Rozdział 1

40K 1K 123
                                    

Stoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam.

Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę.

Śnieg.. wszędzie jest śnieg, ludzie poubierani na czarno ,a płatki śniegu tak bardzo odznaczają sie na ich czarnych płaszczach..

Niektórzy płaczą, inni są smutni, a inni obojetni, a ja?

Ja jak zwykle czuje nic.. poprostu nic.. tak bardzo nienawidze pogrzebów..

Przyglądam się jak ksiądz mówi ostatnie słowa, a wszyscy sie rozchodzą. Peter spojrzał się na mnie a ja automatycznie czuję na sobie ciarki obrzydzenia.. Podchodzi do mnie i czuje jego oddech na mojej szyi obejmuje mnie w pasie, a ja automatycznie chce sie odsunąć ale dobrze wiem, że póżniej w domu za to oberwę.

- Widzisz Lili, teraz masz tylko mnie. - Peter spojrzał na mnie z tym swoim ochydnym uśmiechem, a ja od razu się wzdrygam. To tak jakbym była sama. Patrzę na niego i widze na jego twarzy rozbawienie, widzę jak sie cieszy, że mama odeszła i teraz może ze mną robic co chce.

- Pożegnaj ostatni raz twoją ukochaną mamusie i wracam do domu kochanie twój ojczym cie pocieszy.- Wiem co to oznacza.. Niestety wiem..

2 w nocy, poszedł sobie.. Wstałam chwiejnym krokiem do łazienki i poszłam zobaczyć jak wyglądam no i tak jak przypuszczałam, podbite oko, rozcięta warga, obolałe całe ręce, nogi. Jutro będe miała pełno śiniaków. Kiedyś jak byłam mniejsza to prosiłam go, żeby tego nie robił, żeby mnie nie dotykał, ale teraz kiedy on mnie.. gwałci leże tylko i patrze w sufit.. Nic juz nie czuje. Wziełam prysznic, aby nie czuć na sobie jego zapachu. Kiedy poszłam do pokoju wziełam album ze zdjeciami, oglądałam zdjecia mamy kiedy nie była jeszcze chora i kiedy tata jeszcze żył. Oni wyglądali na takich szczesliwych, tak bardzo sie kochali. Tata zginął w wypadku jak miałam 6 lat, a mama dwa lata potem zachorowała na raka. Zanim była chora miała takie piękne długie kasztanowe włosy, zresztą mam takie same jak ona. Oglądałam zdjęcia i uśmiechałam się, ale wspomnienia i tak wzieły górę. Płakałam całą noc jestem ciekawa, czy on jeszcze przyjdzie nad ranem przed pracą, mam nadzieję, że nie. Kiedy o tym mysłałam słyszałam jak Peter wyszedł właśnie z domu. Odetchnełam z ulgą. Dopiero po pietnastu minutach wstałam i zeszłam na dół, zjadłam małe sńiadanie, chociaż zmusiłam się do jedzenia, po tym jak mama zachorowała praktycznie nic nie jadłam, a teraz jak jej nie ma to nie chce mi się wogóle nawet patrzeć na jedzenie. Podeszłam do lustra, śiniaki zaczeły być coraz bardziej widoczne, moje smutne szare oczy nic się nie zmieniły, a uśmiechu jak nie ma tak i nie ma. Od roku nie wypowiedziałam ani słowa, nie wiem dlaczego, poprostu.. nie chce.. Kiedy on zaczął do mnie przychodzić to brzydziłam się soba i swoim ciałem przez niego. Pózniej tak się zamknełam w sobie, że przestałam mówić.. może to nawet i lepiej. Często myślałam czy z tym wszystkim nie skończyć.. ze sobą z tym wszystkim, poprostu się zabić. Wtedy żyła jeszcze mama, pomimo tego,że zanim umarła leżała dwa lata w szpitalu to i tak miałam nadzieje. Każdy do końca ma nadzieję. Jak by wyzdrowiała to wszystko by sie zmieniło, ale teraz już nie ma nadzieji. Zastanawiam się czy teraz mam szansę, czy mam szanse skończyć to wszystko, skończyć ze sobą i zostać w końcu sama.

Chcę być sama.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz