Media: J2 feat Jazelle - Umbrella (najwspanialsze jak dla mnie wykonanie tej piosenki, oryginał się chowa. xD )
Daniel protestował. Podczas ich kilkuminutowej drogi do posiadłości Rudyńskich zdążył wyrazić w odczuciu Oskara milion sprzeciwów. Mężczyzna prowadził samochód, mając na twarzy odmalowane, oprócz innych emocji, również szczere zaskoczenie, bowiem takiego natężenia słów z ust chłopaka nie słyszał, odkąd go poznał. A doskonale pamiętał ten dzień, gdy nastolatek wpadł do domu, racząc obecnych niewyszukanym przekleństwem, które w tamtej chwili niebywale go zraziło. Gdyby ktoś mu wtedy szepnął mu do ucha, że dwa miesiące potem będzie znajdował się w obecnym miejscu w swoim życiu, uznałby go za szaleńca i odesłał do psychiatry. Był jednak tu, w tym samochodzie, który dwa lata temu kupił z dumą z własnych oszczędności. Obok niego, słuchając coraz to nowych argumentów, czując jak uśmiecha się nieznacznie pod wpływem tonu jego głosu, który jakby działał w tym momencie na niego kojąco. I być może nie powinien się cieszyć aż tak. Bo przecież przed nimi długa i ciężka – jeśli wierzyć terapeucie – walka, która może zakończyć się różnie. Nie potrafił jednak nie uznać tego jako niewątpliwy sukces. Bowiem miał jechać z nim. Zgodził się w końcu pomóc sobie. Pozwolił na gigantyczny krok w swoją stronę. Uśmiechał się, słuchając jego głosu, odganiając jednocześnie od siebie nieprzyjemne myśli i czarne scenariusze, które panikujący umysł tworzył sobie wbrew jego woli.
– Porozmawiam z nią sam, dociera do ciebie?
– I co jej powiesz? – Oskar wrzucił kierunkowskaz i zerknął w boczne lusterka. – Swoją drogą naprawdę nie myślisz, żeby po prostu wyznać prawdę?
Chłopak wyraźnie zastygł w mroźnym bezruchu, pozostawiając sobie jedynie zdolność patrzenia i oddychania przez nieznacznie rozchylone usta.
– To był kurwa zły pomysł. Daj sobie spokój. Poradzę sobie.
– Przestań – odezwał się ze spokojem, który zdumiał nawet jego samego. Wjechał w osiedle i skręcił w lewo na docelową ulicę. – Przestań przede mną kłamać i się chować, gdy tylko coś idzie nie po twojej myśli. Jedziesz ze mną, bo dobrze wiesz, że kodeina cię niszczy. Podjąłeś dobrą decyzję i nie każ mi się rozczarowywać jej zmianą.
Chłopak prychnął, opierając łokieć na drzwiach, tuż przy klamce.
– Tak jakby mnie obchodziły twoje rozczarowania.
Oskar tylko uśmiechnął się pod nosem, by zaraz potem zaparkować pod bramą. Wyciągnął kluczyk ze stacyjki i spojrzał na Daniela, który z uporem wpatrywał się w przednią szybę.
– Nie rozumiesz. Ja ją gówno obchodzę. A przed tobą zacznie odpieprzać szopkę. Bo przecież w życiu się nie przyzna, że robi to tylko dla pieniędzy.
Brunet uniósł wzrok do góry.
– Twój ojciec jej płaci?
Chłopak zaśmiał się głośno, bez cienia wesołości, zaraz jednak zamilkł, gdyż usta go zapiekły i zabolał bok.
– Ojciec nawet nie ma pojęcia, że co tydzień wynosi od tysiąca do dwóch.
Oskar zmarszczył się.
– Okrada go?
Daniel potrząsnął głową.
– Zabiera to, co zostaje z rzekomych wydatków na mnie. Poza tym, to naprawdę takie, kurwa, istotne? To suka, która patrzy tylko na to, by miała z tego korzyść – odwrócił się gwałtownie przodem do niego.
CZYTASZ
Ukryte cienie
RomanceOskar Zeń nie przypuszczał, że akurat czternasty kwietnia stanie się początkiem czegoś, o co sam by się nie podejrzewał. W czego centrum będzie pewien wulgarny nastolatek, który najchętniej wepchnąłby go pod pierwszy lepszy tramwaj. A potem siebie...