Rozdział 46

8.7K 280 41
                                    

<Lilian>

Zbiegłam po schodach w mojej czarnej sukience, ktorą ostatnio kupiłam razem z Alison.

Wyszłam przed dom główny i poczułam mdłości, po ostatnich wydarzeniach chcę mi się ciągle wymiotować. Możliwe, że to właśnie z nerwów, dziecko nie zabardzo, chce przyjmować wszystkie posiłki. Udałam się do szpitala, gdzie po drodze witałam się z większością watahy.

W końcu dotarłam do wejścia i udałam się do gabinetu Elizy.

Eliza przywitała mnie z promiennym uśmiechem, to nieprawdopodobne jak bardzo zmieniła się przez ostatnie tygodnie.

- Jak tam nasza parka?

Powiedziałam radośnie i usiadłam obok jej biurka.

- Wyniki maja bardzo dobre, myślę że nie długo wyjdą.

Uśmiechnęłam się i wstałam, po czym podeszła do drzwi.

- Pójdę się z nimi zobaczyć.

- Lilian?

- Tak?

- Mary ostatnio zachowuje się dziwnie.

Zmarszczyłam brwi i usiadłam ponownie obok niej.

- Nie rozumiem, noworodek zachowuje się dziwnie?

- Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale ostatnio, płakała i próbowałam znaleźć jej misia odwróciła się na chwilę, a nagle maskotka znalazła się w jej ręce. Przecież ona nawet raczkować nie potrafi, jakim cudem z krzesełka dla dziecka, dosiegneła misia, który był na drugim końcu pokoju?

Powiedziała przejęta, a ja tylko się uśmiechnęłam.

- Jesteś nadopiekuncza, może Ci się tylko zdawało.

- Nie właśnie nie, bo to nie jednorazowa sytuacja. Wszystko jakoś magicznie, znajduje się w jej ręce, ostatnio w jej łóżeczku, znalazłam mój naszyjnik, którego szukałam od dwóch dni. Przecież nie zostawiła bym biżuterii w łóżeczku dziecka.

- Może Ci spadła z szyi, a ty nawet nie zauważyłaś. Moim zdaniem dramatyzujesz.

- Może masz rację, Michael też uważa, że przesadzam.

- Później przyjdę do ciebie i do dzieci jak skończysz pracę, do zobaczenia.

Wyszłam i pokreciłam z rozbawieniem głową. Dziecko samo przesuwa przedmioty.

Udałam się do sali, gdzie powinna leżeć Alison wraz z Alexem.

Naprawdę byliśmy wszyscy przerażeni tą wiadomością. Okazało się, że mieli wypadek, blisko osady, gdy wracali z kolacji. Wyskoczyła im sarna na drogę i Alex gwałtownie skręcił, potem stracił panowanie nad kierownicą. Alison rzeczywiście miała gorszego pecha, od razu musiała mieć operacje. Alex za to miał tylko złamaną rękę i oprócz kilu rozcięć i śiniaków nic gorszego się nie stało. Alison ze wszystkiego wyszła cało i teraz, od dwóch tygodni leżą razem na jednej sali. Jeszcze przed wypadkiem moja przyjaciółka mówiła, że w jednym pomieszczeniu jednego dnia, by z nim nie przeżyła. Jednak teraz wydaje się, że dużo się zmieniło.

Zapukałam i weszłam do sali, Alex siedział przy łóżku Alison i o czymś rozmawiali. Przynajmniej się już nie kłócą, to naprawdę duży postęp.

Dziewczyna rozpromieniła się na mój widok.

- Lilian, siadaj.

- To wy sobie porozmawiajcie, a ja pójdę po kawę.

Wstał i z uśmiechem wyszedł z sali.

- Od kiedy tutaj taka wesoła atmosfera?

Powiedziałam, a czarnowłosa podciągneła się, na łóżku i oparła o poduszkę.

