Maraton 1/5
<Lilian>
Oparłam się o łóżko a ciało swobodnie rozłożyłam na dywanie. Z oczu leciały łzy, których nie potrafiłam powstrzymać.
Miałam rodzeństwo? A może nadal je mam? W takim razie, gdzie jest?
Szukałam dalej, ręce mi się trzęsły i wtedy znalazłam akt urodzenia. Mój i jak się okazało mojej siostry. Beatrix.
Dlaczego nic o niej nie wiedziałam?
Możliwe, że ona nadal żyje, tylko jakimś cudem nie wychowywała się ze mną.Spakowałam cały karton z dokumentacją i jeszcze kilka innych, aby dobrze to wszystko przejrzeć. Zaniosłam wszystko do samochodu i jeszcze raz wróciłam do mojego pokoju.
Zobaczyłam misia, którego kiedyś dostałam od taty, jak byłam mała i ich zdjęcie, które do teraz stało na mojej szafce nocnej. Wzięłam te dwie rzeczy i jak najszybciej wyszłam z budynku. Przekreciłam zamek i stanęła jeszcze raz przed domem, kończąc pewien ważny etap w moim życiu. Westchnęła z ulgą, że miałam tyle odwagi. Byłam z siebie dumna.
Oddałam mojej sąsiadce klucze i jednocześnie mówiąc jej, że bardzo się spieszę. Szybko znalazłam się w samochodzie patrząc na zegar.
Nie było mnie dwie godziny, John napewno strasznie się martwi.
Odpaliłam samochód i jak najszybciej chciałam znaleźć się w domu.
Uśmiechnęłam się pod nosem, na swoje własne myśli.
Ironią było to, że właśnie teoretycznie odpuściłam mój dom.
Po 15 minutach zaparkowałam przy pałacu i wzięłam wszystkie kartony.
Na dworzu nie było nikogo, może nikt nawet nie zauważył mojej nieobecności.
Weszłam do pałacu, a tam biegało więcej ludzi niż zazwyczaj. Zmarszczyłam brwi i zwinie ich ominęła udając się na górę do gabinetu Johna.
Nie będę go okłamywac, od razu mu powiem gdzie byłam, nawet jeżeli myślał, że cały czas jestem tu.
Zapukałam lekko i otworzyłam drzwi.
John chodził po pomieszczeniu od jednego okna, do drugiego intensywnie nad czymś myśląc.
W końcu podniósł na mnie wzrok, a jego oczy okazały ulgę.
Odetchnął, ale później spojrzał na mnie z wyrzutem i troską.
Wiedziałam, że jest zły, że nawet nie powiadomiłam go gdzie jadę i czy w ogóle gdzieś wychodzę, ale gdybym mu to powiedziała, albo by się nie zgodził, albo by pojechał ze mną, a ja naprawdę potrzebowałam chwili samotności.- Mogę wiedzieć gdzie byłaś?
Powiedział smutnym i zranionym głosem, już chyba bym wolała jakby na mnie krzyczał.
- Byłam w domu, w którym kiedyś mieszkałam.
Wzrok miał odwrócony do okna i nawet nie mogłam zobaczyć jego twarzy.
- Sama?
- No.. Tak.
Zrobiło mi się słabo, nie spodziewałam się tylu emocji na ten dzień.
Oparłam się o ścianę i wciągnęła powietrze.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę jakie to było niebezpieczne?
Odwrócił się teraz do mnie i spojrzał prosto w moje oczy. Spuściłam wzrok, czy naprawdę nie mogę być chwili sama?
- Przecież nic się nie stało, a ja nie mogę wiecznie siedzieć w pałacu.
CZYTASZ
Chcę być sama.
WerewolfStoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę. Śnieg.. wsz...