa zły pomysł. Daj sobie spokój. Poradzę sobie.

– Przestań – odezwał się ze spokojem, który zdumiał nawet jego samego. Wjechał w osiedle i skręcił w lewo na docelową ulicę. – Przestań przede mną kłamać i się chować, gdy tylko coś idzie nie po twojej myśli. Jedziesz ze mną, bo dobrze wiesz, że kodeina cię niszczy. Podjąłeś dobrą decyzję i nie każ mi się rozczarowywać jej zmianą.

Chłopak prychnął, opierając łokieć na drzwiach, tuż przy klamce.

– Tak jakby mnie obchodziły twoje rozczarowania.

Oskar tylko uśmiechnął się pod nosem, by zaraz potem zaparkować pod bramą. Wyciągnął kluczyk ze stacyjki i spojrzał na Daniela, który z uporem wpatrywał się w przednią szybę.

– Nie rozumiesz. Ja ją gówno obchodzę. A przed tobą zacznie odpieprzać szopkę. Bo przecież w życiu się nie przyzna, że robi to tylko dla pieniędzy.

Brunet uniósł wzrok do góry.

– Twój ojciec jej płaci?

Chłopak zaśmiał się głośno, bez cienia wesołości, zaraz jednak zamilkł, gdyż usta go zapiekły i zabolał bok.

– Ojciec nawet nie ma pojęcia, że co tydzień wynosi od tysiąca do dwóch.

Oskar zmarszczył się.

– Okrada go?

Daniel potrząsnął głową.

– Zabiera to, co zostaje z rzekomych wydatków na mnie. Poza tym, to naprawdę takie, kurwa, istotne? To suka, która patrzy tylko na to, by miała z tego korzyść – odwrócił się gwałtownie przodem do niego.

Ukryte cienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz