<Lilian>
Czasami w życiu trzeba się zatrzymać i spojrzeć w lustro. Tak jak robię to dziś ja, stając w sukni ślubnej z okrągłym brzuszkiem.
W chwilach takich nie wierzę, że tyle osiągnęłam. Poradziłam sobie sama i zapewniłam sobie szczęście.
Obracałam się i przyglądałam białej sukni. Co by się nie działo, ten wieczór będzie wspaniały.
Otworzyły się drzwi, a w nich stanęła Alison z Elizą. Moje dwie szalone druhny, praktycznie same zorganizowały to wesele z myślą o tym, żebym się nie przemęczała.
- Wyglądasz cudownie, John będzie zachwycony.
Wypuściłam głośno powietrze i spojrzałam na nie przerażonym wzrokiem.
- Strasznie się denerwuje.
- Ja też się denerwowałam, a był to mój najpiękniejszy dzień w życiu.
Odpowiedziała Eliza, ze szczerością wypisaną na twarzy.
- Idziemy?
Alison podeszła do mnie i przytuliła mnie.
- Jak będziesz chciała zwiewać to zawołaj mnie, pomogę ci z sukienką.
Roześmiała się, a Eliza uszczypneła ją w ramie.
Uśmiechnełam się i jeszcze raz spojrzałam w lustro. Dłonie trzęsły mi się z nerwów, ale jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że ten dzień będę pamiętać do końca moich dni.
- Chodźmy, bo jeszcze John pomyśli, że się rozmyśliłaś.
Wyszłyśmy na zewnątrz i udałyśmy się w stronę parku, na terenie osady.
Gdy zbliżałam się do tego miejsca serce zaczęło bić mi mocniej w uszach już usłyszałam delikatna muzykę i powoli zaczynałam zauważać łuk weselny, ozdobiony czerwonymi i białymi różami.
Rozejżałam się dookoła i zauważyłam bliskich, którzy siedzieli już na swoich miejscach. Przyjaciół, którzy teraz stali się już rodziną. Każdy patrzył na mnie ze wzruszeniem i uśmiechał się radośnie. Uderzenia serca zwiększyły się, gdy w końcu zobaczyłam oczy, których Szukałam od samego początku. John odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się, łzy stanęły mi w oczach. Wyglądał idealnie, tak jak zawsze. W jego oczach widziałam miłość, którą widziałam od początku naszej znajomości. Teraz patrzyłam na niego z taką samą czułością jak on.
Wolnym krokiem szłam w stronę mojego przyszłego męża, w duchu modląc się, aby nie przewrócić się w szpilkach, w których uczyłam się chodzić chyba dwa dni.
W końcu moje druhny doprowadziły mnie pod sam ołtarz, a ja złapałam Johna za dłoń, ciesząc się, że przeszłam całą drogę bez nawet małego potknięcia.
Spojrzałam mu w oczy i na chwilę mój stres opadł. Otulił mnie swoim ciepłym spojrzeniem, a ja mocniej scisnełam jego dłoń.
- Wysokie buty?
Spytał z niedowierzaniem, a ja zaśmiałam się cicho i przytaknełam.
Starszy człowiek, który miał nam udzielić sakramentu małżeństwa, zaczął odprawiać ceremonię,ale ja nie potrafiłam skupić się na jego głosie, moja cała uwaga była skupiona na Johnie i jego oczach.
- Panno Lilian?
- Tak?
Spytałam zdezorientowana i spojrzałam na Johna, który śmiał się, że nie usłyszałam najważniejszego pytania w całej ceremonii.
CZYTASZ
Chcę być sama.
Hombres LoboStoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę. Śnieg.. wsz...