Rozdział 8

20.5K 705 52
                                    

- Ty się nie nadajesz na alfę, a moja córka na ciebie nie zasługuje, jest silną i niezależną kobietą, co ci się w niej nie podoba, przecież byłaby idealną żoną i matką.

- Chyba w snach.

<John>

Odpowiedziałem mu wstałem i szybko wyszedłem trzaskając drzwiami. Cholera czasem się czuje jakbym tu wogóle nie żądził, gorzej jakbym był tu więźniem, nie mogę być z kobietą, która jest mi przeznaczona, nie moge ustalać sam praw i muszę się słuchać rady.Cholera oni mogą mi jedynie doradzać, ale decyzja ostateczna należy tylko do mnie!


Jak na dzisiaj miałem dość ciężkich rozmów , ale dobrze wiedziałem, że czeka mnie jeszcze jedna, a mianowicie rozmowa z tą wariatką..

Kylie.

Jeżeli już postawiłem się radzie, to postawie się także i jej. Szkoda mi ranić tą kobietę, ale nie potrafię z nią być. Udałem się do jadalni, aby zobaczyć, że jest już godzina 16 muszę wkońcu coś zjeść. Kiedy jadłem mój posiłek, zastanawiałem się co robi moja mate.. Chciałem iść ją chociaż zobaczyć, chciałem żeby jej oczy mnie uspokoiły i dodały otuchy, ale bałem się jej wystraszyć, obiecałem jej dać czas wiec to uczynię.

<Lilian>

Siedziałam na łóżku cały czas myśląc o nim.. ja naprawdę jestem jego przeznaczoną?. Przecież on jest silny, odważny, jest przywódcą, a ja? Czemu wybrał mnie? A może to nie zależy od niego i teraz biedak męczy się z tym, że to ja jestem mu przeznaczona. Z myśli wyrwały mnie otwierające się drzwi.

- Przepraszam, nawet nie miałam jak zapukać sama widzisz..

Dziewczyna stała z tacą pełną jedzenia, nie dziwię się, że nie mogła zapukać.


 Na oko miała może 21 albo 22 lata, była szczupłą wysoką blondynką i była bardzo blada. Na pierwszy żut oka w życiu bym nie pomyslała, że może być to siostra Josha. Jednak mieli te same piękne zielone oczy.

- Miło mi cię poznać, jestem Elizabeth, ale mów mi Eliza

Blondynka uśmiechneła się do mnie promiennie, tak bardzo żałowałam wtedy, że nie mogę jej odpowiedzieć, widac na pierwszy rzut oka, że jest sympatyczną i przyjazną osobą.

- Nie musisz odpowiadać, John mówił mi, że masz problem jeżeli chodzi o mówienie, nie martw się wystarczy jak ja już mówię dużo.

Ona była taka szcześliwa, wręcz jakby skakała z radości, chciałabym kiedyś chociaż przez 5 minut czuć się jak ona.

Spojrzałam się na nią, ale nie odważyłam się nawet na uśmiech, ona jednak widząc to nie straciła swojego przyjaznego podejścia do mnie.

- Jestem pewna, że okropnie się tu nudzisz, chciałabym oprowadzić cię po zamku, albo po ogrodzie. Jednak sama wiesz.. tu jesteś bezpieczna, a jakby cię ktoś zobaczył...

Szybko zakończyłam jej wypowiedż moim ruchem reki na znak, że bardzo dobrze rozumiem i że wolę siedzieć tu. Ona tylko się uśmiechneła. Przysuneła mi tacę z jedzeniem, a ja gdy ona się ruszyła zauwarzyłam, że jej brzuch jest bardziej zaokrąglony. Spojrzałam na nia, a ona radośnie się uśmiechneła.

- To dopiero połowa trzeciego miesiąca, szybko rośnie.

Musiała być bardzo szczęśliwa z tego powodu bo pogłaskała się lekko po brzuchu.Napewno będzie dobrą matką, widać to już na pierwszy rzut oka, gdy widać jej troskę o to maleństwo.

- Ja i mój mąż nie możemy się już doczekać, aż przyjdzie na świat, nawet zakupiliśmy już parę rzeczy...

Ona kontynuowała swoją wypowiedz, a każde słowo było u niej wypowiedziane z energią i szczęściem wypisanym na twarzy. Nie dziwię sie jej. Ma napewno kochającego meża, dziecko w drodze, wyjątkową urodę, wspaniały charakter. Jej życie chyba jest poprostu idealne. I wtedy gdzieś w środku, coś mnie ukuło.. To było chyba uczucie zazdrości, zawsze jak byłam mała marzyłam o tym, żeby mieć wspaniały dom, kochającego męża, czwórkę wspaniałych dzieci.. tak jak jest w filmach, ale już nie długo po tym zobaczyłam, że zycie to nie jest film.. . Za to jej życie to nie film, to bajka.

---

Po dwóch godzinach Eliza, wyszła z mojego pokoju. Bardzo ją polubiłam, przeszło mi przez myśl, że nawet mogłybyśmy zostać kiedyś przyjaciółkami. Mogłybyśmy.. ale nie będziemy.. bo nie zdążymy.. Uznałam, że zrobię to tej nocy.. Muszę to zrobić, obiecałam sobie, że już nie bede się męczyć z samą sobą. Z obrzydzeniem do siebie, strachem do innych, brakiem mowy i słabym poczuciu wartości.

Czekałam tylko aż John przyjdzie, ponieważ mówił, że przyjdzie wieczorem. Chociaż gdzieś w głębi serca zamierzałam się z nim pożegnać.. Był dla mnie dobry, czuły i troskliwy, tak jak moja mama kiedyś jak jeszcze żyła. Chciałabym mu podziękować za wszystko co dla mnie zrobił, dlatego uznałam, że napiszę mu list.

- Śpisz?

Podskoczyłam, aż ze strachu, Josh weszedł do mojego pokoju tak nie spodziewanie, że aż się wzdrygnełam..

Co ja mówię? Do mojego pokoju? Czy ja zaczynam się przyzwyczajać do tego pomieszczenia, otoczenia, a co najgorsze.. do niego?

- Przepraszam, że cie wystraszyłem. Mam nadzieję, że dobrze ci minął dzień.

Pokiwałam głową na tak i spojrzałam w jego wyjątkowe oczy. Chciałabym, żeby to właśnie ten widok był moim ostatnim widokiem. Kiedy dłużej wpatrywałam się w niego przeszedł po mnie dreszcz, a ja zarówno jak on coraz bardziej zatapialiśmy się w swoim spojrzeniu. Wtedy ja odsunełam głowę, nie chce żeby się do mnie przyzwyczajał.. nie chce żeby za mną tęsknił.


Chcę być sama.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz