Po kilku godzinnej, męczarni samochodowej wreszcie dotarliśmy na miejsce. Byłam z siebie strasznie zadowolona ponieważ to ja wygrałam zakład i chłopak będzie musiał przyjść do szkoły w stroju baletnicy. Zaczynam się śmiać sama do siebie na samą myśl o tym.
-To było nie fair.- chłopak zaczął protestować i przekonywać nas do swojej racji. Sory ale to ja jestem zwyciężczynią tej rundy 1:0 dla mnie.
-No przykro mi ale takie życie. Nie zawsze jest pięknie, słodko i kolorowo.-odparłam wyciągając swoją torbę z bagażnika a na mojej twarzy malował się zwycięski uśmiech.
-Doprawdy?-brunet stanął obok mnie opierając się jedną ręką o samochód.- Jak dla mnie jest pięknie i słodko, zwłaszcza kiedy na ciebie patrzę.-przewróciłam oczami i cisnęłam mu w ręce torbę.
-Przestań pierdolić i pomóż wypakowywać.-już nic nie powiedział, tylko zabrał się w końcu do roboty. Była piękna pogoda a słońce grzało miło po ciele. Samo miejsce w którym się zatrzymaliśmy było śliczne. Mała kwiecista polana, wokół niej drzewa i strumyk, a za strumykiem ciągnął się duży las. Przez cały czas do uszu docierał melodyjny głosik ślicznych, małych ptaszków, które przelatywały z gałęzi na gałąź. Ale poetycko się zrobiło.
-Ej, to gdzie się rozkładamy?-usłyszałam głos Ethana, który był obładowany rzeczami zapewne swoimi jak i Sary.
-Tutaj wydaje się być dobrze.-Grace się odezwała co było naprawdę niezwykłe ponieważ robiła to bardzo rzadko. Podeszliśmy do niej i jednogłośnie stwierdziliśmy, że to miejsce jest okej. Chciałam przynieść swoje rzeczy i w tym celu udałam si€ w stronę samochodu bo miały one być wypakowane przez Mike'a. Fajnie tylko, że nie było tam ani jego ani mojej torby. Szukałam wzrokiem chłopaka ale nigdzie nie udało mi si€ go zobaczyć. Wróciłam z powrotem do przyjaciół przeczesując ręką włosy.
-Widzieliście Coullmana? Ma moją własność.
-A nie ma go przy samochodzie?-zapytała Kate, która zdążyła już rozłożyć swój różowy śpiwór.
-No właśnie nie.
-Może gdzieś poszedł? Do lasu na przykład.-stwierdził Terry.
-Z moimi rzeczami?-zaczęłam się denerwować. Pogubi mi wszystko albo popsuje. I po co miałby je z sobą zabierać? Przecież to dodatkowy ciężar.
-Czemu nie.
-Jak się zaraz nie znajdzie to ja go znajdę, przypierdolę mu w tą jego pałę i wrzucę do rzeki. Albo nie. Przywiążę nago do drzewa.-zaplanowałam i kiwałam sobie głową.
-Eee-usłyszałam Andrewa i zasłoniłam swoją buzię mówiąc:
-Czy ja to powiedziałam na głos? To nie miało tak być...No jestem wkurwiona!
-Przeczytałem kiedyś w internecie, że na złość pomaga wymyślenie czegoś np. Piosenki, wierszyka...
-Na górze róże, na dole bez, gdzie ten pierdolnięty dupek jest!-wykrzyczałam i aż zrobiłam się trochę czerwona.
-No Leah, to było...bardzo...emocjonalne.-Powiedziała powoli Sarah uśmiechając się przy tym.
-Ej no ale tak serio to gdzie on może być? Może chodźmy jeszcze raz tam i poszukajmy razem chociaż obstawiam, że to tylko jakiś jego kawał.-zaproponował Leon obejmując Allie ramieniem.
-Okej.-wszyscy się zgodzili. Musimy go znaleźć. Jak odzyskam torbę to nie mam nic przeciwko, żeby znowu się zgubił.
-Mike!
-Coullman ty cwelu gdzie jesteś?
-Stary wyłaź!
-No Michael!-wszyscy wołali ale nic. Oddaliliśmy się już od samochodu dość spory kawałek i nagle usłyszałam czyjś zachrypnięty głos. Tak. No raczej, że to on.
-Ej! Tu jestem!-szłam za dźwiękiem, który stawał się coraz bardziej wyraźny ale chłopaka dalej nie było widać. No cholera gdzie on jest?
-Halo! Tutaj!-W końcu natrafiłam. I gdy zobaczyłam to co zobaczyłam to myślałam, że się stoczę ze śmiechu. Trzymałam się za brzuch a z moich oczu aż kapały łzy.
-Co w tym jest takiego śmiesznego?- brunet siedział w głębokiej dziuże razem z torbami a ubrania i twarz miał całe z kurzu i ziemi.
-Ja przepraszam cię bardzo ale jak udało ci się tam wpaść? Jesteś ślepy, że nie widzisz dziury, która jest szerokości dupy słonia?-wycedziłam przez śmiech stojąc tuż nad wgłębieniem.
-Zaraz się zapowietrzysz i wydajesz dźwięki jakbyś dochodziła.
-Ciekawe skojarzenie no ale czego innego się po tobie spodziewać?
-Jasne, bo inni napewno skojarzyli by to z czymś innym.
-Tak bo...-i właśnie w tamtym momencie ziemia, która była pode mną tak jakby się posypała a ja runęłam wprost na chłopaka.
-O Boże, złaź ze mnie! Ile ty ważysz?
- Jeżeli jeszcze raz zapytasz się jakiejkolwiek dziewczyny o wagę to osobiście wykopie ci tutaj trumnę.-warknełam zwisając nad nim i opierając rękami po bokach jego głowy. Ten uśmiechnął się tak jak zawsze to robi i dodał do tego gestykulację brwi.
-Widzę, że tym razem role się odwróciły i to ty jesteś na górze.- nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam się miotać aż w końcu stanęłam na nogi.
- Po cholerę żeś tu wlazł. Jakbyś tu nie szedł to teraz nie byłabym z tobą i nie musielibyśmy cię szukać.
-Ooo martwiłaś się? Jak słodko.
-Tak martwiłam się...o rzeczy! Ty możesz tu siedzieć ile chcesz. Nawet całą wieczność i nie będę ukrywała, że nie podoba mi się przebywanie z tobą w takim ciasnym miejscu. Musimy...znaczy JA muszę stąd wyjść.- specjalnie dałam nacisk na słowo 'ja'.
-Yhm, świetny plan. Zastanawiam się tylko jak zamierzasz go zrealizować?-brunet ułożył swoje usta w sarkastycznym uśmiechu.
-Oh, zamknij się chociaż na chwilę. Kate! Sarah! Andrew!-zaczęłam głośno nawoływać swoich przyjaciół, no ale niestety oni poszli w innym kierunku niż ja, więc szanse na to, że nas znajdą są nikłe.
CZYTASZ
Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)
Fiksi RemajaW życiu nadchodzi taki czas, że zmiany będą nieuniknione, a każdy dzień zmieni bieg wydarzeń. ‼️TO OPOWIADANIE JEST NA MOIM PROFILU TYLKO Z SENTYMENTU BO ZACZĘŁAM JE PISAĆ BARDZO DAWNO TEMU I JAK NA RAZIE NIE MAM SERCA GO USUWAĆ. NIE ZOSTAŁO POPRAWI...