56. Coraz bardziej załamani.

1.6K 209 94
                                    


Media: Logic & Rag'n'Bone Man - Broken people


– Żeby mnie znowu wyśmiali i zamknęli za rzekome pomówienia?– warknął Oskar, stukając palcami w powierzchnię rozgrzanego herbatą kubka.

– Och, Słońce, jak ty mało wiesz o życiu – westchnął Krystian, odchylając się na krześle i kręcąc pobłażliwie głową. Oskar w tym czasie łypnął na niego zmęczonym spojrzeniem znad swojego naczynia. – Ten wielki, zły świat opiera się na pieniążkach i zasada jest jedna, jeśli masz pieniążki, możesz bardzo dużo. Dlatego właśnie szanowny, tfu, pan Rudyński ciągle sobie pląsa, rozsiewając swoją własną, osobistą zarazę w postaci swojej, tfu, osoby.

– Możesz mówić do mnie po polsku?

– Kiedy to jest proste, jak włosy Antoniego przed... – Urwał na moment, przygryzając wargę, coś na kształt bólu przemknęło przez jego oblicze. Zaraz chrząknął i kontynuował. – W każdym razie bardzo proste. Nie idziesz na policję, bo to jak widać kłopotów tylko dołożyło zamiast pomagać. Idziesz do detektywa.

Oskar uniósł jedną z brwi, do której zaraz dołączyła druga.

– Gdzie idę?

– Do detektywa – powtórzył Krystian, coraz bardziej zachwycony genialnością własnego pomysłu. – Wybierze się jakiegoś zajebistego i raz dwa chłopaka znajdzie. A potem to już z górki, bo jak Norman jest alfonsem i ma mini burdelik na podwórku to pan superdetektyw od razu zadzwoni bo panów niebieskich czy innych antyterrorystów i pozamiatane. Oskar, tu nie ma co nie wypalić!

Oskar oparł łokcie na stole, omal nie strącając przy tym kubka i oparł głowę na dłoniach, wplatając palce w kosmyki włosów.

– Nie mam aż tyle odłożone, by mnie było stać na detektywa – jęknął. – Nie wiem nawet czy mam tyle oszczędności, by było mnie stać na jakieś podrzędne zlecenie, a tu w grę wchodzi całe śledztwo!

Krystian pokiwał głową.

– Dokładnie, całe śledztwo. Znajdą chłopaka, a przy okazji wygrzebią dowody na Normana i ojca roku. Oni pójdą do kicia, ty dostaniesz swojego klnącego diabła, a ja zaproszenie na ślub. – Trzask dłoni o blat. – Więc jest plan, a teraz sio w cholerę spać. No już!

Krystian podniósł się z krzesła i palcem wskazał mężczyźnie wyjście z kuchni. Oskar wciąż emanował niekrytym zdumieniem.

– Jaki plan? Czy ty już całkiem oszalałeś?

– A ty chcesz go odnaleźć?

– Naprawdę mnie o to pytasz? – warknął znów, na nowo zirytowany, podnosząc się i stając z nim twarzą w twarz. – Dałbym wszystko, by go stamtąd wyrwać. – Chciał opaść znów na krzesło, w porywie kolejnej niemocy i zrezygnowania, ale uniemożliwiły mu to dłonie Krystiana, zaciskające się na jego koszulce i dźwigające do góry. Szarpnął nim z niespotykaną dla siebie siłą, tak, że omal nie złączyli się nosami.

– Więc pójdziesz teraz spać – odezwał się cicho, stanowczo. – A jak się obudzisz, podreptasz grzecznie pod adresik, który ci wskażę. Pieniążki sobie policzysz na koncie, ja na swoim i na pewno nam wystarczy.

– Ja nie...

– Och, zamknij się, skarbie – fuknął na niego, cofając ręce i przebiegając przez całą długość kuchni, a potem przez korytarz aż do jego pokoju, gdzie zaczął się rozglądać w poszukiwaniu laptopa, którego szybko znalazł na biurku. – Słuchaj się bardziej zorientowanych życiowo. –Pogroził mu palcem i pocałował przelotnie w policzek, by zaraz, poprawiając trzymany pod pachą komputer przyjaciela, chwycić za klamkę. – Śpij dobrze, Krystuś się wszystkim zajmie, a pieniążki młody mi odda, gdy uzbiera, sprzedając lemoniadę na Rynku, jak już wróci do domu. No już, pod kołderkę. Ja cię obudzę, gdy będzie trzeba.

Ukryte cienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz