"Nikt ci nie kazuje tam stać, możesz podejść."

6.2K 164 4
                                    

Zbudziły mnie dość donośne odgłosy ptaków. Kiedy otworzyłam oczy, słońce tak buchnęło w moją twarz, że musiałam ją zasłonić ręką. Kiedy po krótkim marudzeniu przyzwyczaiłam się do tego blasku, podniosłam się na łokciach a następnie usiadłam z przymróżonymi jeszcze oczami. Zaczęłam szukać w śpiworze swojego telefonu. W końcu udało mi się go wygrzebać z jego środka. Chciałam sprawdzić godzinę.
-O matko, już jest prawie 14:00!.-powiedziałam sama do siebie a nawet krzyknęłam. Dawno tak długo nie spałam.
-Euhhe ciszaaa, próbuję spać. Przerwałaś mi mój piękny sen.-spojrzałam na Kate, która leżała obok mnie. Miała zamkniętę oczy i policzek wciśnięty w poduszkę, którą przytrzymywały jej ręce. Dobra nie odzywam się już. Odwróciłam się w stronę reszty przyjaciół. Wszyscy jeszcze spali. Kiedy mój wzrok spotkał się z leżącym Mike'iem, nie wiedzieć czemu ale moje kąciki ust uniosły się do góry. Może dlatego, że wyglądał słodko i uroczo. Jak można tak długo spać? No ja rozumiem, że popili wczoraj ale bez przesady. Wstałam na równe nogi i przeciągnęłam się leniwie. Zaczęłam się zastanawiać co mogę porobić kiedy nikt oprócz mnie jeszcze nie kontaktuje ze światem rzeczywistym. Pomyślałam w końcu, że fajnie byłoby się odświeżyć w jakimś stawie czy jeziorku po wczorajszej nocy. Niestety w pobliżu był tylko strumyk tak płytki, że woda sięgała mi tylko do kostek. Ale wpadłam na pomysł, że można by poszukać jakiegoś zbiornika wodnego gdzie mogłabym się wykąpać. Niewiele więcej myśląc, chwyciłam swój plecak i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy takie jak: ręcznik, telefon, butelka z wodą, bluza i czysta bielizna oczywiście koronkowa bo innej w szufladzie nie miałam ponieważ była w praniu. Kiedy wszystko było już gotowe, ruszyłam przed siebie wchodząc do lasu. Rozglądałam się na wszystkie strony wciąż idąc przed siebie, czasami gdzieś skręcając. Było tam naprawdę bardzo ładnie i w dodatku ciepłe słońce przebijało się przez gałęzie drzew docierając do mojego ciała i ogrzewając je. Po pewnym czasie przystanęłam aby napić się wody bo gorąc dawał się we znaki. Kiedy chłodna ciecz przeleciała przez środek mojego organizmu, odrazu poczułam się lepiej. Chciałam ruszyć dalej ale nagle dostrzegłam w oddali połyskiwanie promieni...na wodzie! Jej, znalazłam staw. Ruszyłam w tamtym kierunku aby sprawdzić czy się nie pomyliłam i faktycznie miałam rację. Widok był cudowny. Moje wewnętrzne ja, uśmiechnęło się szeroko. Podeszłam do płaskiego głazu i położyłam na nim plecak a następne wyjęłam ręcznik. Spięłam włosy w kok aby nie zamoczyły się. Chciałam też założyć na siebie strój kąpielowy ale niestety go nie zabrałam i nie wiem co teraz. Nie wejdę w bieliźnie bo jest biała i się ubrudzi. Po chwili namysłu stwierdziłam, że wejdę bez niczego bo to przecież jest środek lasu i nikt mnie nie widzi. Zdjęłam z siebie ubrania, które odłożyłam potem obok plecaka razem z ręcznikiem. Zaczęłam się zbliżać w kierunku stawu, aż w końcu letnia woda zetknęła się z moimi stopami i zaczęła docierać coraz wyżej wraz z tym jak głęboko wchodziłam. Kiedy byłam już zakryta powyżej piersi, przystanęłam, zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w odgłosy przyrody. Zaczęłam płynąć ale nie oddaliłam się zbyt daleko, dla bezpieczeństwa. 

#Mike
Szedłem przez ten las i sam nie wiem dlaczego. Gdzie ona poszła? Może trzeba było odrazu się obudzić kiedy usłyszałem jak pakuje jakieś rzeczy do plecaka. Nawet nie zabrałem nic do picia. W sumie skąd mogłem wiedzieć, że tak długo będę chodzić żeby znaleźć Lię. Ale jak już zacząłem to muszę skończyć. Kto wie co w tym lesie może się stać. Wszystko jest możliwe zważając na to do jakiej dziury sam wpadłem. Nagle dostrzegłem w oddali jak coś się rusza.  Zaciekawiony podszedłem bliżej i okazało się, że to Leah! No właśnie. Leah, tylko, że była chyba bez ubrań i kąpała się w stawie. Cholera, co za widok. Aż mi się gorąco zrobiło. Jeszcze bardziej niż było wcześniej. Szkoda tylko, że była odwrócona tyłem. Siedziałem schowany za krzakiem i przyglądałem się jej uważnie. Wyglądała bosko. Miałem ochotę podejść i rzucić się na nią i jej usta. Niestety, albo stety, nagle straciłem równowagę przez moje wychylanie się, a że było z górki to trochę się zapędziłem do przodu, potykając przy okazji jak jakaś pokraka i tak oto wylądowałem w stawie prosto na kolanach a woda ochlapała mnie całego łącznie z twarzą i włosami.
-Cholera! Co ty tu robisz?!-usłyszałem tylko wrzaski blondynki która schowała się pod wodę i wystawała jej tylko głowa.
-Biorę prysznic.-zaśmiałem się podnosząc przy okazji z ziemi i ukazując zęby. Cały ociekałem. Włosy opadły mi na czoło, po twarzy i lekkim zaroście spływały krople a bluzka przylegała mi do ciała. Jeszcze zapomniałbym o spodenkach, które równierz były blisko z moim przyjacielem, który oczywiście musiał pokazać jak potrafi stanąć. Popatrzyłem na dziewczynę, która tylko ze złością i równoczesnym zmieszaniem spoglądała na mnie.
-No chyba sobie jaja robisz! Wyłaź stąd! Zboczony dupek!
-Przecież nic nie robię.-odparłem.
-A właśnie, że tak! Stoisz tutaj a ja jestem naga!
-Przecież woda zakrywa.
-Ja pierdolę, jakbym mogła to bym tam podeszła i strzeliła ci w ten pusty łeb?
-Nikt ci nie kazuje tam stać, możesz podejść.
-Chciałbyś. Czy możesz łaskawie odejść stąd? Nie wiem skąd się tu wziąłeś ale chcę się ubrać.
-No dobra odwrócę się i nie będę podglądał, ale jak założysz ciuszki to wrócę.
-Nie musisz.
-Mówiłaś coś?
-Nie nic.
-Masz na myśli, że nie muszę odchodzić?- poruszyłem brwiami.
-Nie. Nie musisz wracać.-tym razem to ona zrobiła ten swój uśmieszek. Przewróciłem oczami i z rozczarowaniem stanąłem tak aby jej nie widzieć. Można było usłyszeć jak wychodzi z wody i tak bardzo kusiło mnie żeby na nią zerknąć ale pochamowałem się. Stałem tak kilka minutek i uspokajałem hormony.
-Coullman! Już nie żyjesz!-usłyszałem rozzłoszczony głos dziewczyny. Nie wiedziałem co się stało. Nic nie zrobiłem.
-O co ci znowu kobieto chodzi? Przecież nie podglądałem.-I mówiąc to, odwróciłem się do Lii przodem, wzdychając w międzyczasie i znów przewracając oczami. Kiedy już zrobiłem obrót o 90°, zamurowała mnie a gałki oczne prawie wyskoczyły mi z orbit. Blondynka miała na sobie tylko koronkową, białą bieliznę. Kiedy od razu mnie zauważyła to podskoczyła i starała się niezdarnie złapać koszulkę aby zakryć swoje odsłonięte ciało.
-Nie powiedziałam, że możesz patrzeć!
-Myślałem, że skoro masz do mnie jakieś problemy to mogę się już obrócić. A właśnie, o co ci chodzi?
-Jesteś takim geniuszem, że kiedy wpadłeś do stawu to woda którą przy tym rozchlapałeś, trafiła na moje ubrania i teraz są jak wyłowione z morza.
-Ołł, no to w takim razie sorki. Ale dlaczego niby ta seksowna i pociągająca bielizna, którą masz na sobie w tej chwili nie jest mokra?
-Ponieważ leżała w innym miejscu!
-Ja nie widzę żadnego problemu.-wzruszyłem ramionami i ciągle jeździłem wzrokiem po jej częściowo, niezdarnie zakrytym ciele. Oblizałem odruchowo wargi.
-Oczywiście, że nie, bo ty nie widzisz nic poza dupą i cyckami.-powiedziała już trochę spokojniej a ja podszedłem kilka kroków do jej przemoczonych ubrań i zabrałem je, a dziewczyna w ekspresowym tempie przyleciała do mnie.
-Co ty robisz!? Oddawaj to!-chwyciła za nie i szarpnęła ale trzymałem na tyle mocno aby nie udało jej się tego zrobić.
-Hej, uspokój się chciałem to tylko rozwiesić na słońcu.- kiedy to powiedziałem, Leah stanęła w miejscu i spytała:
-W takim razie mam paradować tylko w tym?-pokazała rękami na swoją bieliznę.
-Noo czemu nie.
-Zrobiłeś to specjalnie.
-Wcale nie.
-To skąd wiedziałeś, że tu jestem jak spałeś kiedy odchodziłam?
-W sumie to nie spałem bo byłem lekko przebudzony i słyszałem jak się pakujesz więc postanowiłem, że za tobą pójdę żeby cię nikt nie porwał.
-I myślisz, że to wyschnie? Już chyba wolę iść cała mokra niż czekać tutaj prawie naga, kiedy ty jesteś w pobliżu.
-Przecież cię nie zgwałcę.-prychnąłem i zbliżyłem się tak, że staliśmy na przeciwko siebie.
-Fizycznie może nie ale wzrokiem to już tak.-skrzyżowała ręce i uniosła brew a ja się tylko zaśmiałem.
-Jesteś niemożliwa.- nagle dostrzegłem pod jej obojczykiem nie dużą ale też nie malutką bliznę.
-Czy możesz się nie gapić?
-Przepraszam-chyba to nie był dobry moment, żeby ją spytać o nią bo możliwe, że jest związana z jej przeszłością o której może nie mieć ochoty rozmawiać. Zrobię to kiedy indziej. Tak wogóle chyba się lekko zdziwiła, że przeprosiłem no ale bez przesady, nie jestem dupkiem bez serca a wręcz przeciwnie.
-I będziemy tak stać?
-Nie, możemy usiąść.
-Wiesz, chyba wolałabym wejść do wody bo nie czułabym się taka nie zakryta.
-Możesz iść.
-No bardzo dziękuję za pozwolenie księciuniu.
-Ale ja wchodzę z tobą. Nie będę się tutaj nudził a poza tym ja też jestem przemoczony.

#Leah
Mike, zdjął z siebie koszulkę i...spodnie choć modliłam się żeby tego nie robił. Teraz oboje jesteśmy prawie nadzy. Poprostu świetnie. Hah, ale zabawa. Przyznaję, że jest zabójczo przystojny i ma genialne ciało ale chyba nie jesteśmy na takim etapie znajomości. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nie mogąc dłużej tam stać, zaczęłam wchodzić do stawu. Brunet wszedł zaraz za mną. Poczułam się nieswojo pływając razem z nim ale z czasem zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się z niktórych rzeczy. Ogólnie przypomnieliśmy sobie o naszej wczorajszej przygodzie z dziurą i cały wczorajszy dzień wliczając w to podróż samochodem i jeszcze mój wygrany zakład. Kiedy zrobiło się nam zimno, wyszliśmy z wody a, że mój ręcznik również znalazł się wśród zalanych rzeczy, to musiałam leżeć na trawie. Mike usiadł obok mnie i patrzył na mnie z góry. Już przyzwyczaiłam się do jego palącego wzroku. Wiem, że prubuje mnie doprowadzić do stanu gdzie "rzucę" się na niego ale to się nie wydarzy. Postawiłam sobie twarde granice i nie zamierzam ich przekraczać.
-Szkoda, że nie ma tu Mozarta. Chętnie bym go zobaczyła.
-Nie zmieściłby się do samochodu. Ale on pewnie też by cię chętnie zobaczył.
-Skoro ty wyjechałeś to kto się nim zajmuje?
-Zaprowadziłem go do sąsiadki.
-Sąsiadki? I jesteś pewien, że dobrze się nim zajmie?
-No myślę, że tak. Już raz go u niej zostawiłem i obszedł się bez żadnych obrażeń.- chłopak zaśmiał się.- no chyba, że liczyć ogólne szkody to rozszarpał kilka poduszek i pierze fruwało po całym domu to musiałem je odkupić.
-Ja bym się nim zaopiekowała.
-Nie wątpię w to. Ostatnio dobrze sobie poradziłaś.
-Mhm. Tak wogóle to, która jest godzina?
- 17:12
-O matko. Jak późno. Może już wracajmy, tylko się ubiorę.
-Ohh no dobra, przyniosę ci rzeczy.- chłopak oddalił się i po chwili wrócił z powrotem i wręczył mi moją bluzkę i spodenki. Założyłam je natomiast Mike postanowił nie zakładać koszulki, tylko same spodnie. Żadna nowość. Być może robi to specjalni ale mniejsza z tym. Spakowałam jeszcze ręcznik do plecaka, napiłam się wody i ruszyliśmy razem w drogę powrotną.

Heeej. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że w końcu skończyłam ten rozdział bo strasznie go długo męczyłam no ale nie miałam za bardzo czasu na pisanie przez naukę. Ale ważne, że w końcu jest. Może nie ma 2000 słów ale 1700 to też bardzo dobrze. Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział. Ale będę pisać po trochu no bo szkoła niestety też musi być. W takim razie do następnego.
P.S. Czekam na komentarze :)

Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz