<Lilian>
Siedziałam w bibliotece i próbowałam mieć chodź chwilę wytchnienia. Wszystko było na mojej głowie. John został już przewieziony do naszego szpitala jakieś trzy dni temu i uparcie próbuje wstać z łóżka. Eliza wyładowuje na nim swoje negatywne emocje, a ma ich naprawdę sporo. Według terminu porodu powinna urodzić tydzień temu. Jednak nic się takiego nie stało. Ja z Alexem panujemy nad wszystkim i staramy się dobrze wykonywać obowiązki Johna. Czytałam kolejne zdanie, aby chodź na chwilę oderwać się od myśli.
- Lilian! Cholera myślałem, że cię już nie znajdę.
Przeróciłam oczami i odłożyłam książkie. Naprawdę zaczynało mnie to wszystko irytować.
- Co znowu Alex?
- Bo.. Ja sobie nie radzę.
Spojrzał na mnie blagalnie. Od tygodnia próbuje się jakoś dogadać ze swoją mate, ale nie koniecznie mu to wychodzi.
- Może daj jej chwilę spokoju, niech sobie to przemyśli.
Powiedziałam, mając nadzieję, że sobie wyjdzie.
- Lilian, a może ty z nią porozmawiasz. No wiesz jak kobieta z kobietą?
Westchnęłam.
Nie wiem czy byłam gotowa spotkać się z kobietą, która postrzeliła Johna, a potem uratowała mnie. Chociaż tak naprawdę nie wiedziałam dlaczego.
- Dobrze, pod jednym warunkiem.
Uśmiechnęłam się do niego i wstałam układając, książkę na półkę.
- Zrobię wszystko co chcesz.
- Pójdziesz do Johna i powiesz mu, że ta Alison to twoja mate.
Spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, co chwilę otwierał usta jakby chciał coś powiedzieć, ale po chwili zamykał je. Widziałam jak walczy ze sobą, aby podjąć decyzję.
- To jak będzie?
Uśmiechnęłam się szyderczo, ja to jednak mam pomysły.
- Dobrze niech będzie.
- No to teraz ty idziesz do Johna, a ja idę do Alison.
Westchnął i dalej stał w tym samym miejscu.
- Powodzenia!
Krzyknęłam, puszczają mu oczko i zbiegłam po schodach.
Obawy wzięły mnie dopiero wtedy, gdy stanęłam przed więzieniem. Weszłam szybko za nim zrezygnuje. Udałam się do celi, dalej sama nie wiedziałam czy ona powinna tam siedzieć. Postrzeliła Johna, jednak uratowała mnie przed Peterem. Jednak na samą myśl, że jest to jego siostra, robiło mi się nie dobrze.
Weszłam i zobaczyłam czarnowłosą dziewczynę, nie była już niczym przypieta. Siedziała i czytała książkę. Spojrzała na mnie, a w jej oczach zobaczyłam ogromny radość i trochę strach.
Stałam i przyglądałam się jej. Napewno, gdzieś ją już widziałam, ale czy to było możliwe? Uznałam, że trzeba jakoś zacząć tą ciężką rozmowę.
- Cześć jestem Lilian.
Naprawdę dużo musiałam dać z siebie siły, żeby wyciągnąć do niej rękę, a ona nawet jej nie przyjęła. Westchnęłam i usiadłam na krzesło.
- Nie poznajesz mnie prawda?
Powiedziała, a ja od razu otworzył szerzej oczy ze zdziwienia. Czyli my się znałysmy?
- Nie, nie poznaje cię.
Naprawdę starałam się sobie przypomnieć. Ale nic, pustka.
- A nie pamiętasz takiej małej dziewczynki, która broniła cię przed resztą klasy w szkole? Albo pocieszała cię po śmierci ojca?
CZYTASZ
Chcę być sama.
WerewolfStoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę. Śnieg.. wsz...