Rozdział 15

19.1K 634 64
                                    

- John zostanę

---
< Lilian>

Dwa dni temu wyszłam ze szpitala. Eliza powiedziała, że jest już ze mną wszystko w porządku, jednak do Johna to chyba nie dotarło. Cały czas opiekował się mną, ciągle pytał czy czegoś nie potrzebuje. Jego troska powodowała u mnie pewną radość. Wiem, że przesadzał, ale mi to nie przeszkadzało. Zawsze chciałam, żeby ktoś troszczył się o mnie tak, jak mama.

Była godzina 10 rano, gdy ktoś zapukał do moich drzwi.

- Lilian słońce potrzebujesz czegoś?

- John jest poniedziałek, godzina 10. Powinieneś być w biurze, nie chce żebyś przeze mnie zaniedbywał obowiązki Alfy.

- Praca może poczekać. Słuchaj pomyślałem, że potrzebujesz iść na zakupy, Eliza mówiła, że przyda Ci się jeden dzień relaksu.

Chciałam już powiedzieć, że nie, ale szczerze mówiąc chodziłam tutaj od tych dwóch dni w ubraniach Elizy. A wcześniej w ubraniach szpitalnych przez co na samą myśl przeszedł mnie dreszcz obrzydzenia.

- Sama nie wiem.. A skąd na to pieniądze?

- O pieniądze się nie martw, dostaniesz moja kartę i możesz sobie kupić co będziesz chciała.

- John nie będę od ciebie brała pieniędzy.

- Jesteś moją mate. Teraz to są nasze pieniądze.

Położył kartę na stoliku, a następnie wręczył mi karteczkę z pinem.

- Eliza będzie tu o 12.

- John..

- Baw się dobrze skarbie.

I już go nie było. Wiem że nie chodziło tylko o relaks dla mnie. Od mojej próby samobójczej John nie pozwala mi być gdzieś samą. Ciągle boi się, że zrobię to ponownie. Musiał iść pracować więc zawołał Elizę.

Tylko, że ja już nawet nie myślę żeby zrobić to ponownie. Wiem, że tu mam oparcie, tu mam ludzi, którzy się o mnie troszczą.

Wzięłam prysznic, następnie wysuszyłam moje włosy ubrałam się w ciuchy Elizy i wyszłam z pokoju, miałam jeszcze spokojnie godzinę, aby się przejść po pałacu i na około.

- Witam naszą małą lunę!

- Alex ile razy Ci mam powtarzać, że nie jestem jeszcze żadną luną!

Alex zawsze poprawiał mi tu humor, zawsze był wesoły. Jak wyszłam ze szpitala uznał, że jestem ich małą luną i tak już zostało.

-,, jeszcze,, czyżby nasz kochany alfa Romeo zaczął być romantyczny, a jego dama serca w końcu mu uległa?

Mówił to tak teatralnym głosem, że musiałam się uśmiechnąć.

- Dotrzymasz mi towarzystwa?

- Jasne.

Szliśmy tak w ciszy przez chyba 5 minut, a ja zastanawiałam się nad jedną nurtującą mnie sprawą.

- Alex, odpowiesz mi na pytanie?

- Co cię trapi damo ?

- Ostatnio coraz częściej słyszę to imię, ale nie wiem czy mam się pytać o to Johna. Kto to jest Kylie?

Cały jego entuzjazm od razu opadł, spojrzał na mnie i próbował się minimalnie uśmiechnąć, ale mu to nie wyszło.

- To córka byłego bety, jedna z nas, jest też wojowniczką.

Chcę być sama.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz