<John>
Stałem jak osłupiały. Ona mnie kocha, tak bardzo chciałem to usłyszeć. Tyle razy o tym marzyłem i pragnąłem, aby powiedziała te dwa najpiękniejsze słowa. Podniosłem ją mocno do góry i obkreciłem ją wokół własnej osi. Postawiłem ją w końcu przed sobą i mocno przytuliłem.
- Też cię kocham skarbie.
Uśmiechnęła się, stanęła na palcach i lekko pocałowała mój kącik ust.
Jest taka delikatna i niewinna. Przez co robi się jeszcze bardziej wyjątkowa. Wilk jaki w niej jest, jest słaby. Czuję to, powinna się przemienić, ale wiem, że mogłoby to ją zabić. Podniosłem ją delikatnie i zaniosłem do sypialni, powinna odpocząć. Było już późno więc położyłem się obok niej, ona wtulila się we mnie i spała tak spokojnie.
Ja nie mogłem zasnąć, pomimo tego że ona była obok. Moje myśli krążyły wokół wojny, która napewno nadejdzie. Zastanawiałem się jak to dobrze rozegrać. Dziwne też było to, że się wycofali. Jakby chcieli tylko sprawdzić naszą czujność.. Albo.. Odwrócić naszą uwagę. Spojrzałem na Lilian. Właśnie uwagę coś tu nie gra. Wstałem i otworzyłem lekko drzwi. Skierowałem się do gabinetu mojego ojca. Zapukałem lekko,wiedziałem, że tam siedzi. Pomimo tego, że nie jest alfą nie potrafiłby żucić pracy, która kiedyś była jego życiem.
- Wejść!
- Dobry wieczór, tato.
Jego mina zdziwienia była warta, żeby tu przyjść. Spojrzał na mnie wrogo i pokazał na fotel, abym usiadł.
- Coś się stało?
Uśmiechnąłem się szeroko do niego i spojrzałem w jego oczy.
- Czy ja mam cie ojcze oskarżyć o zdradę?
Spojrzał na mnie poważnie, wiedziałem, że będzie udawał, że nic nie wie, ale tak naprawdę to czuję się winny, ale oczywiście nie okaże mi słabości.
- Masz na to jakieś dowody?
- Wiesz dobrze, że jakbym chciał to bym je znalazł. Naprawdę chcesz zniszczyć swoją watahę? Na którą tak długo pracowałeś?
- Ja jej nie niszczę! Ja ją ratuje!
- Tak, ciekawe. Ratujesz ją wojną? Wiesz ile ludzi może zginąć przez twoje poglądy?
- To twoja wina! Gdybyś ożenił się z Kylie, to by nie było problemu! Watacha miałaby prawdziwą lunę, a niedługo dziedzica, którego i tak będzie miała!
- Przecież oby dwaj wiemy, że to nie jest moje dziecko!
- A masz na to jakieś dowody? Obalimy cię ze stanowiska szybciej niż myślisz.
Wstałem i spojrzałem na niego ostatni raz.
- Będziesz tego żałował ojcze.
Po co ja do niego w ogóle poszedłem? Przecież on nie wie co robi, zniszczy to wszystko co sam zbudował. Nie dopuszczę do tego.
<Lilian>
Obudzilam się w nocy, spojrzałam na zegarek który pokazywał 1.00. W łóżku znowu nie było Johna, westchnęłam i wstałam. Co ja mam z nim zrobić? Nie śpi po nocach, ciągle pracuje, ma problemy z ojcem i jeszcze ta wroga wataha. Wstałam i wyszłam z sypialni, udałam się do biura. John stał do mnie tyłem i patrzał w okno. Podeszła do niego i przytuliłam go.
- Co się dzieje John?
Spojrzał w moje oczy i lekko się uśmiechnął, jednak jego uśmiech był wymuszony, a oczy były w dalszym ciągu smutne.
- Lilian.. Nie chcę więcej cię oszukiwać, że jest dobrze. Będzie wojna, na którą będę musiał iść. Nie wiem kiedy wrócę, o ile w ogóle wrócę.
Zrobiło mi się słabo i z pewnością zrobiłam się jeszcze bardziej blada niż zazwyczaj.
- John.. Ale ty nie możesz.. Jeżeli ty zginiesz.. To..
Mój głos zaczął się załamywać. A obraz zaczął się rozmazywac. Tylko nie płacz cholera jesteś luną, nie płacz!
