Maraton 5/5
<John>
Alex wrócił do biura i usiadł przed mną, milcząc. Mało kiedy miał takie zachowanie.
- No i co masz coś?
- Właściwie, to te informacje nie trzymają się wspólnej całości.
Rzeczywiście ludzie pamiętają ich i dwie małe dziewczynki, jednak mówią, że później była wojna z wampirami. Pamiętasz?- Tak pamiętam, ale co to ma do rzeczy?
- Po tej wojnie oni się wyprowadzili i to właściwie tyle. Pytałem się co się stało z dziećmi, to powiedzieli, że nie wiedzą. Tylko jedna powiedziała, że oby dwie zginęły w tej wojnie, no ale to jest niedorzeczne.
- To wszystko jest bezsensowne.
- Moim zdaniem ta historia, ma jakieś grubsze dno. Dzwoniłem do Alison, ona mówiła, że niby coś mają, ale wszystko opowie mi jutro. Nie mogła głośno rozmawiać, bo Lilian spała.
- To dlatego nie odebrała.
Pomyślałem na głos i westchnąłem z ulgą.
- Czyli jednak do niej zadzwoniłeś, no brawo schowałeś dumę do kieszeni.
- Nie przesadzaj. Poprostu się martwię.
- Yhym, a raczej boisz się, że może nie wrócić.
Spojrzałem na niego, nic nie odpowiadając, a później spuściłem głowę w dół.
- Człowieku, Lilian kocha cię jak nienormalna, więc zrozum to w końcu i ogarnij się. Idę spać, jutro weźmiemy się za dalszą robotę.
- Dzięki Alex.
---
<Lilian>
Ogród był wspaniały wszędzie rosły kwiaty, a za nim był las. Biegałam do okoła ogrodu, razem z psem. Gdy nagle usłyszałam wesoły śmiech za mną, znałam skądś ten głos. Zobaczyłam dziewczynkę, która biegała wokół mnie, uśmiechając się wesoło do mnie.
- Lilian złap mnie, złap.
Wciągnęła głośno powietrze i zerwała się z łóżka, wokół mnie były ściany pokoju hotelowego, w łazience paliło się światło, co wskazywało na to, że Alison już wstała.
Zlapałam się za klatkę piersiową, która unosiła się w szybkim tempie.
To była ona. Moja siostra.
Taka sama jak ja, ale żywsza i weselsza. Pamiętam ten ogród, pamiętam też ten dom. To było w osadzie, mieszkaliśmy w osadzie.
- Alison!
Dziewczyna wybiegła z łazienki, owinieta ręcznikiem.
- Co się stało?
- Już wiem, gdzie mieszkałam, zanim odebrano mi pamięć.
---
- Odpowiedź była tak blisko, mogłyśmy od razu zacząć szukać w osadzie.
- Nie myślałam, że kiedykolwiek w ogóle byłam w tym miejscu zanim poznałam Johna, no i jak się okazało miejsca mojego urodzenia.
Siedziałyśmy w restauracji obok hotelu i jadłyśmy śniadanie żywo na ten temat rozmawiając.
- Dzwoniłam dziś do Alexa, znalazł już dokładnie miejsce waszego zamieszkania. Powiedział mi, że mieszkałaś tam do 9 roku życia.
- Boże i ja nic nie pamietam.
- Spokojnie, teraz to już powoli wszystko sobie przypomnisz. Aha bym zapomniała, palant John dzwonił wczoraj, ale ty już spałaś.
CZYTASZ
Chcę być sama.
LobisomemStoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę. Śnieg.. wsz...