Wyjmowałam właśnie podręczniki z szafki na korytarzu. Po sytuacji, która wydarzyła się u mnie w domu, moje myśli częściej uciekały do tego dnia i bruneta, który bezczelnie mnie pocałował, a ja głupia go nie odepchnęłam.
Jeszcze go dzisiaj nie widziałam ale w sumie to dobrze. Pewnie poszedł się z kimś pieprzyć. Może z Samanthą?
-Słuchaj ty ździro jedna!-trzask o metalową szafkę obok mojej głowy sprawił, że gwałtownie odwróciłam się w tamtą stronę. Aha, zaczyna się. Z książkami przytulonymi do piersi, zamknęłam szafkę i złapałam kontakt wzrokowy z dziewczyną.
-O co ci znowu chodzi?-przewróciłam oczami.
-Widziałam jak wczoraj po szkole jechałaś gdzieś z Mike'iem! Chyba musisz sobie kupić aparat słuchowy bo wydaje mi się, że nie dosłyszałaś jak ci mówiłam, że masz się do niego nie zbliżać!-założyła ręce na piersi, a na jej twarz wpłynął typowy sukowaty uśmiech co nie zrobiło na mnie wrażenia
-Sama sobie kup, ale okulary. I to niby moja wina, że nie potrafisz utrzymać przy sobie chłopaka? Odwal się w końcu. Mam lepsze rzeczy do roboty niż słuchanie jak wydzierasz mordę.- Zakończyłam rozmowę i wyminęłam ją, kierując się na stołówkę, gdzie miały być moje przyjaciółki.
Zobaczyłam je przy jednym ze stolików przy ścianie więc szybkim krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Rzuciłam książkami, które niosłam, tak, że z hukiem wylądowały na stole. Dziewczyny, aż podskoczyły na krzesłach. Sarah rozlała trochę soku, a z widelca Allie spadł kawałek liścia sałaty i pomidora, które chciała zjeść.
Zajęłam wolne miejsce, wydychając przy tym głośno powietrze.-Nie wiem, czy pytać czy nie ale chyba zaryzykuję. Mam nadzieję, że mnie oszczędzisz. Co się stało?- Blondynka wycierała chusteczką plamę soku i spoglądała na mnie co chwila oczekując odpowiedzi.
-Powiedzcie mi, czy to ze mną jest coś nie tak czy z innymi?-złapałam kubek Sary i upiłam kilka łyków.
-W sensie?
-Czy wszyscy uważacie, że to JA lgnę do kontaktu z niejakim Michael'em Coullman'em?-dałam nacisk na słowo ja aby podkreślić wagę sytuacji.
-Jakoś nie sądzę...przynajmniej na to nie wygląda-rudowłosa odparła wkładając do ust trochę sałatki.-A co się stało?-spytała po przełknięciu.
-Samantha cały czas mnie nachodzi.-no może nie cały bo raptem dwa razy ale to nie jest istotne. Jestem pewna, że to nie były dwa ostatnie.- No i nie wiem czy ja po chińsku gadam, bo cały czas jej powtarzam, że to ON za mną łazi, a ta dalej swoje. Nawet chwili spokoju nie ma.
-Cóż, myślę, że...nic z tym nie zrobisz póki Coullman się nie odczepi. Proste.-Sarah sugestywnie uniosła brwi do góry.
-A co z jeżdżeniem razem do szkoły?-no jak to co? Przecież się nie prosiłam. Ba, ja nawet nie chciałam ale co z tego kiedy ten pajac nie chce słuchać.
-To oczywiste, że dobrowolnie bym nie wsiadła z nim do samochodu. Powiedzmy, że używa trafnych argumentów aby zmusić mnie do tego.
-Wiesz, skoro ktoś pokroju Mike'a się do ciebie przyczepił to raczej szybko się nie odczepi. No chyba, że osiągnie jakiś cel jaki sobie postawił bo załóżmy, że tak zrobił.-czyli mój układ nerwowy musiał nadal być na wysokich obrotach, a mózg powinien jakoś się z nim dogadać.
***
Kiedy weszłam do domu, pragnęłam tylko rzucić się na łóżko i obejrzeć jakiś film albo poczytać książkę. Rzuciłam butami w kąt i skierowałam się do salonu gdzie siedziała moja mama i czytała gazetę ogrodniczą. Od zawsze interesowała się roślinami i co chwila sadziła jakieś nowe krzewy albo kwiaty w ogrodzie. Mnie do tego nie ciągnęło, a pamięć miałam zbyt słabą żeby pamiętać o podlewaniu więc wyglądałby on raczej jak muzeum roślin, które kiedyś żyły.
CZYTASZ
Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)
Teen FictionW życiu nadchodzi taki czas, że zmiany będą nieuniknione, a każdy dzień zmieni bieg wydarzeń. ‼️TO OPOWIADANIE JEST NA MOIM PROFILU TYLKO Z SENTYMENTU BO ZACZĘŁAM JE PISAĆ BARDZO DAWNO TEMU I JAK NA RAZIE NIE MAM SERCA GO USUWAĆ. NIE ZOSTAŁO POPRAWI...