- Mieliśmy dość czasu, żeby się dogadać, no i byliśmy zmuszeni przebywać w jednym miejscu.

- Gdybym wiedziała, że tylko to pomoże, od razu bym was zamknęła.

Powiedziałam z uśmiechem, a przyjaciółka skarciła mnie wzrokiem.

- Jak tam Eliza i dzieciaki?

Powiedziała z uśmiechem. Zdążyła bardzo polubić Elizę, a Mary była jej jedyną rodziną.

- Eliza, jak zwykle jest nadopiekuńcza, wymyśliła sobie, że Mary dziwnie się zachowuje.

Uśmiechnęłam się na wspomnienie rozmowy z blondynką.

- Jak to dziwnie?

Opowiedziałam jej po krótce całą historię i kiedy ja, coraz bardziej byłam rozbawiona sytuacją, jej mina wyglądała jakby co najmniej zobaczyła ducha.

- Co się stało? Źle się czujesz?

Spytałam w końcu, bo naprawdę nie rozumiałam powagi sytuacji.

- Muszę porozmawiać z Elizą.

- Co? Po co?

Teraz to nawet, ja się przeraziłam.

Alison wciągnęła powietrze i spojrzała na mnie poważnie.

- Posłuchaj. Moja mama, a biologiczna babcia Mary, nie była wilkołakiem.

- Człowiekiem?

Powiedziałam, jakby to było zrozumiałe.

- Nie, ona była czarownicą.

- Co? Czym?

- Uprawiła magię.

Powiedziała jakby to było oczywiste, jednak ja nie zagłębiałam się w poznawanie innych istot nadnaturalnych jak wilkołaki czy wampiry.

- Ona była naprawdę wysoko postawioną wiedzmą w hierarchii. Jednak gdy poznała tatę, jej rodzina się jej wyrzekła. Jej ojciec był królem wśród magów. Wiem, że prawdopodobnie miała przejąć stanowisko. Niestety nic więcej nie wiem, mama mało kiedy o tym opowiadała.

- Próbujesz mi powiedzieć, że Mary jest jakąś czarodziejką, czy coś w tym stylu?

- Nazywaj to jak chcesz, ale ma pierwsze objawy posiadania mocy.

- Ty też je masz?

- Nie, ani ja ani moi bracia, nigdy nie mieliśmy z tym nic wspólnego. Widocznie przeszło to dopiero na Mary.

- I co teraz?

- Jak narazie nic, jak podrośnie spróbuję jej nauczyć nad tym panować, ale będę musiała znaleźć stare księgi mojej matki.

Powiedziała to tak spokojnie, a ja nadal była przerażona, że niebiologiczna córka Elizy jest wiedźmą.

- Ona tu będzie miała ciężkie życie.

- Jak to, czemu?

- Praktykowane magii jest w osadzie zakazane.

----

Siedziałam razem z Elizą, w pokoju dzieci i we dwie wpatrywałyśmy się w małą.

- Myślisz, że ona będzie w przyszłości czarować?

Powiedziała Eliza, jakby nadal nie mogła uwierzyć w to, co jeszcze jakiś czas temu powiedziała jej Alison.

- To jeszcze nie koniec świata, wyrośnie i wszystkiego się nauczy.

- Michael jak się dowie, to chyba padnie.

- Będzie dobrze Eliza, jak narazie trzeba czekać przecież ona jeszcze jest za mała.

- Może i masz rację, przecież to tylko mała dziewczynka.

Spojrzałyśmy, na małą, a ona wesoło się do nas uśmiechnęła, dotknęła grzechotkę, która leżała obok niej, jednak pod wpływem jej dotyku przedmiot zniknął.

- Tak.. Będziemy się musieli przyzwyczaić.

---

Wiem, wiem jak naradzie to jest bardzo pogmatwane, ale w dalszy rozdziałach trochę rozwinę ten wątek.

Mam nadzieję, że podoba wam się nasza czarująca Mary. ✨

Chcę być sama.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz