"Nigdzie nie pójdziemy"

5.9K 180 54
                                    

Patrzyłam jak po szybie spływają krople deszczu i jak zawsze myślałam nad swoim życiem a zwłaszcza o chłopaku, który bezczelnie wdarł się do mojego serca. Jest totalnym egoistą ale potrafi poprawić humor. Ujawnia też swoje dobre strony, o czym bym nigdy nie pomyślała kiedy go poznałam. Potrafi być opiekuńczy i troskliwy, spokojny, zabawny... Nigdy nie pomyślałabym, że mogłabym się z nim przyjaźnić a co dopiero zakochać. Jednak niektóre jego zachowania są prawie niewybaczalne, a ja głupia i tak pragnę go przytulić...pocałować.
Poszłabym do schroniska ale pada deszcz i to dosyć mocno. A podobno miało być słońce. Ta pogoda zawsze się nie sprawda. Może jeszcze będzie później słońce ale jak na razie zostaję w domu. Jak dobrze, że jest sobota i nie trzeba iść do szkoły bo chyba bym tam umarła. Miałam też porozmawiać z Mike'iem ale jakoś nie mam odwagi.
Korzystając z wolnego czasu zabrałam się za czytanie zaległych książek, które już lekko zakurzyły się na półce.
W skupieniu oddałam się "lekturze" i co chwila tylko zmieniałam pozycję kiedy zaczęło mi się robić nie wygodnie.
Po kilku godzinnym czytaniu zgłodniałam więc poszłam do kuchni aby znaleźć coś słodkiego. Tak, słodycze to zdecydowanie świetny wybór na pusty żołądek. Zabrałam z szafki czekoladę, batonika, paluszki i wodę do picia. Mamy nie ma w domu więc można robić co się chce. Poszła się spotkać ze swoim Samuelem. Pojechali gdzieś na całodniową wycieczkę, a ja jestem skazana na przebywanie z Jacobem, który grał akurat w jakąś grę. Strasznie mi się nudziło więc postanowiłam, że zadzwonię po Sare ale ona nie da na razie rady do mnie przyjść więc została jeszcze Tisha...i Kate! Jak ja z nią dawno nie rozmawiałam. Oczywiście wie o tym jak pokłóciłam się z Mike'iem.

-Nuuudzi mi się-zamarudziłam i rzuciłam się na kanapę do góry nogami, tak, że nogi miałam na oparciu a głowa zwisała w dół.

-I co ja mam zrobić?-spytał mój brat nie odrywając skupionego wzroku od ekranu.

-Nie wiem.

-Kurwa! Przegrałem.-krzyknął i rzucił padem w fotel.

-Spokojnie, każdy czasem przegrywa-popatrzył na mnie jak na głupią.

-Nie poruszajmy tego tematu. Porozmawiajmy o...Mike'u?-co tak nagle go zaczęło interesować moje życie "towarzyskie"? I nie mam ochoty o nim rozmawiać.

-Nie ma nic ciekawego w rozmowie o nim ponieważ nic się nie wydarzyło.-wzruszyłam ramionami i podniosłam się do normalnej pozycji, siedzącego człowieka bo krew mi już do mózgu spłynęła.

-Czyli jeszcze z nim nie rozmawiałaś?-zapytał wyraźnie zaciekawiony.

-No nie.

-Dlaczego?-co to wogóle za pytanie?

-A może dlatego, że nie wiem co mam mu powiedzieć i czy wogóle mu to powiedzieć. Nie wiem jak mam to zrobić, kiedy, gdzie. To nie jest takie proste. Sam wiesz o czym mówię. Otwarte wyznawanie uczuć jest bardzo trudne. On sam nie potrafi mi powiedzieć.-wytłumaczyłam mu z sarkazmem, a na koniec wypuściłam głośno powietrze.

-Już dobra, zadałem tylko jedno, małe pytanie ale ja bym próbował coś z tym zrobić.-prychnęłam pod nosem.

-Dlaczego ja mam za nim chodzić i się prosić skoro to on wyrządził mi krzywdę?

-Ponieważ, iż, dlatego, że chciał z tobą porozmawiać a ty to odrzuciłaś więc przyszła kolej na ciebie.-przemyślałam dokładnie słowa brata i stwierdziłam, że to co powiedział było logiczne.

-Masz rację, choć ciężko mi to przyznać. Gdyby powiedział mi to jeszcze raz to bym się zgodziła.

-Dobra, skończmy już ten temat. Przestało właśnie padać więc możesz gdzieś pójść jak ci się nudzi a ja...zaproszę sobie kogoś fajnego.-uśmiechnął się pod nosem i wiadomo było o kogo mu chodzi. Tisha byłaby dla niego idealną dziewczyną a ja byłabym z tego powodu bardzo szczęśliwa, ponieważ strasznie ją lubię.

Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz