Rozdział 36

10.2K 374 9
                                    

<Alex>

Wstałem i skierowałem się do drzwi, ona stała tuż za mną, otworzyłem je, przepuściłem ją w drzwiach, wziąłem broń ze stolika i ruszyłem do wyjścia. Nasze oczy się spotkały, a w jej  wzroku widziałem oburzenie.

- A gdzie broń dla mnie?
Uniosła głowę do góry i powiedziała to z wielką odwagą. Pomimo tego, że była młoda miałem wrażenie, że jest bardzo dumna, rozsądna i odważna,ale gdzieś w głębi czułem, że to tak naprawdę tylko jej widok zewnętrzny. W środku była wrażliwa i bardzo mocno zraniona.

Pomachała mi dłonią przed twarzą.

- Halo? Nie mamy tu całego dnia!
Daj mi te broń i ruszamy!

- Nic z tego broni ci nie dam, ciesz się, że cię w ogóle odwiązałem.

Otworzyła szeroko usta i zmarszczyła brwi, na co chciało mi się śmiać.

- Przecież ci pomagam!
Odrzekła i skrzyżowała ręce na piersi.

- A ty dałabyś broń osobie, która przed chwilą ci oznajmiła, że jest niby sojusznikiem, a wcześniej popełniła przestępstwo.

Wzięła głowę, na dół. Cholera może przesadziłem, ale przecież taka była prawda.

- Ali..

- Ruszamy nie ma czasu, nie dam zrobić krzywdy Lilian.

Zdziwiłem się, ale starałem się dotrzymać jej kroku. Wyszliśmy z więzienia i szybkim krokiem udaliśmy się w stronę domu głównego.

- Skąd znasz Lilian?
Spytałem w końcu, bo strasznie dręczyło mnie to pytanie.

Ona spojrzała tylko na mnie obojętnym wzrokiem, ale widziałam że na słowo o lunie lekko się spięła.

- To długa historia, na którą nie mamy czasu.

Odrzekła i jeszcze bardziej przyspieszyła kroku, jak do cholery ona może tak szybko chodzić?
Już prawie doszła do wejścia pałacu, kiedy ją w końcu zatrzymałem.

Złapałem ją za ramiona i obróciłem w swoją stronę.

- Co ty zamierzasz w ogóle zrobić?

Spytałem, patrząc jej głęboko w oczy, a jej ciało pod moim wzrokiem i dotykiem przeszedł dreszcz, który zauważyłem, uśmiechając się w duchu do siebie samego, że tak na mnie reaguje.

- Mam plan, do którego ty mi się nie przydasz.

- Uwolniłem cię i teraz muszę cię pilnować, więc beze mnie i tak sama nigdzie się nie ruszysz.

Westchnęła i spojrzała na mnie.

- Nie odpuścisz prawda?

- Nie.

Mierzyliśmy się jeszcze chwilę wzrokiem, aż w końcu ona odpuściła.

- Dobra, chodź wytłumaczę Ci wszystko.

<Lilian>

Lezałam w łóżku kręcąc się we wszystkie strony. W końcu wstałam i poszłam do łazienki. Zobaczyłam moje już widoczne wory pod oczami.

Chcę być sama.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz