Maraton 2/5
<Lilian>
Minęły dwa dni, a ja nadal nie mam ochoty się z nikim widzieć. Nie chcę nawet wysłuchać Johna. Eliza mówi, że siedzi na poczekalni praktycznie, cały czas. Ja jednak nie mogę się odważyć i spojrzeć mu w oczy. Zastanawiam się, czy on zerwał ze mną przez te słowa, czy to jest już koniec?. Jeśli tak, to całe moje życie właśnie legnie w gruzach. Chociaż wiem, że powinnam się pozbierać, jak nie dla siebie i Johna, to dla naszego dziecka.
Dla naszego synka.
Nie mogę pozwolić, żeby coś mu się stało. Jeśli nie potrafię być dobra luną i żona, to chociaż będę matką, może na to jeszcze nie jest za późno.
Dla mojego dziecka zrobię wszystko.
Wzięłam telefon i napisałam SMS do Alison, aby przyszła po mnie.
Następnie wstałam z łóżka i zaczęłam pakować swoje rzeczy, wzięłam prysznic i ubrałam się. Starałam się być teraz bardzo ostrożna, przy każdej nawet najmniejszej czynności.
Usłyszałam jakieś krzyki na korytarzu, a później do pokoju weszła Alison.
- No mamuśka zbieramy się.
- Po co ci moja torba z rzeczami?
- Jedziemy na wakacje.
Powiedziała jakby to było oczywiste, a ja otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia.
- Ty chyba oszalałaś, jakbyś nie wiedziała mam tutaj trochę spraw do załatwienia, naprzyklad mój ślub stoi pod znakiem zapytania.
- To jeszcze trochę postoi. Nic mu się nie stanie, a może Pan młody weźmie w końcu się za jakąś robotę.
- Alison przestań, nie mogę wyjechać. John już wtedy na pewno nie będzie chciał mnie znać.
- Jakby cię nie chciał znać, to by nie czatował pod twoich pokojem jak ochroniarz. Zresztą my nie będziemy tam odpoczywać.
- W takim razie co?
- Dowiemy się prawdy, o tej całej twojej siostrze, rodzicach i wszystkim.
- Nie wiem Alison, czy to wszystko jest teraz na moje nerwy.
- Chcesz brać ślub nawet nie wiedząc kim jesteś?
Spojrzałam na nią i westchnęłam.
- No dobrze, a co z Johnem?
- Jak chcesz mogę mu pokazać, gdzie jego miejsce.
- Alison!
- Oj chodź już, Eliza czeka z papierami. Trzeba je odebrać i jechać.
Wstałam i podeszłam do drzwi, wciągnęłam powietrze i wyszłam z pokoju. John siedział na poczekalni. Gdy mnie zobaczył od razu wstał. W jego oczach widziałam ogromny ból i smutek. Podszedł do mnie, a ja spuściłam głowę na dół.
- Daje ci 5 minut i ani chwili dłużej.
Powiedziala Alison, stając przed Johnem i wskazując na niego palcem.
- Będę czekać na dole.
Tym razem zwróciła się do mnie, a ja przytaknełam.
Przez chwilę było tylko słychać stukot oddalajacych się kroków należących do Alison, potem to wszystko ustało.
- Lili.. Proszę cię wybacz mi, ja.. ja nie chciałem. Wiesz dobrze, że nigdy w życiu bym tak nawet nie pomyślał, nie wiem dlaczego się tak zachowałem. Wiem, że nie ma dla mnie żadnego wytłumaczenia.
CZYTASZ
Chcę być sama.
WerewolfStoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę. Śnieg.. wsz...