<Lilian>
Zbiegłam po schodach w mojej czarnej sukience, ktorą ostatnio kupiłam razem z Alison.
Wyszłam przed dom główny i poczułam mdłości, po ostatnich wydarzeniach chcę mi się ciągle wymiotować. Możliwe, że to właśnie z nerwów, dziecko nie zabardzo, chce przyjmować wszystkie posiłki. Udałam się do szpitala, gdzie po drodze witałam się z większością watahy.
W końcu dotarłam do wejścia i udałam się do gabinetu Elizy.
Eliza przywitała mnie z promiennym uśmiechem, to nieprawdopodobne jak bardzo zmieniła się przez ostatnie tygodnie.
- Jak tam nasza parka?
Powiedziałam radośnie i usiadłam obok jej biurka.
- Wyniki maja bardzo dobre, myślę że nie długo wyjdą.
Uśmiechnęłam się i wstałam, po czym podeszła do drzwi.
- Pójdę się z nimi zobaczyć.
- Lilian?
- Tak?
- Mary ostatnio zachowuje się dziwnie.
Zmarszczyłam brwi i usiadłam ponownie obok niej.
- Nie rozumiem, noworodek zachowuje się dziwnie?
- Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale ostatnio, płakała i próbowałam znaleźć jej misia odwróciła się na chwilę, a nagle maskotka znalazła się w jej ręce. Przecież ona nawet raczkować nie potrafi, jakim cudem z krzesełka dla dziecka, dosiegneła misia, który był na drugim końcu pokoju?
Powiedziała przejęta, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Jesteś nadopiekuncza, może Ci się tylko zdawało.
- Nie właśnie nie, bo to nie jednorazowa sytuacja. Wszystko jakoś magicznie, znajduje się w jej ręce, ostatnio w jej łóżeczku, znalazłam mój naszyjnik, którego szukałam od dwóch dni. Przecież nie zostawiła bym biżuterii w łóżeczku dziecka.
- Może Ci spadła z szyi, a ty nawet nie zauważyłaś. Moim zdaniem dramatyzujesz.
- Może masz rację, Michael też uważa, że przesadzam.
- Później przyjdę do ciebie i do dzieci jak skończysz pracę, do zobaczenia.
Wyszłam i pokreciłam z rozbawieniem głową. Dziecko samo przesuwa przedmioty.
Udałam się do sali, gdzie powinna leżeć Alison wraz z Alexem.
Naprawdę byliśmy wszyscy przerażeni tą wiadomością. Okazało się, że mieli wypadek, blisko osady, gdy wracali z kolacji. Wyskoczyła im sarna na drogę i Alex gwałtownie skręcił, potem stracił panowanie nad kierownicą. Alison rzeczywiście miała gorszego pecha, od razu musiała mieć operacje. Alex za to miał tylko złamaną rękę i oprócz kilu rozcięć i śiniaków nic gorszego się nie stało. Alison ze wszystkiego wyszła cało i teraz, od dwóch tygodni leżą razem na jednej sali. Jeszcze przed wypadkiem moja przyjaciółka mówiła, że w jednym pomieszczeniu jednego dnia, by z nim nie przeżyła. Jednak teraz wydaje się, że dużo się zmieniło.
Zapukałam i weszłam do sali, Alex siedział przy łóżku Alison i o czymś rozmawiali. Przynajmniej się już nie kłócą, to naprawdę duży postęp.
Dziewczyna rozpromieniła się na mój widok.
- Lilian, siadaj.
- To wy sobie porozmawiajcie, a ja pójdę po kawę.
Wstał i z uśmiechem wyszedł z sali.
- Od kiedy tutaj taka wesoła atmosfera?
Powiedziałam, a czarnowłosa podciągneła się, na łóżku i oparła o poduszkę.
- Mieliśmy dość czasu, żeby się dogadać, no i byliśmy zmuszeni przebywać w jednym miejscu.
- Gdybym wiedziała, że tylko to pomoże, od razu bym was zamknęła.
Powiedziałam z uśmiechem, a przyjaciółka skarciła mnie wzrokiem.
- Jak tam Eliza i dzieciaki?
Powiedziała z uśmiechem. Zdążyła bardzo polubić Elizę, a Mary była jej jedyną rodziną.
- Eliza, jak zwykle jest nadopiekuńcza, wymyśliła sobie, że Mary dziwnie się zachowuje.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie rozmowy z blondynką.
- Jak to dziwnie?
Opowiedziałam jej po krótce całą historię i kiedy ja, coraz bardziej byłam rozbawiona sytuacją, jej mina wyglądała jakby co najmniej zobaczyła ducha.
- Co się stało? Źle się czujesz?
Spytałam w końcu, bo naprawdę nie rozumiałam powagi sytuacji.
- Muszę porozmawiać z Elizą.
- Co? Po co?
Teraz to nawet, ja się przeraziłam.
Alison wciągnęła powietrze i spojrzała na mnie poważnie.
- Posłuchaj. Moja mama, a biologiczna babcia Mary, nie była wilkołakiem.
- Człowiekiem?
Powiedziałam, jakby to było zrozumiałe.
- Nie, ona była czarownicą.
- Co? Czym?
- Uprawiła magię.
Powiedziała jakby to było oczywiste, jednak ja nie zagłębiałam się w poznawanie innych istot nadnaturalnych jak wilkołaki czy wampiry.
- Ona była naprawdę wysoko postawioną wiedzmą w hierarchii. Jednak gdy poznała tatę, jej rodzina się jej wyrzekła. Jej ojciec był królem wśród magów. Wiem, że prawdopodobnie miała przejąć stanowisko. Niestety nic więcej nie wiem, mama mało kiedy o tym opowiadała.
- Próbujesz mi powiedzieć, że Mary jest jakąś czarodziejką, czy coś w tym stylu?
- Nazywaj to jak chcesz, ale ma pierwsze objawy posiadania mocy.
- Ty też je masz?
- Nie, ani ja ani moi bracia, nigdy nie mieliśmy z tym nic wspólnego. Widocznie przeszło to dopiero na Mary.
- I co teraz?
- Jak narazie nic, jak podrośnie spróbuję jej nauczyć nad tym panować, ale będę musiała znaleźć stare księgi mojej matki.
Powiedziała to tak spokojnie, a ja nadal była przerażona, że niebiologiczna córka Elizy jest wiedźmą.
- Ona tu będzie miała ciężkie życie.
- Jak to, czemu?
- Praktykowane magii jest w osadzie zakazane.
----
Siedziałam razem z Elizą, w pokoju dzieci i we dwie wpatrywałyśmy się w małą.
- Myślisz, że ona będzie w przyszłości czarować?
Powiedziała Eliza, jakby nadal nie mogła uwierzyć w to, co jeszcze jakiś czas temu powiedziała jej Alison.
- To jeszcze nie koniec świata, wyrośnie i wszystkiego się nauczy.
- Michael jak się dowie, to chyba padnie.
- Będzie dobrze Eliza, jak narazie trzeba czekać przecież ona jeszcze jest za mała.
- Może i masz rację, przecież to tylko mała dziewczynka.
Spojrzałyśmy, na małą, a ona wesoło się do nas uśmiechnęła, dotknęła grzechotkę, która leżała obok niej, jednak pod wpływem jej dotyku przedmiot zniknął.
- Tak.. Będziemy się musieli przyzwyczaić.
---
Wiem, wiem jak naradzie to jest bardzo pogmatwane, ale w dalszy rozdziałach trochę rozwinę ten wątek.
Mam nadzieję, że podoba wam się nasza czarująca Mary. ✨
CZYTASZ
Chcę być sama.
WerewolfStoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę. Śnieg.. wsz...