Zadzwonił dzwonek do drzwi. Zerwałam się z łóżka żeby otworzyć. Była 21:30.
-Mamo!Ja otworzę, możesz spać!-krzyknęłam w stronę pokoju mojej rodzicielki. Sarah została w moim pokoju bo twierdzi, że nie będzie nam przeszkadzać. Dobiegłam do wejścia i otworzyłam. Ujrzałam w nich przystojnego bruneta jak zawsze z rozczochranymi włosami i mojego psiaka słodziaka.
-Cześć Mozart. Stęskniłam się za tobą.-wytarmosiłam psiaka i wycałowałam a on się cieszył i merdał ogonem.
-A ze mną też się tak przywitasz?-zobaczyłam na twarzy Mike'a chytry uśmieszek.
-Chciałbyś. Cześć.-odparłam.
-Mam dla ciebie wiadomość co do projektu. Jak się okazało to nasz ukochany Mozart wyciągnął mi go z plecaka a potem przeżuł i potargał na kawałeczki więc powinnaś być zła na niego a nie na mnie.-po tym co usłyszałam zaczęłam się śmiać.
-Najwidoczniej mu się nie podobał.-wydusiłam przez śmiech.
-Spoko nic się nie stało, to tylko jedna jedynka.
-A żebyś ty była taka dobra dla mnie.Przyjadę po niego jutro wieczorem. Potem ci to wynagrodzę.
-Tak, ciekawe jak?.-zaśmiałam się.
-Zobaczysz a tak wogólę to zgaduję, że nic nie masz pod bluzką?- Faktycznie, byłam w piżamie, krótkich spodenkach i nie miałam stanika na sobie. Zrobiło się niezręcznie a ja dostrzegłam jak oczy mu się zaświeciły. Nie mogłam się oprzeć na jego widok i przygryzłam wargę.
-Nie rób tak bo za chwilę zrobię coś z tobą tu i teraz księżniczko ale muszę już niestety iść. Zajmij się dobrze Mozartem i nie pozabijajcie się jutro w szkole z Samnthą.
-Spokojnie, damy sobie radę. Cześć.
-Cześć do jutra.-odpowiedział po czym odszedł. Moje serce biło mocniej na jego widok. Zabrałam psa na górę do swojego pokoju. Moja przyjaciółka już na mnie czekała.
-Ooooo jaki słodziak. Ale ekstra, że macie psa.
-Co? Jak to macie? Nie zaczynaj z tym znowu, proszę cię. Nigdy się nie stanie to o czym myślisz.
-Jeszcze zobaczymy. I co tam na dole robiliście?
-Nic a co mielibyśmy niby robić?-udawała, że myśli.
-Okej przyznaje się, podsłuchiwałam i Mike mówił coś o tym, że ci to wynagrodzi. Ciekawe jak?-spoglądałam na Sarę i kiwnęłam głową. To było oczywiste, że będzie podsłuchiwać.
-Najlepszy był moment z niczym pod spodem.-poruszyła brwiami i oczekiwała, że potwierdzę ale ani mi się śni. Chociaż, gdybym jeszcze raz tak stanęła przed nim na dłużej to pewnie skończyłoby się to tak, jak zazwyczaj się kończyło.
-Dobra, przestańmy już o tym gadać i oglądajmy dalej film. Mozart, wskakuj do nas piesku.-klepnęłam ręką o pościel a pies od razu wskoczył na łóżko i położył się obok mnie.
-Ten Thomas to całkiem niezłe ciacho no nie?-spytała Sarah ale ja nie słyszałam bo myślałam o Mike'u.
-Halo, Leah!-krzyknęła mi prosto do ucha a ja się ocknęłam.
-He?Co mówiłaś?-westchnęła ale powtórzyła.
-Mówiłam, że Thomas jest przystojny, nie uważasz? Tak wiem, że wolisz Mike'a ale on też jest ciacho.
-Wcale nie wolę Coullmana. Tak, Thomas jest ładny. Ale Teresa mnie wkurza i to strasznie.-nie wiedzieć czemu, troche się zdenerwowałam.
-Czy to ci przypadkiem trochę kogoś nie przypomina?
-Że niby kogo?
- Samanthę i Mike'a.-Ona chyba ma rację bo pomyślałam w tamtym momencie o tej krowie.
-No chyba tak.-stwierdziłam.
-Nawet nie masz co myśleć o tej ździrze. Ona nie może się z tobą równać. Jest pustą, plastikową lalą.
-Masz rację.-ona zawsze potrafi mnie pocieszyć.
-Wiesz już w czym idziesz na imprezę?-spytała mnie.
-Jeszcze nie. Myślałam żeby coś kupić.
-Świetnie! W takim razie jutro zakupy.
-Ale mam Mozarta pod opieką i nie zostawię go samego.
-No to w czwartek.
-Okej. Idziemy już spać? Jestem zmęczona.-wyłączyłyśmy film i zasnęłyśmy bardzo szybko czując obok siebie ciepło Mozarta.
***
Obudziłyśmy się wcześniej bo musiałam wyjść z Mozartem na spacer.
-Sarah, idziesz ze mną?-przyjaciółka przewróciła się na drugi bok i zaczęła marudzić.
-Eehh jest jeszcze tak wcześnie. Chcę spać.
-To ja idę.Wrócę za 20 minut.-zapiełam psu smycz i wyszłam z domu. Poszłam do parku nieopodal mojego domu. O tej porze nie było tam zbyt dużo ludzi. Po 20 minutach tak jak mówiłam wróciłam już. Moja mama jeszcze nie widziała Mozarta ale wiedziała, że u nas zostaje. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Sarę, która jadła śniadanie i rozmawiała z moją mamą. Była zachwycona psem i dała mu kawałek kiełbasy.
