Rozdział 54

7.4K 252 15
                                    

Maraton 5/5

<John>

Alex wrócił do biura i usiadł przed mną, milcząc. Mało kiedy miał takie zachowanie.

- No i co masz coś?

- Właściwie, to te informacje nie trzymają się wspólnej całości.
Rzeczywiście ludzie pamiętają ich i dwie małe dziewczynki, jednak mówią, że później była wojna z wampirami. Pamiętasz?

- Tak pamiętam, ale co to ma do rzeczy?

- Po tej wojnie oni się wyprowadzili i to właściwie tyle. Pytałem się co się stało z dziećmi, to powiedzieli, że nie wiedzą. Tylko jedna powiedziała, że oby dwie zginęły w tej wojnie, no ale to jest niedorzeczne.

- To wszystko jest bezsensowne.

- Moim zdaniem ta historia, ma jakieś grubsze dno. Dzwoniłem do Alison, ona mówiła, że niby coś mają, ale wszystko opowie mi jutro. Nie mogła głośno rozmawiać, bo Lilian spała.

- To dlatego nie odebrała.

Pomyślałem na głos i westchnąłem z ulgą.

- Czyli jednak do niej zadzwoniłeś, no brawo schowałeś dumę do kieszeni.

- Nie przesadzaj. Poprostu się martwię.

- Yhym, a raczej boisz się, że może nie wrócić.

Spojrzałem na niego, nic nie odpowiadając, a później spuściłem głowę w dół.

- Człowieku, Lilian kocha cię jak nienormalna, więc zrozum to w końcu i ogarnij się. Idę spać, jutro weźmiemy się za dalszą robotę.

- Dzięki Alex.

---

<Lilian>

Ogród był wspaniały wszędzie rosły kwiaty, a za nim był las. Biegałam do okoła ogrodu, razem z psem. Gdy nagle usłyszałam wesoły śmiech za mną, znałam skądś ten głos. Zobaczyłam dziewczynkę, która biegała wokół mnie, uśmiechając się wesoło do mnie.

- Lilian złap mnie, złap.

Wciągnęła głośno powietrze i zerwała się z łóżka, wokół mnie były ściany pokoju hotelowego, w łazience paliło się światło, co wskazywało na to, że Alison już wstała.

Zlapałam się za klatkę piersiową, która unosiła się w szybkim tempie.

To była ona. Moja siostra.

Taka sama jak ja, ale żywsza i weselsza. Pamiętam ten ogród, pamiętam też ten dom. To było w osadzie, mieszkaliśmy w osadzie.

- Alison!

Dziewczyna wybiegła z łazienki, owinieta ręcznikiem.

- Co się stało?

- Już wiem, gdzie mieszkałam, zanim odebrano mi pamięć.

---

- Odpowiedź była tak blisko, mogłyśmy od razu zacząć szukać w osadzie.

- Nie myślałam, że kiedykolwiek w ogóle byłam w tym miejscu zanim poznałam Johna, no i jak się okazało miejsca mojego urodzenia.

Siedziałyśmy w restauracji obok hotelu i jadłyśmy śniadanie żywo na ten temat rozmawiając.

- Dzwoniłam dziś do Alexa, znalazł już dokładnie miejsce waszego zamieszkania. Powiedział mi, że mieszkałaś tam do 9 roku życia.

- Boże i ja nic nie pamietam.

- Spokojnie, teraz to już powoli wszystko sobie przypomnisz. Aha bym zapomniała, palant John dzwonił wczoraj, ale ty już spałaś.

Chcę być sama.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz