Rozdział 57

6.9K 251 10
                                    

<Alison>

- Jestem przyjaciółką twojej siostry.

Mimowolnie jej usta drgneły, a wzrok zawiesił się w jednym miejscu.

- Moja siostra umarła już dawno.

Powiedziała, jakby to było takie oczywiste.

Westchnęłam i zaczęłam wyciągać z kieszeni moje zdjęcie z Lilian, zrobione dwa dni temu.

Położyłam je na biurku i uważnie przypatrywałam się jej reakcji.

Patrzyła dokładnie na zdjęcie, później odłożyła je na miejsce.

- Moja siostra nie żyje od lat, a ty jesteś jakąś oszustką.

- Twoja siostra wysłała mnie tutaj, aby upewnić się, że to ty. Od tygodni probowałyśmy przywrócić jej pamięć, aby przypomniała sobie o tobie.

- Nie wierzę w ani jedno twoje słowo, zaraz zawołam strażników i odprowadzą cię do celi.

- Popełniasz błąd twoja siostra żyje i jeżeli nie wierzysz może tutaj przyjechać. Tylko nie zamykaj się i nie uciekaj jak wtedy.

Spojrzała na mnie gniewnym wzrokiem i obróciła się na fotelu, patrząc w okno.

- Odejść z honorem to nie ucieczka, ale co ty możesz o tym wiedzieć. Straż!

Zawołała, a ja czułam jak gesia skórka przechodzi mi przez ciało.

- Beatrix, musisz mi uwierzyć. Mam od niej list.

W tym samym momencie do pomieszczenia wtargneła straż. Wyrywałam się, jednak jeden uderzył mnie mocno w głowę, usłyszałam tylko głos Beatrix.

- Ja już nie mam siostry.

Potem była już tylko ciemność.

----
<Lilian>

Od dwóch tygodni nie mamy wieści od Alison. Próbujemy dowiedzieć się co się stało, wysyłamy ludzi, jednak to wszystko na nic. Martwię się, że ona już nie wróci.. Z Alexem jest jeszcze gorzej, poprosiliśmy go, aby został w osadzie, tak napewno na własną rękę szukał by swojej mate. Jest nieobecny, prawie się nie odzywa, stał się cieniem Alexa.

Po dwóch dniach nieobecności Alison, chciałam od razu sama to sprawdzić. Jednak John uważa, że Alison wcale nie znalazła mojej siostry, tylko po drodze stało jej się coś gorszego..

Obwiniam siebie za to wszystko, jak mogłam pozwolić iść jej tam samą? Chciałam zobaczyć się z siostrą, ale czy kosztem Ali?

Leżałam na łóżku i próbowałam powstrzymać łzy. Nie mogę teraz być słaba, muszę działać. Może ona jeszcze żyje, a my stwierdziliśmy, że to nie ma sensu. Jak tak mogliśmy?
Nie mogłam już wytrzymać ciągłego obwiniania się i wtargnełam do biura Johna.

- Proszę cię, musimy tam pojechać.

- Lili, powtarzam ci kolejny raz, że jeżeli tam pojedziemy, a zginiemy nasza wataha zostanie bez luny i Alfy. To za duże ryzyko.

- W takim razie pojadę sama.

Powiedziałam pewna swego, tym razem nie mam zamiaru odpuścić.

- Naprawdę mamy się zamiar kolejny raz o to kłócić? Chcesz jechać w tym stanie narażać siebie i dziecko? To nie jakaś wycieczka, tylko wampiry. Nie miałaś z nimi nigdy stycznośći, jak masz zamiar uratować Alison i ochronić siebie?

- John żadne twoje słowa mnie nie przekonają. Alison to moja przyjaciółka, dla mnie jak rodzina.

- Nie mamy od niej żadnej wiadomości, od dwóch tygodniu, wiemy, że została odstawiona kilometr od osady wampirów. Lilian ona nie żyje i proszę cię pogodź się z tym.

Chcę być sama.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz