Maraton 4/5
<Lilian>
Staliśmy już długi czas przed wejściem i Alison zaczęła się już nie cierpliwić.
- Ładnie to witają wnuczkę. Kochana rodzinka.
Już miałam jej odpowiedzieć, gdy lokaj przerwał nam i stanął między nami.
- Proszę za mną.
Spojrzałyśmy po sobie i obie udaliśmy się za lokajem. Weszliśmy właściwie to do pałacu, domem tego nie można nazwać. W końcu dziadek Alison był królem jakiegoś okręgu czarnoksiężników, czego nadal nie potrafiłam zrozumieć.
Weszliśmy na wielkie schody, które ciagneły się w nieskończoność.
- Pięknie tu.
Powiedziałam, aby jakoś odtracic myśli Alison od spotkania z rodziną.
- Wolałabym windę, zamiast tylu schodów.
Powiedziała i przyspieszyła, widocznie chciała mieć już to za sobą.
W końcu stanęliśmy przed wielkimi drzwiami, a lokaj posłusznie zapukał do drzwi, usłyszeliśmy tylko ciche proszę.
Weszliśmy za lokajem, a naszym oczom ukazało się duże biuro, przy oknie stała kobieta, która nie raczyła na nas spojrzeć, w ręce trzymała herbatę i patrzała gdzieś w dal.
- Możesz nas zostawić samych.
Powiedziała po czym lokaj uklonil się i wyszedł.
Kobieta około 70 obróciła się i spojrzała na nas poważnym wzrokiem, jednak jej oczy ukazywały szczęście.
Spojrzała na Alison, a jej oczy stanęły w łzach.
- Masz oczy matki.
Powiedziała i usiadła za biurkiem, pokazała ręką, abyśmy usiadły naprzeciw.
- Jak się czuje mama?
Zwróciła się do Alison, na co dziewczyna widocznie bardzo się zdziwiła.
- Mama nie żyje od 5 lat.
Powiedziała starając się, żeby zabrzmiało to bez emocji, jednak i tak dało się słyszeć smutek.
Kobieta jednak nie wydawała się zdziwiona poprostu wstała wyciągnęła chusteczkę, przetarła łzy wzruszenia i usiadła ponownie.
Przybrała maskę obojętności, aż w końcu wzrok skierowała na mnie.
- Po co tu przyszłyście?
Alison widocznie nie spodziewała się, takie odpowiedzi i niestety ja musiałam podjąć rozmowę.
- Potrzebujemy pomocy, jakieś 14 lat temu pani córka rzuciła na mnie urok i może go ściągnąć tylko osoba z rodziny. Chciałybyśmy Panią prosić..
- Moja córka zawsze wiedziała co robi, jeśli rzuciła na ciebie urok to miała jakiś powód, dlaczego tak po prostu miałabym go ściągnąć.
- Urok zabrał mi pamięć sprzed dzieciństwa bardzo mi zależy, aby ją odzyskać.
- Moja córka napewno go nie rzuciła.
To nie w jej stylu.- Skąd możesz wiedzieć, co jest w jej stylu, nie widziałaś jej prawie z 30 lat.
Alison chyba nie wytrzymała i musiała coś odpowiedzieć. Staruszka wstała i tak jak poprzednik położyła dłonie na mojej głowie, jednak tym razem nie zabolało mnie.
CZYTASZ
Chcę być sama.
WerewolfStoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę. Śnieg.. wsz...