Rozdział 3

27.8K 805 138
                                    

- Odsuńcie się do cholery, ona jest moja!

Co tu się wogóle dzieje, widze jakieś ogromne cztery wilki i słysze głosy. Ja chyba zwariowałam, tak napewno zwariowałam, a może mi sie to wszystko śni? Tak to napewno sen i już za parę minut wróce do dawnej rzeczywistości. Nagle jeden z nich zauwarzyłam, że jest większy od całej reszty, a w jego oczach widać pewność siebie. Podszedł do mnie niebezpiecznie blisko, cholera jasna obudz sie w końcu Lili!

- To człowiek, ona jest zwykłym człowiekiem.

Czy właśnie to wielkie coś przede mną przemówiło? Boże jaką ja mam głeboką i wyjątkową wyobraźnie żeby śniły mi się gadające wilki.

- Czemu nie słyszę twoich myśli? Przecież jesteś moją mate.

A myślałam, że to ja jestem wariatką.

- Jak masz na imię?

Spojrzał mi głeboko w oczy, cholera ale on ma piękne oczy, znaczy.. no normalne.

- Odpowiedz mi.

Powiedział takim przywódczym głosem i uniósł głowę wysoko do góry, cholera może to nie jest sen. Przecież ja mu i tak nie odpowiem..

- Alfo, ją chyba zamurowało na twój widok - zaśmiał się jeden

Czy właśnie ten wilk się zasmiał? I kto to do cholery jest alfa?

- Alex nie śmiej się tylko przynieś mi płasz albo cokolwiek - powiedział ten, który spytał się o moje imię i stanął pewnie przede mną, po co wilkowi jest płaszcz?? Dlaczego ja nic nie rozumiem?

Stałam tam nadal nie ruszając się z miejsca, kiedy ten, jak on miał Alex? przyniósł mu coś co można nazwać okryciem, potem tylko patrzałam jak wszyscy zakładają po jednym okryciu, o co tu chodzi?

- Tylko nie uciekaj dobra? Powiedział do mnie i chyba oczekiwał, że mu przytakne ale byłam zbyt oszołomiona.

Potem patrzyłam jak zamyka oczy i słyszałam tylko łamanie kości na ten dzwięk sama zamknełam oczy, obudz się Lili obudz się. Gdy je otworzyłam przedemną stał chłopak, wysoki nawet bardzo wysoki, miał duże zielone oczy, chwila.. cholera.. przecież to są oczy tego wilka.. dopiero teraz zauwarzyłam, że chlopak miał na sobie okrycie takie samo jakie zakładał przed chwilą ten wilk. Czy on właśnie.. nie to niemożliwe.. Nagle już widziałam tylko ciemność.

-----

<John>

Czy ona właśnie zemdlała? zdąrzyłem ją złapać przed upadkiem na ziemię. Przecież to nie przejdzie luna jako człowiek, słaba w dodatku prawdopodobnie niemowa? Naprawde? Wogóle jak to jest możliwe, że znalazłem mate? Juz od jakiś 50 lat, nikt prawie nie  znajduje swoich mate. Poprostu dużo wilków znajdywało je wśród ludzi, a oni byli zbyt słabi i tak mój ojciec nakazał zero kontaktów z ludzmi i tak jest do teraz. I co ja mam z nią teraz zrobić, napewno jej teraz nie zostawie.. Po co ja jej wogóle pokazałem moją ludzką postać? Teraz ona o nas wie.

- John! John do cholery!

- Co? Spojrzałem na Alexa, który patrzał na mnie jak na idiotę.

- Nie możemy jej tak zostawić..

- Przecież kurwa wiem! Ale co ja mam z nią teraz zrobić?

- Nie wiem weźmy ją jak na razie do pałacu, potem się zobaczy.

- Dobra zaniosę ją.

Wziąłem ją na ręcę i dopiero teraz zauwarzyłem jak jest strasznie chuda, ona była taka mała i taka lekka. Jestem ciekaw co ona wogóle tu robiła. Szliśmy drogą do pałacu, widziałem jak Kylie patrzy na mnie, jakbym nie wiem co robił. Wiem, że jest zazdrosna, no ale co ja mam zrobić? Mam zostawić moją mate samą w lesie kiedy zemdlała? Dochodzimy już do pałacu, wszystkie pary oczu są skierowane na nas, wcale się nie dziwie, mamy człowieka na naszym terenie. Weszliśmy do środka a ja poszedłem do jednej z wolnych sypialni, ułożyłem ją na łóżku i spojrzałem jak śpi, moje serce automatycznie zaczeło bić szybciej, cholera. Mój wilk mruczał oczywiście na sam jej widok i najlepiej to by chciał, żebym położył się jeszcze obok niej. To nie jest tak, że to z nią jest coś nie tak, poprostu żaden zwykły człowiek nie może być luną takie jest prawo. Zresztą rada uznała, że bardzo dobrze było by dla całej watahy gdybym ożenił się z Kylie. Nie kocham jej, ale jestem alfą i muszę myśleć przede wszystkim o moim stadzie, a nie o sobie. Wyszedłem z pokoju i udałem się do swojego biura. Wyciągnąłem dużą butelkę whisky, to mi się przyda, za dużo wrażeń na jeden dzień. Nagle bez pukania do biura wleciała Kylie, no to pięknie zapowiada się jeszcze bardziej męczące popołudnie.

Chcę być sama.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz