Maraton 3/5
<Lilian>
Była wataha Edwarda zawsze mnie przerażała, nie tylko przez wspomnienia, ale też przez ludzi. Byli dla mnie oschli, chociaż wcale nie dziwiłam się ich zachowaniu. Nie wiedzieli prawdy. Alison kroczyła przodem, większość po tak długim czasie nawet jej nie rozpoznała, za to na mnie była skierowana każda para oczu.
- To tutaj.
Powiedziała Alison stając przed bardzo ładnym domem.
Westchnęła i złapała się za brzuch, obym podjęła dobra decyzję.
- Wchodzimy?
Spytała, a ja tylko jej przytaknełam, zanim jednak stanełyśmy przed drzwiami, one otworzyły się, a w nich stanął mężczyzna, około 30. Uśmiechnął się do Alison, jednak ona zdawała się trzymać go na dystans.
- Cześć Erik. To jest Lilian..
- Nasza ukochana luna w moich skromnych progach.
Pochylił się i ucałował moją dłoń, na co ja posłałam Alison zdziwione spojrzenie.
- Zapraszam do środka.
Dom od środka różnił się od tego, co można było zobaczyć na zewnątrz. Może nie wyglądało, to jak typowy dom wiedźmy, ale było tutaj co najmniej dziwinie.
Pomieszczenia były ponure, a najbardziej mroczne zdawały się wielkie regały na książki, które sięgały, aż do samego sufitu. Praktycznie wszystkie książki były o magi.
- Czy ja dobrze rozumiem mam rozpoznać lub wyczuć zaklęcie, które było rzucone co najmniej 14 lat temu..
Dopiero teraz usłyszałam rozmowę Alison i tego.. Erika, który stosunkowo także był dziwnym człowiekiem.
- Wiesz dobrze, że wisisz mi przysługę. Mam nawet nadzieję, że zdołasz ściągnąć urok.
Powiedziała Alison, która bez skrępowania usiadła na dużym czerwonym fotelu.
- Chyba mnie przeceniasz Alison.
- Lepiej dla ciebie, jakby tak nie było.
Zdziwiłam się pewnością i tonem Alison, widać, że była szkolna na alfę.
- Dobrze, zobaczmy co da się zrobić. Luno możesz usiąść naprzeciwko mnie.
- Wolałabym po imieniu.
Usiadłam naprzeciwko niego, a on wyciągnął do mnie ręce i dotknął nimi mojego czoła i skroni.
Poczułam ból, więc w odruchu bezwarunkowym wzięłam jego ręce.
Erik otworzył oczy, wstał i wyciągnął jedną z ksiąg. Usiadł znowu naprzeciwko mnie i otworzył na jednej ze stron.
- Rzucono na ciebie urok, który zwie się po łacinie memoriae, co w naszym języku oznacza poprostu pamięć.
- Możesz jaśniej?
Powiedziała Alison, jakby wogole nie była zdumiona już i tak nowym odkryciem.
- Jaśniej brzmi tak, że urok ten jest bardzo silny. Zapominasz wszystkiego, co dotychczas zdarzyło się w twoim życiu, oczywiście umiesz mówić, czy chodzić,ale wszystkie wspomnienia, ludzie są dla ciebie obcy.
- Można go ściągnąć?
Odezwała się Alison, ponieważ ja w dalszym ciągu nie potrafiłam z siebie wydobyć słowa.
CZYTASZ
Chcę być sama.
Hombres LoboStoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę. Śnieg.. wsz...