<Lilian>
Minęło dwa tygodnie od tej,, kolacji,,jeśli można to tak w ogóle nazwać. Sama nie wiem czy ochłonełam już po tym wszystkim. Dalej słyszę w głowie jak ta wariatka oznajmia z wielkim uśmiechem, że będzie miała dziecko i to z moim Johnem. Właśnie moim.. Już sama nie wiem czy, jest tylko mój. Zawiodłam się, chociaż próbuje mu tego nie okazywać. Wiem, że dla niego to był też ogromny szok. Dalej uznaje, że to nie jego dziecko, a ja w głębi duszy marzę, żeby tak było. Od tygodnia zaczęłam rozmawiać z innymi ludźmi niż John czy Eliza. Może się to wydawać śmieszne, ale dla mnie jest to ogromny postęp. Postanowiłam się jako tako pogodzić z sama sobą i zacząć żyć. W osadzie próbuje pomagać innym. Wiem, że jeżeli zostanę luną będzie to mój obowiązek na porządku dziennym. Więc staram się powoli przyzwyczajać, chociaż nie zawsze mi to wychodzi. Dalej odczuwam strach i pewien lęk, kiedy mam z kimś nawiązać kontakt. Jednak Eliza mówi, że wychodzi mi to coraz lepiej. Bardzo mi pomogła przez te dwa tygodnie, nie opuszczała mnie na krok. Chciała żebym miała jakieś zajęcie, żeby nie myśleć o tym wszystkim. Jednak ciężko jest tak poprostu zapomnieć. Siedzę w bibliotece w pałacu i czytam jakąś książkę. To jedyne miejsce, które pozwala mi chociaż na chwilę odpocząć od myśli. Za tydzień mam zacząć uczyć w szkole w osadzie. Uznałam, że to idealne zajęcie dla mnie. Lubię dzieci, a kontakty z nimi przychodzą mi łatwiej niż z ludźmi dorosłymi. John nie był wielce uradowany na tą wiadomość, ale teraz zgadza się na praktycznie wszystko. Czuję się winny, widzę to.. ale co mam poradzić.
- Lilian, czy ty oszalałaś, szukam cię po całym pałacu, ile ty tu siedzisz?
Eliza jak zwykle nie da mi chwili spokoju, chociaż nawet nie wiedziałam, że minęły dwie godziny. Tutaj czas mija szybciej.
- Przepraszam, straciłam rachubę czasu, stało się coś?
- Tak stało! Chodź szybko!
Wybiegła z biblioteki nie mówiąc nic więcej, wstałam i pobiegłam za nią ledwo ją doganiajac. Jak ona może tak szybko biegać z tym brzuchem?
- Możesz mi chociaż powiedzieć o co chodzi?
Powiedziałam zdyszana, kiedy w końcu ją dogoniłam.
- Zobaczysz na miejscu!
Pobiegłyśmy do szpitala, a tam znalazłam się w biurze Elizy. Zawsze panował tu idealny porządek. Eliza miała na punkcie sprzątania obsesje. Lubiła kiedy wszystko było na swoim miejscu.
- Siadaj musisz to zobaczyć!
Usiadłam posłusznie na krześle obok i patrzalam na monitor komputera, który zaczął wyświetlać zdjęcia USG. Od razu mnie zemdliło na myśl, że niedługo zobaczę zdjęcie USG prawdopodobnego dziecka Johna.
- Widzisz?
- Nie do końca wiem co mam widzieć.
Ewidentnie widziałam dziecko jednakże trochę dziwne dziecko.
- Dobra powiem to na głos, możesz się śmiać, czy tylko mi się wydaje że to dziecko ma dwie pary rąk.
- Będę miała bliźniaki!
- Co? I dopiero teraz o tym wiesz?
- Nie wiem jak mogłam sama tego wcześniej nie zauważyć! Widocznie jedno dziecko musiało bardzo dobrze zasłonić to drugie. Wiedziałam, że mój brzuch jest trochę za duży, ale nie domyślałam się, że to będzie oznaczać to!
- Gratulacje!
Wstałam i przytuliłam ją mocno, wiedziałam, że cieszy się jak dziecko z tego powodu.
CZYTASZ
Chcę być sama.
WerewolfStoje tam i czuje strach, za dużo ludzi i jeszcze wszyscy patrzą na mnie. To przez to czuje sie,jeszcze gorzej niż powinnam. Patrzę przed siebie i nie zwracam na nic uwagi.Czuje pustkę.. nie smutek, rozpaczy czy bezsilności tylko pustkę. Śnieg.. wsz...