Rozdział 12

19.5K 692 122
                                    

-Będziesz żałował, że tego nie zrobiłeś kiedy będzie umierać na twoich ramionach, wtedy to ty zostaniesz sam.
----
<John>
To wszystko co powiedział mi mój ojciec, zdziwiło mnie to, zawsze myślałem, że jest poprostu człowiekiem, który lubi mieć co chwilę inne kobiety.
Wiem, że i tak nie da mi wolnej ręki odnośnie władzy, a moje dni jako alfa już zostały policzone.

Mineły dwa dni od rozmowy z moim ojcem. Rozmawiałem już z Alexem o zmianie prawa, ale powiedział mi to co już wiem, że rada się nie zgodzi, a Lilian będzie u nas w stadzie niestety, ale w złej sytuacji.

Jej stan zdrowia dalej mnie martwi. Jestem u niej codziennie, ale pomimo tego, że siedzę obok niej tęsknię za nią tak bardzo jakby jej nie było. To chore, że można tęsknić za osobą z którą się nawet nie rozmawiało.

Znów siedzę teraz przy niej, chce pomiedzieć, ale nie wiem co.. Patrzę na jej bladą twarz, której mimika dalej się nie zmieniła.

- Chciałbym Ci powiedzieć ile się zmieniło.. Nie tylko w stadzie, ale w moich uczuciach do ciebie..

Moja ręka cały czas była spleciona z jej i ona się poruszyła! Znaczy poruszyła palcem, ona mnie słyszy.

- Słyszysz mnie? Skarbie obudź się.

I nic. Może ja już wariuje, a wszystko to mi się zdawało.

Siedziałem tak i uznałem, że pójdę sobie po kawę jeżeli mam tu przesiedziec całą noc.

Wyszedłem z sali i już po 5 minutach wracałem z kawą, lekko uchyliłem drzwi, wszedłem do środka, a moja kawa rozprysła się po podłodzę, a w całej sali było słychać rozbicie szkła.

- Boże obudziła się!

Podbiegłem do jej łóżka i spojrzałem w jej oczy, tak bardzo brakowało mi tego widoku.

- Muszę zawołać lekarza, dobrze się czujesz? Boli cię coś? Napewno chcesz pić, zaraz ci przyniosę.

Chciałem już wstać, gdy ona złapała mnie za rękę, a po moim ciele przeszedł dreszcz.

- Tak bardzo tęskniłem.

<Lilian>
Zobaczyłam białą salę, wszędzie biel. Leżałam na łóżku. Jedno jest pewne ewidentnie nie umarłam. Zaczęłam się martwić, gdzie ja jestem. Może ojczym mnie znalazł i zawiózł do szpitala. W takim razie gdzie jest John? Pewnie pozbył się mnie po tym wszystkim, a ten dupek Peter mnie znalazł i zostawił tu żeby utrzymać mnie przy życiu i dalej wykorzystywać jak zabawkę.
Nagle otworzyły się drzwi. Już wiedziałam, że nie ucieknę, nawet nie mam gdzie.

Czekałam cierpliwie kto ukarze się w drzwiach, gdy zobaczyłam oczy, które były ostatnim obrazem jaki widziałam po próbie samobójczej momentalnie się uspokoiła, to tylko John.. Nie zostawił mnie. Zaopiekował się mną. To pewnie dzięki niemu nadal jestem na tym świecie.

Później moje myśli zastąpiła szklanka rozbijająca się na podłodze i on podbiegający do mnie.

-Muszę zawołać lekarza, dobrze się czujesz? Boli cię coś? Napewno chcesz pić, zaraz ci przyniosę.

Ten człowiek jest niemożliwy, ledwo się obudzilam, a on zadaje mi 100 pytań na minutę i jeszcze dobrze wie, że nie wypowiem ani słowa. Przez jego gadanie zakreciło mi się w głowie i wtedy złapałam go za rękę.

- Tak bardzo tęskniłem.

Chyba coś mnie ominęło, rozumiem, że jestem jego mate, ale halo przecież ja spałam, a w przeciągu naszej krótkiej znajomości nie robiłam nic innego niż siedzenie w pokoju, za czym on się stesknił? Jestem mu wdzięczna za wszystko, no i polubiłam go, jest dla mnie dobry i troskliwy, ale to nie zmienia tematu, że po coś podciełam sobie te cholerne żyły więc myśląc logicznie nie miało mnie tu być!
Pomimo tego, że w środku miałam wiele emocji, to na zewnątrz moja mina się nic nie zmieniła.

John, kiedy się uspokoił i zrozumiał sens swoich słów, speszył się i wstał.

- Zawołam Elizę.

I już go nie było, po jakimś czasie do pokoju weszła Eliza, której brzuszek był bardziej zaokrąglony od czasu kiedy ją widziałam.

Cholera to ile ja spałam?

- Kto się obudził! Jak dobrze, że jesteś już z nami.

Wbrew pozorom nic się nie zmieniła, dalej uśmiechnięta, pogodna i idealnie wyglądająca przyszła matka.

- Pamiętasz wszystko?

Kiwnełam głową na tak, nawet jeżeli nie pamiętam, to nie chce o tym gadać.

- Zrobimy badania i zostaniesz na obserwacji, jeśli wszystko będzie dobrze myślę że jutro wieczorem będziesz mogła już iść do domu.

Że co? Zrobiłam tak wielkie oczy, że mogłyby mi wypaść.

Do domu? O nie nie nie.. Tak nie miało być.

- Hej Lilian, spokojnie, zostaniesz u mnie.

Od razu wszystko ze mnie zeszło. To wielka ulga, że mogę tu zostać.

- O twoich śladach na całym ciele porozmawiamy jutro, teraz lepiej żebyś odpoczywała.

Jeżeli myślałam, przed chwilą, że oczy mi mogły wypaść, to teraz jest to nadnaturalne, że tak się nie stało.

Skad oni do cholery wiedzą?.. No tak przecież musieli mnie rozebrać, ubrać w piżame.. Boże.. Co za wstyd.. Oni widzieli jak ja wyglądam.. Moje brudne ochydne ciało. Mało tego John je widział.. Napewno.. Boże nie wiedziałam, że to tak może boleć. Czemu oni mnie nie porzucili, jeśli to widzieli? Przecież to jest obrzydliwe, ja jestem obrzydliwa.

- Hej Lilian, proszę nie płacz.

Ja nie wiedziałam, że są we mnie jeszcze takie uczucia jak żal, smutek, ból.. Ja myślałam, że nie potrafię już czuć nic.. Ale myśl o tym, że ktoś widział moje brudne obrzydliwe ciało jest najgorsza na świecie.

- Skarbie.. Proszę.

To ciepło w sercu, kiedy powiedział do mnie zdrobniale. Jeszcze nigdy nie poczuła się taka wyjątkowa.

Nagle przeszedł mnie ból, każda kończyna, każdy malutki detal mojego ciała bolał mnie nie miłosiernie, zaczęłam krzyczeć. Boże co to jest, co tak okropnie boli.

- Cholera Eliza, co jej się dzieje? To przecież nie jest normalne! Lilian, Lilian!

- John.. To chyba nie MOŻLIWE.

- Co?! Co się dzieje?!

- Ona.. Ona się przemienia.

- Co?! Jak to przemienia?!

- Lilian przemienia się w wilkołaka.

Chcę być sama.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz