Rozdział 34

10.9K 342 5
                                    

<Alex>

- Związać ją!

Rozkazałem moim towarzyszą, a oni zdziwieni moją decyzją, zaczęli zbliżać się do dziewczyny.

Ona spojrzała na mnie z nadzieją w oczach, nie mogę jej uwolnić. Muszę być lojalny wobec rodziny. Odwróciłem się do niej i poczułem jak ściska mnie w sercu. Mogłem dać jej żyć, ale jakbym żył wtedy ze samym sobą?

<Lilian>

Siedziałam już drugą godzinę przed salą operacyjną. Mój gniew przerodził się w smutek i nawet przez chwilę zastanawiałam się czy nie zrzucić tego wszystkiego na hormony.

Eliza siedziała na krześle i trzymała dłonie na brzuchu. Była coraz bardziej zmęczona, ale stanowczo upierała się, że zostanie tu ze mną. Czekała cierpliwie, aż jej mąż przyniesie jej gorącą czekoladę, na którą przed chwilą dostała ochoty.

Kiedy drzwi do sali operacyjnej się otworzyły, od razu podbiegłam do lekarza, czekając na Elizę aż wygramoli się z krzesła.

- Co z nim?

Spytałam odwracając w końcu wzrok w stronę doktora. Moje myśli jak zwykle były najgorsze, ale nauczyłam się, że w świecie wilkołaków żyje się nadzieją.

- Operacja się powiodła, jednak alfa jest bardzo zmęczony. Musi dużo odpoczywać.

- Można go wziąść do naszego szpitala?

Wiedziałam, że Eliza o to zapyta. Chciała mieć swojego brata na oku. Jestem ciekawa jak z terminem porodu za dwa tygodnie zdoła przy nim biegać.

- Jak narazie jest to niemożliwe, stan jest stabilny, jednak wolimy nie ryzykować.

Eliza chciała już się zacząć kłócić, jednak powstrzymał ją głos za nami.

- Rozstawimy tutaj straże, nie zostawimy go tu więcej samego.

Odwróciłam się i zobaczyłam Alexa i Michaela, którzy zmierzali w naszą stronę.

Michael od razu podszedł do Elizy i podał jej kubek, następnie objął ją w pasie, co było naprawdę wyzwaniem.

Alex stanął obok mnie, a ja spojrzałam na jego krwawiącą wargę i rozciety łuk brwiowy.

Zmarszczyłam brwi i złapałam go za ramię. Było coś nie tak. Czułam to. Wiem, że martwi się o Johna, ale nie z takich sytuacji już wychodzilismy cało.

- Co się stało?

Spojrzał na mnie, a następnie spuścił wzrok. Nigdy go takiego nie widziałam. Zawsze rozbawiony Alex, teraz był pozbawiony jakiejkolwiek energii?

- Musimy porozmawiać. Najlepiej na osobności.

Skinełam głową. Nie mogłam iść jak narazie do Johna, on musiał odpocząć. Odwiedziny były możliwe dopiero od rana, ale w stosunku do niego miałam dobre przeczucie i wiedziałam, że przejdziemy przez to.

Pożegnała się z Elizą i Michaelem, którzy od razu po dobrych wieściach od lekarza udali się do samochodu.

Ja uznałam, że zostanę tu do rana jednak, Alex przez pół godziny namawiał mnie żebyśmy jechali do domu. Uznał, że i tak do rana nic tu nie zdziałam. Niechętnie zgodziłam się. Miał rację byłam tutaj niepotrzebna. John spał, a ja wrócę tu szybciej niż on się obudzi. Zmęczenie wygrywało ze mną, a już w ogóle, kiedy weszłam do samochodu.
Zapiełam pasy, czułam się źle z tym, że stąd odjeżdżam, jednak Alex zapewnił mnie, że John ma tu dobrą ochronę. Jechaliśmy przez las, jednak żadne z na się nie odzywało. Byliśmy pogrążeni we własnych myślach.

Chcę być sama.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz