<Lilian>
Przygryzłam wargę z nerwów, może za szybko na taką decyzję, ale chcę być jego. Chcę, żeby każda widziała, że jest mój. Wiem, że nigdy nie zaufam żadnemu mężczyźnie tak jak jemu. Ufam mu i chcę być z nim, nawet jeżeli widzę go ostatni raz. Chcę żeby wiedział, że będę na niego czekać choćby nie wiem ile to trwało. John spojrzał jeszcze raz na mnie, jakby czekał na zmianę mojej decyzji, albo jakby chciał zobaczyć niepewność. Jednak to nie nadejdzie, długo nad tym myślałam i jestem pewna.
- Napewno? Nie chcę cię skrzywdzić.. Chcę tego bardzo.. Ale chce mieć pewność, że..
- Kocham cię i chce być twoja.
Spojrzałam mu głęboko w oczy, on szeroko się uśmiechnął i przygryzł dolną wargę na co przeszedł mnie dreszcz.
Pocałował mnie delikatnie, jego jedna ręka znalazła się na mojej piersi. Drugą wziął moje włosy za ucho. Zaczął całować mnie po szyi. Jego ręka od mojej piersi zaczęła schodzić coraz niżej, aż zatrzymał się na mojej kobiecości na co przeszedł mnie dreszcz. Wplątałam rękę w jego włosy delikatnie ciągnąć za końcówki. On delikatnie zsunął ze mnie bieliznę, następnie sam pozbył się swoich bokserek. Cały czas całował moją szyję, a ja coraz bardziej czułam, że chce więcej. Sama dziwiłam się swoją odwagą, kiedy jeknełam mu do ucha jego imię. Na co jego przeszedł dreszcz. Zaczął przygryzać i ssać moją szyję jednocześnie gładząc moją kobiecość. Odchyliłam głowę w bok jakby czekając na to co zaraz nadejdzie. On przygryzł moje ucho i rozchylając lekko moje nogi, wszedł we mnie delikatnie na co jęknełam. Bolało mnie trochę i pomimo, że gdzieś w głowie miałam sceny z Peterem nie obchodziło mnie to, wiedziałam że teraz jestem tutaj z zupełnie innym mężczyzną.
- Kocham cię, pamiętaj.
Szepnął mi delikatnie do ucha na co się uśmiechnęłam, zaczął poruszać się we mnie, na co przeszedł mnie miły dreszcz. Pocałował moją szyję, wciągnął powietrze i wgryzł się w nią. Na początku bolało mnie, dlatego mój odruch bezwarunkowy kazał mi uciekać. Jednak John splątł nasze dłonie i uspokajająco gładził moją dłoń, cały czas delikatnie poruszając się we mnie. Kiedy oderwał się od mojej szyi, wbił się w moje usta, od razu pogłębiłam pocałunek, a on zaczął coraz szybciej poruszać się we mnie. Wrócił do mojego oznaczenia i zaczął mnie w tym miejscu całować przez co wiłam się pod nim. Czułam, że już tak dłużej nie wytrzymam, krzyknęłam jego imię, na co on pocałował mnie i razem doszliśmy w pocałunku. Kiedy oderwalismy się w końcu od siebie John zszedł ze mnie, przykrywajac mnie kołdrą i przytulając. Usłyszałam jego cichy głos w głowie.
- Jesteś dla mnie wszystkim.
Odwrociłam się do niego przodem i uśmiechnęłam się. Pocałowałam lekko w usta i wtuliłam się w niego. Dalej pamiętam, że odleciałam w krainę snów.
<John>
Obudziłem się rano i zobaczyłem jak moja mate śpi wtulona we mnie, powoli odsunąłem się od niej tak, aby jej nie obudzić. Wziąłem potrzebne rzeczy i udałem się do łazienki, uśmiechając się przy tym wszystkim jak głupi. Z nią to było takie inne, takie wyjątkowe. Kochałem się z nią. Tak długo na to czekałem i tak bardzo tego chciałem, że teraz nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć. Poszedłem pod prysznic, a następnie ubrałem się, ogoliłem i wyszedłem z łazienki. Najlepiej zostałbym tu z nią i wiem, że nie powinienem jej zostawić tak po tej nocy. Niestety muszę i wiem, że ona to zrozumie, pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.