-Którego twojego kolegi jest ten pies?-spytała się mnie. Głupio byłoby jej nie odpowiedzieć ale ona znowu coś sobie pomyśli bo ostatnio często wspominałam o Mike'u a teraz jeszcze jego zwierzak jest u nas w domu.
-Mike'a.
-O tego chłopaka co robił z tobą projekt. To cudownie.-uśmiechała się do mnie.
-Mamo.-chciałam żeby przestała mówić o nim.
-Sarah mi wspomniała, że się polubiliście.-spojrzałam na przyjaciółkę morderczym wzrokiem a ta zakryła się rękami. Usłyszałyśmy klakson samochodu. To Jacob przyjechał po nas. Pożegnałam się z Mozartem i razem z przyjaciółką wyszłyśmy.
-Siemka dziewczyny. No Sarah, dawno się nie widzieliśmy.
-Tak. Co z tego, że chodzimy do tej samej szkoły i czasem się mijamy.
-Ale dawno nie gadaliśmy.
-I dobrze. Pewnie nadal jesteś tym samym dupkiem co kiedyś.-prychnęła na niego a ja się uśmiechnęłam bo przypomniałam sobie scenkę z Mikiem. Kiedyś mój brat ją podrywał ale ona wiedziała jaki jest i go spławiła. Miałam zamiar usiąść razem z nią na tylnym siedzeniu ale Jacob ją zatrzymał.
-Siadaj obok mnie z przodu.
-No chyba nie.
-Nalegam.
-A ja nie ulegam.
-Ostra jesteś. Jak zawsze z resztą i to w tobie lubię.
-Odczep się, zajęta już jestem.-popatrzyłam na nią oniemiała. Dobrze ściemnia.
-Tak? A to ciekawe przez kogo?-mój brat był zaskoczony tym co powiedziała.
-Nic ci do tego. Ale świetnie całuje. Lepiej niż ty.-zauważyłam zdenerwowanie na twarzy blondyna.
-Jak idziesz na imprezę to się może dowiesz. Siadam z tyłu i koniec.-blondynka( Sarah jest blondynką zapomniałam o tym wspomnieć wcześniej) przeszła mu przed nosem i usiadła koło mnie zatrzaskując za sobą drzwi. Pogratulowałam jej ściskając rękę.
Jechaliśmy w ciszy. Dostrzegłam jak mój brat mocno ściska kierownicę. Nie odezwał się już ani słowem. Po dotarciu na miejsce wszyscy wysiedliśmy z samochodu i każdy ruszył w swoim kierunku. Oczywiście ja razem z Sarą.
-Ale mu dokopałaś, teraz ma doła i jest zły. I co ty znowu wymyśliłaś z tym swoim chłopakiem?
-Musiałam coś powiedzieć żeby się odczepił. Wiesz dobrze, że inaczej by tego nie zrobił.-kiwnęłam twierdząco głową i weszłyśmy do szkoły. Zaraz po przekroczeniu progu zostałam napadnięta przez wodę a dokładniej Samanthę, która ją na mnie wylała. Wkurzyłam się.
-Co ty robisz?! Już kompletnie cię na mózg powaliło!?
-Mówiłam ci coś na temat zbliżania się do Mike'a a jak widzę to ostatnio dobrze się dogadujecie.
-Jesteś chora!
-Nie wiem co on w tobie widzi. Małe cycki, przydka gęba. Nie masz nic do zaoferowania.
-Ah tak? Za to ty masz takie wielkie silikony, że jak idziesz to ci w brzuch uderzają i jesteś wogóle cała taka sztuczna, że aż barbie jest zazdrosna.-zatkało ją i chciała się na mnie rzucić ale ja zrobiłam unik a ta wpadła na Ethana, który przyglądał się całej scenie.
-Łoo dziewczyny spokojnie. Dajcie spokój.-próbował uspokoić nas Parker.
-Powiedz to jej.-wskazałam na Samanthę, która była przytrzymywana przez chłopaka za ramię.
-Puszczaj mnie. Wychodzę z tąd.-"barbie" wyrwała się i wyszła wściekła ze szkoły.
-Zgaduję, że chodzi o Mike'a.-spytał z rozbawieniem Ethan.
-A o kogo by innego mogła się czepiać. Teraz jestem cała mokra.
-Ale jej dowaliłaś. To było świetne.-powiedzieli równocześnie Ethan i Sarah po czym zaczęli się na siebie gapić.
-Halo. Ej, idziemy do reszty?-spytałm ich.
-Eee tak, tak. Już idziemy.-ruszyliśmy pod naszą salę. Ethan musiał iść, bo nie chodzi z nami tylko do równoległej klasy.
Przywitałam się z wszystkimi po kolei.
-Podobno znowu coś odwaliłyście z Samanthą.-odezwał się Leon.
-To ona, nie ja. Ale jej się należało. Przecież ja nic złego nie robię.
***
Siedziałam w klasie i dostałam wiadomość.
CZYTASZ
Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)
Teen FictionW życiu nadchodzi taki czas, że zmiany będą nieuniknione, a każdy dzień zmieni bieg wydarzeń. ‼️TO OPOWIADANIE JEST NA MOIM PROFILU TYLKO Z SENTYMENTU BO ZACZĘŁAM JE PISAĆ BARDZO DAWNO TEMU I JAK NA RAZIE NIE MAM SERCA GO USUWAĆ. NIE ZOSTAŁO POPRAWI...