- Kochanie spójrz na mnie.
Spojrzałam w jego oczy i wtedy łzy poleciały ze mnie ciurkiem.
- Wrócę obiecuję rozumiesz?
- Kiedy to wszystko się zacznie?
- Prawdopodobnie jeszcze dziś. Edward będzie próbował nas zaatakować, spróbujemy mu wyjść na przeciw tak, aby walka była jak najdalej od osady.
Przytuliłam się do niego mocno, a on objął mnie w pasie. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej. On pocałował mnie w czoło i odgarnął moje włosy za ucho. Pocałował mnie w szyję, a ja lekko odchyliłam głowę w bok, dając mu tym dostęp. Dłonie Johna lekko wędrował po mojej talii, a ja poczułam ucisk w brzuchu. Rękoma zjechałam niżej i włożyła dłonie pod koszulkę Johna. Błądziłam dłońmi po jego mięśniach brzucha, a on swoimi pocałunki zszedł na mój dekolt.
- Lilian..
Wypowiedział moje imię tak zachrypniętym głosem, że było to aż podniecające.
- Czy ty tego chcesz?
Dopiero teraz moje myślenie się włączyło. Jednak moja odpowiedzieć jest jasna, przeżyłam bardzo dużo, pomimo tego wszystkiego zakochałam się w wspaniałym człowieku, który jest moja drugą połówką. Chcę mu pokazać jak bardzo jest dla mnie ważny, jak go kocham i jak wiele mu zawdzięczam.
- Takk..
Odpowiedziałam ledwo słyszalny głosem, a on natychmiast wbił się w moje usta. Poczułam motylki w brzuchu, a ze szczęście moje serce wywróciło fikołka. On chce mnie, zwykłą dziewczynę, która tak naprawdę, jest bezbronna. Będzie miała do końca życia traumę. Miał do wybrania wszystkie wilczyce, silne, dojrzałe i napewno ładniejsze ode mnie,ale to mnie kocha i nie pozwolę, aby kiedykolwiek ktoś mi go zabrał. Dlatego pogłębiłam pocałunek.
<John>
Ile bym dał, żeby była całkowicie moja, pragnę jej jak nikogo innego. Jestem o nią cholernie zazdrosny. Wiem, że ona uważa, że nie jest ładna, ale dla mnie jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Jestem szczęśliwy, że ją mam. Nie chcę iść na tą pieprzoną wojnę. Wolałbym zostać z nią i żyć w spokoju już tak zawsze. Całowalismy się długo okazując przy tym, wszystkie nasze emocje. W końcu złapałem ją za uda i podniosłem do góry na co pisneła. Nie odrywałem od niej ust. Podeszłym do drzwi, próbując znaleźć klamkę. W końcu udaje mi się to i idę z moją księżniczka do sypialni. Położyłem ją na łóżku, a sam wylądowałem na niej. Ręce włożyłem pod jej koszulkę. Pomimo tego, że tak bardzo ją pragnąłem robiłem wszystko powoli, żeby jej nie wystraszyć. Gładziłem jej brzuch. Podwinąłem jej koszulkę aż do szyi tak, że ją ściągneła. Zarumieniła się, a to oznaczało, że się wstydzi. Pocałowałem jej brzuch, a następnie dekolt. Powedrowalem pocałunkami, aż do jej szyi, ona sciagneła że mnie koszulkę. Włożyłem dłoń pod jej stanik na co delikatnie jekneła. Spojrzałem jeszcze w jej oczy, aby gdzieś zobaczyć czy napewno tego chcę.
- Lili zawsze możesz powiedzieć dość, pamiętaj.
Powiedziałem na jednym wdechu, pomiędzy pocałunkami.
Ona tylko przytakneła. W jej oczach zobaczyłem pewność siebie.
Delikatnie ściągałem jej spodnie od piżamy przy czym cały czas całowałem jej brzuch, a następnie nogi, na co ona delikatnie pojekiwała.
Wróciłem pocałunkami do jej szyi.- John..
- Tak?
Myślałem, że już się rozmyśliła, albo zrobiłem coś nie tak. Jednak ona zaczerwieniła się i uśmiechnęła.
- Chciałabym.. Chciałabym żebym nosiła twoje oznaczenie.
CZYTASZ
Chcę być sama.
Hombres LoboStoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę. Śnieg.. wsz...