O godzinie 10, mamy zebranie i wieczorem chyba będziemy musieli niestety ruszyć. Modlę się, żeby wszystko się udało. Musimy wrócić. Ja muszę wrócić. Wszedłem do sali zebrań. Zastałem tam Alexa, dowódcę wojsk i że zdziwieniem ojca Kylie. Mojego ojca nie było czyli było wiadomo, że nie jest po naszej stronie, ale teraz jest to już nie ważne bo i tak mamy wojnę.
- Alfo
Wszyscy wstali i się ukłonili. Spojrzałem poważnie na ojca Kylie.
- Co tu robisz Charlie? Wataha się wali, nie poszedłeś w ślady mojego ojca?
- Alfo chciałbym z tobą porozmawiać w cztery oczy.
- Nie mam na to czasu, musimy jeszcze raz omówić całe poczynania wojenne. Jeżeli chcesz mówić, mów teraz.
Spojrzał na mnie i wciągnął powietrze.
- Chcę cię przeprosić, ciebie i twoją partnerkę. Moja córka, miała zostać luną, jednak ona cały czas cię okłamywała. Ja nie wiedziałem o tym, dowiedziałem się wczoraj.. Nie wiedziałem, że razem z Edwardem spiskowali przeciwko tobie.. Wiem, że masz na nią dowody. Wiem, że postąpiłem nie słusznie, wyzywając lunę i kazać ci się ożenić z moją córką.
- Charlie, jesteś z nami?
- Jestem.
Jednak nie jestem zdziwiony, ten człowiek jako prawa ręka mojego ojca, zrobił dla tej watahy więcej niż on, nie dziwię się, że traktuje osadę jak swój dom, a ludzi jak rodzinę.
- I tyle mi wystarczy..
Godzinę później obrady się skończyły wojsko było gotowe, bunkry dla kobiet i dzieci również. Wszyscy w osadzie chodzili przejęci, jedni biegali od tąd do tąd, drudzy przeżywali, a jedni nic nie mówili. Czułem wsparcie całej watahy, strach i ich obawy.
Wyszedłem z budynku głównego szukając Lilian, nie było jej nigdzie i już zaczynałem się trochę martwić, kiedy zobaczyłem ją przy domu głównym w ogrodzie. Bawiła się razem z dziećmi, śmiała się i była uśmiechnięta. Jednak wiem, że zgrywała pozory. W środku denerwowała się tak jak inni nadejściem wojny. Jednak dzieci o niczym nie mają pojęcia i lepiej, żeby tak zostało. Uczyła te dzieci niektórych przedmiotów, dlatego wiedziałem, że maluchy dobrze ją znają.
Podeszlem do niej i objąłem od tyłu. Na co uśmiechnęła się.
- Przepraszam, że rano jak wstałaś, to mnie nie było, zachowałem się jak gowniarz wybacz.
- Wybaczam, niech będzie.
Przyglądałem się maluchom jak bawią się i śmieją, kiedy przybiegł jeden z moich ludzi.
- Panie musimy ruszać.
Lilian spojrzała na mnie ze strachem w oczach, wstała, a ja zaraz po niej. Wtuliłem się w nią mocno i czułem jak moja mate powstrzymuje łzy. Nie chcę, żeby inni widzieli jak płaczę, będzie z niej dobra luna.
- Lilian pamiętaj opiekuj się nimi, to jest teraz twoja rodzina. Jak usłyszycie sygnał od straży od razu wszyscy idziecie do bunkru tak?
- John.. Obiecaj mi coś.
- Tak?
- Nie zgrywaj bohatera i wróć cały i zdrowy do domu, dobrze?
- Wrócę obiecuję.
Spojrzałem ostatni raz na nią i pocałowałem ją, mocno co ona odzwajemniła. Po czym odsuneła się ode mnie.
- Mam nadzieję, że to nie było pożegnanie.
- Ja się z tobą nigdy nie pożegnam kochanie.
CZYTASZ
Chcę być sama.
WerewolfStoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę. Śnieg.. wsz...