Rozdział 51

7.9K 276 12
                                    

Maraton 2/5

<Lilian>

Minęły dwa dni, a ja nadal nie mam ochoty się z nikim widzieć. Nie chcę nawet wysłuchać Johna. Eliza mówi, że siedzi na poczekalni praktycznie, cały czas. Ja jednak nie mogę się odważyć i spojrzeć mu w oczy. Zastanawiam się, czy on zerwał ze mną przez te słowa, czy to jest już koniec?. Jeśli tak, to całe moje życie właśnie legnie w gruzach. Chociaż wiem, że powinnam się pozbierać, jak nie dla siebie i Johna, to dla naszego dziecka.

Dla naszego synka.

Nie mogę pozwolić, żeby coś mu się stało. Jeśli nie potrafię być dobra luną i żona, to chociaż będę matką, może na to jeszcze nie jest za późno.

Dla mojego dziecka zrobię wszystko.

Wzięłam telefon i napisałam SMS do Alison, aby przyszła po mnie.

Następnie wstałam z łóżka i zaczęłam pakować swoje rzeczy, wzięłam prysznic i ubrałam się. Starałam się być teraz bardzo ostrożna, przy każdej nawet najmniejszej czynności.

Usłyszałam jakieś krzyki na korytarzu, a później do pokoju weszła Alison.

- No mamuśka zbieramy się.

- Po co ci moja torba z rzeczami?

- Jedziemy na wakacje.

Powiedziała jakby to było oczywiste, a ja otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia.

- Ty chyba oszalałaś, jakbyś nie wiedziała mam tutaj trochę spraw do załatwienia, naprzyklad mój ślub stoi pod znakiem zapytania.

- To jeszcze trochę postoi. Nic mu się nie stanie, a może Pan młody weźmie w końcu się za jakąś robotę.

- Alison przestań, nie mogę wyjechać. John już wtedy na pewno nie będzie chciał mnie znać.

- Jakby cię nie chciał znać, to by nie czatował pod twoich pokojem jak ochroniarz. Zresztą my nie będziemy tam odpoczywać.

- W takim razie co?

- Dowiemy się prawdy, o tej całej twojej siostrze, rodzicach i wszystkim.

- Nie wiem Alison, czy to wszystko jest teraz na moje nerwy.

- Chcesz brać ślub nawet nie wiedząc kim jesteś?

Spojrzałam na nią i westchnęłam.

- No dobrze, a co z Johnem?

- Jak chcesz mogę mu pokazać, gdzie jego miejsce.

- Alison!

- Oj chodź już, Eliza czeka z papierami. Trzeba je odebrać i jechać.

Wstałam i podeszłam do drzwi, wciągnęłam powietrze i wyszłam z pokoju. John siedział na poczekalni. Gdy mnie zobaczył od razu wstał. W jego oczach widziałam ogromny ból i smutek. Podszedł do mnie, a ja spuściłam głowę na dół.

- Daje ci 5 minut i ani chwili dłużej.

Powiedziala Alison, stając przed Johnem i wskazując na niego palcem.

- Będę czekać na dole.

Tym razem zwróciła się do mnie, a ja przytaknełam.

Przez chwilę było tylko słychać stukot oddalajacych się kroków należących do Alison, potem to wszystko ustało.

- Lili.. Proszę cię wybacz mi, ja.. ja nie chciałem. Wiesz dobrze, że nigdy w życiu bym tak nawet nie pomyślał, nie wiem dlaczego się tak zachowałem. Wiem, że nie ma dla mnie żadnego wytłumaczenia.

Chcę być sama.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz