"Chcesz się założyć?!"

6.4K 182 3
                                    

Ten wyjazd to będzie istna porażka.
Nie dość, że spędzę całą podróż, z Mike'iem w jednym samochodzie, to jeszcze potem jego obecność wkurzy mnie do szczytu możliwości. Wogóle nie wiem o co mu chodzi. Niby byliśmy "przyjaciółmi" ale potem coś mu odwaliło a teraz jest takim dupkiem jak wtedy, gdy go poznałam. Chciałam oprzeć się o szybę ale zapomiałam, że jestem otoczona przez Kate i Andrewa. Zrobiło mi się trochę ciepło i duszno więc zwróciłam się do Terrego z prośbą o włączenie klimatyzacji. Chłopak zrobił to o co go poprosiłam. Poczułam chłodny powiew powietrza na twarzy i odrazu lepiej się poczułam. Przymknęłam oczy i starałam się zasnąć ale słyszałam tylko śmiechy, kwiki, charki, zapowietrzanie a nawet chrumknięcie. Kocham swoich przyjaciół. Nie licząc tego, który prowadzi samochód. Otworzyłam z powrotem powieki i patrzyłam się w dal przed sobą. Jechaliśmy właśnie przez jakiś las i co jakiś czas promienie słoneczne przenikały przez gałęzie drzew, docierając prosto do moich oczu. Zmrużyłam je a potem pątem oka popatrzyłam się na Mike'a. Był bardzo skupiony na drodze i wyglądał na niezwykle spokojnego. Nagle, gdy odwróciłam lekko głowę zobaczyłam, że brunet przygląda mi się w lusterku i uśmiecha cwaniacko.
-Aż taki przystojny jestem?-Co?!
-Spadaj, chyba w snach.
-Czyli ci się śnie?
-Nie!
-Słodka jesteś kiedy się złościsz.-zaraz coś mu zrobię.
-Ohhh, odwal się i tak wogóle to ty się też na mnie patrzyłeś.
-Skąd wiesz, że akurat na ciebie a nie na samochody z tyłu?
-Nie będę gadać z takim capem jak ty.-byłam już wkurzona a poziom mojego ciśnienia się napewno podniósł. Zaplotłam ręce i oparłam się mocniej o tył siedzenia a potem tak jakoś poczułam się dziwnie obserwowana. Spojrzałam w lewo a potem w prawo i do przodu.
-Em, Leah... czy zdajesz sobie sprawę z tego, że my to słyszeliśmy prawda?-Kate powoli powiedziała do mnie a ja się dopiero wtedy przebudziłam ze swojego zamkniętego świata.
-Błagam niech ktoś mnie stąd zabierze. Sami widzicie, że ja i Coullman nie możemy się znajdować w pobliżu siebie bo potem dzieją się takie rzeczy.
-Ej, mi tam to nie przeszkadza.- odezwał się jełop jeden.
-A ty się już nawet nie odzywaj bo nie ręczę za siebie.- Może i jest zabójczo przystojny...o matko co ja mówię ale to nie znaczy, że może robić co tylko chce.
-Spokojnie, oddychaj, nie denerwuj się, wdech i wydech, wdech i wydech...-Terry obrócił się w naszą stronę i zaczął mnie instruować a wszyscy patrzyli na niego jak na lekko chorego na główkę.
-Bez komentarza.-odparłam zmęczona.-idę spać i nie przeszkadzać mi. Kate mogę się o ciebie oprzeć?
-Możesz się oprzeć o mnie.-Andrew poruszył znacząco brwiami na co się zaśmiałam.
-Okej, dzięki w takim razie będę na zmianę. Raz na Kate a raz na tobie...eee znaczy to nie miało tak zabrzmieć. No wiecie o co chodzi.-z lekkimi wypiekami na twarzy oparłam swoją głowę na ramieniu Andrewa i ostatni raz spojrzałam w przednie lusterko. Zdziwiłam się bo zobaczyłam, że Mike ma zaciśniętą szczękę. Skierowałam wzrok na kierownicę, którą mocno trzymał i chyba cały się pospinał. Chciałam porozkminiać co się mogło takiego wydarzyć, że taki jest ale moje powieki nie wytrzymały i w końcu ciężko opadły a ja pogrążyłam się we śnie.
-Chodź tu księżniczko. -Brunet siedział na łóżku i zawołał mnie do siebie a ja wesoła ruszyłam w jego kierunku i usiadłam obok niego.
-A co to ma być za przywitanie, hmm? Nie ładnie tak królewno moja.-nagle Mike obrócił się tak, że zawisnął tuż nade mną. Na dodatek był bez koszulki. Zbliżył swoje ciepłe wargi do mojej delikatnej skóry na szyi i zaczął całować każdy jej zakamarek a ja tylko odchyliłam głowę do tyłu z odczucia rozkoszy. Chłopak oderwał się i wziął za cel moje usta. Lekko przygryzł moją wargę, prosząc o dosyęp a ja rozchyliłam usta i oddałam się pocałunkowi. Walczyliśmy językami o dominację a brunet przejechał nim po moim podniebieniu. Trwało to jeszcze chwilę aż musieliśmy się oderwać z powodu braku tlenu. Przytuliłam się do mojego chłopaka a on całował mnie po głowie...
-Leahh...Leahhh halo.-czy to prawdziwe głosy czy tylko sen. Leniwie uchyliłam jedno oko. Coś tu jest nie tak jak powinno. Otworzyłam drugie i okazało się...no właśnie co innego mogło się stać gdy chodzi o Lię? Oczywiście, że tylko ja tak potrafię. Leżałam jakby na brzuchu, jedną nogę miałam przerzuconą przez nogę Andrewa więc wyglądało to co najmniej źle, jedną rękę miałam oplecioną wokół jego szyi a drugą trzymałam na jego torsie. Natomiast wyobrażam sobie to co się działo z pewną inną częścią mojego ciała podczas snu.
-O cholera! Przepraszam cię.- zwróciłam się do Andrewa, który był zarazem zdziwiony jak i rozbawiony.
-To było dziwne, hah. -zaśmiał się.
-On mówi serio, to było bardzo dziwne. Kobieto co ty masz w tej głowie.- Kate dołączyła się do rozmowy a ja chciałam wiedzieć co zrobiłam.
-Czy ja coś przez sen...-nie było mi dane dokończyć ponieważ przyjaciółka wcięła mi się w zdanie.
-Dziewczyno, ty mówiłaś do Andrewa 'kochanie', i wydawałaś takie dźwięki jakbyś...
-Stop!- wykrzyczałam i rozłożyłam ręce na boki w geście odpychającym, zamykając przy tym oczy.- Nie kończ. Sama się domyślę.- ohhh to jakiś totalny obciach. Dlaczego zawsze ja? Dlaczego mi przytrafiają się takie durne rzeczy? To chyba jakaś klątwa.
-I jeszcze macałaś go po szyi i klacie.-dorzucił Terry z przedniego siedzenia i zaczął się śmiać.
-Zam.knij. się albo osobiście sama ci to zrobię-super. Teraz każdy ma beke ze mnie. Brawo ja. Starałam się pomyśleć o czymś przyjemnym i miłym jak jednorożce albo pieski ale nagle zaczęło mi się robić niedobrze. Nie, nie, nie. Tylko nie to. Nie tutaj i nie teraz. Musiałam szybko coś z tym zrobić.
-Zatrzymaj się!-krzyknęłam do Mike'a zakrywając usta dłonią.
-Co?!
-Kurwa zatrzymaj ten pierdolony samochód i nie pytaj po co chyba, że chcesz mieć zwrócone jedzenie na sobie!- chłopak zjechał na pobocze a ja wlazłam na kolana Andrewa a następnie gwałtownie otworzyłam drzwi i wypełzłam z pojazdu. Zachwiałam się na nogach ale złapałam równowagę i pochyliłam się do przodu podpierając ręce na udach, oddychając przy tym głęboko. Świeże powietrze przedostało się do moich nozdrzy i poczułam ulgę.
-Leah, jest okej?!-usłyszałam głos Kate przez otwarte drzwi auta.
-Tak, już lepiej ale obawiam się, że jak wsiądę z powrotem to znowu mnie zbierze.
-Usiądziesz z przodu.-Zawołał Terry a ja zaśmiałam się pod nosem.
-Po moim trupie!-odkrzyknęłam.
***
Siedziałam sobie na miejscu pasażera obok kierowcy. Jakie to wspaniałe uczucie, znajdować się tak blisko osoby, której się nienawidzi. I'm happy. Co prawda nie było mi już niedobrze ale w zamian muszę znosić coś a raczej kogoś innego. Patrzyłam przez okno w piękne, czyste niebo i wypatrywałam magicznej gwiazdki, aby powiedzieć jej życzenie, że chciałabym znaleść się teraz w domu, w mięciutkim łóżeczku z misiem i serialem... ale jej kurwa nie widać bo ta pieprzona droga ciągnie się w nieskończoność i nadal mamy dzień!-fuknęłam pod nosem i podparłam głowę na ręce, kładąc łokieć na drzwiach. Te głupki z tylniego siedzenia spały, więc wśród żywych pozostałam tylko ja i Mike, który milczał. Tak strasznie mi się nudziło, że myśłałam już o tym aby popełnić tą zbrodnię i odezwać się do niego ale opanowałam się a zamiast tego włączyłam radio, które wcześniej było wyłączone ponieważ przez krzyki w samochodzie i tak nie byłoby nic słychać. Zaczęła lecieć piosenka Imagine Dragons- "Believer". Wystukiwałam palcami rytm uderzając w nogę, moja głowa ruszała się w rytm muzyki a stopa kiwała się tam i z powrotem. Nie mogłam się powstrzymać i z moich ust wydobyły się ciche dźwięki. Kątem oka dostrzegłam jak wargi Mike' a poruszają się. Przestałam śpiewać i usłyszałam jego głos, który po chwili ucichł a chłopak spojrzał na mnie ukradkiem i uśmiechnął się ukazując kawałek swoich białych zębów, jednak gdy to robił ani na chwilkę nie odwrócił głowy w moją stronę i był skupiony na drodze.
-Co tak nagle się uspokoiłaś?-łaał jestem w szoku, że się odezwał. Zmarszczyłam brwi a mój wzrok spoczął na nim.
-O co ci chodzi?
-No nie rzucasz się już po samochodzie i nie 'kurwujesz' do każdego. A co najważniejsze nie masz do mnie żadnego problemu ale mogę się założyć, że nie wytrzymasz do końca drogi bez odzywania się brzydko i chamsko.
-Chcesz się założyć?!-zdenerwowałam się i dlatego nie przemyślałam swoich poczynań.
-Z tobą zawsze-oj już mnie wkurwia.
-No to zakład.
-A o co?-o co? Hmmm co by tu wymyślić.
-Jeżeli ja wygram to przyjdziesz do szkoły w stroju baletnicy i nie będziesz mi zawracał dupy swoją osobą.-dostrzegłam lekki uśmieszek na jego twarzy. Naciesz się bo już niedługo ci go zerwę.
-Ale jeżeli ja wygram to przytulisz mnie i pocałujesz.-moje oczy prawie wyszły z orbit na jego słowa. Przełknęłam ślinę.
-Niech ci będzie. I tak wygram.
-I wszystkie chwyty dozwolone. No to czas start.-co za chwyty? Poprostu nie będę się wogóle odzywać i wygram. Proste jak drut. Byłam zadowolona w duchu i uniosłam lekko kąciki ust. Minęło kilka minut a w samochodzie słychać było tylko radio.
-Twój plan to nie odzywanie się przez całą drogę?-no widzisz, czyli jednak jakieś silniczki w tej jego ślicznej główce pracują. Udawałam, że nie słyszę i dalej wpatrywałam się przed siebie. Nagle poczułam na swoim udzie coś ciepłego. Przeniosłam wzrok na nogę i zobaczyłam jego rękę. Kurwa co tu się odpierdala? Postanowiłam, że nic nie będę mówić dlatego chciałam strzepnąć jego dłoń swoją. Nie chwyciłam jej jednak bo byłoby to dziwne ale brzegiem dłoni i szybkim zamaszystym ruchem, zrzuciłam ten ciężar. Odchrząknęłam i wróciłam do poprzedniej czynności jednak sytuacja znowu się powtórzyła. Zacisnęłam zęby i strzeliłam mu w tą rękę ale nic się nie wydarzyło. Nawet się nie wzdrygnął. Spróbowałam ponownie ale znowu nic. Zaczęłam uderzać raz za razem i nadal nie poskutkowało. Wlepiłam w niego swój wściekły wzrok, który jakby mógł to by zabijał i jedyne co widziałam to ten uśmiech. Jak widać to co robi, sprawia mu wielką frajdę i satysfakcję. Za każdym razem gdy chciałam usunąć dłoń z uda to ona natychmiast wracała z powrotem. Poddaję się. Przestałam działać w jakikolwiek sposób i tylko siedziałam. Jego ręka przez cały czas spoczywała na moim gołym udzie ponieważ miałam ubrane spodenki. Chłopak zaczął kreślić kółka kciukiem, po mojej skórze. Powodowało to we mnie dziwne uczucie jednak po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do jego ciepłego dotyku. Czasami jednak na chwilę zabierał dłoń żeby zmienić bieg ale zaraz potem odstawiał ją w to samo miejsce. I co dziwne kiedy tak się działo, to przez kilka sekund czułam jakbym coś utraciła, taką pustkę i osamotnienie.
-Łaoooayh-usłyszałam z tyłu jak ktoś się budzi i przeciąga.
-I jak tam, daleko jeszcze czy...łoł ooo uhuhu. Co tu się podziało?-Kate była wyraźnie zaskoczona tym jak Mike jest do mnie 'przyklejony'. A już miałam to światełko nadziei, że nie zauważy no ale ona przecież nie jest głupia. I oczywiście ten dureń nic jej nie odpowie tylko zawsze wszystko jest na mojej głowie. Nabrałam powietrze do płuc i wypuściłam je.
-Nie pytaj proszę. A jeżeli koniecznie musisz wiedzieć to gadaj z nim.- wskazałam na szczerzącego się cały czas obok mnie chłopaka.
-Okeej? Więc o co chodzi Mike?
-No widzisz Kate...jesteśmy parą i się kochamy.-otworzyłam buzię, zmarszczyłam brwi i otwartą ręką, uderzyłam chłopaka w tył głowy.
-Wcale, że nie. Nie słuchaj go. Poprostu się założyliśmy.
-O co? Kto lepiej kogo wymaca?- dziewczyna ze śmiechem poruszyła znacząco brwiami.
-Nie! O to czy wytrzymam bez wydzierania się na niego i obrażania do końca drogi a on jak widzisz próbuje to na mnie wymusić.
-A co będzie jak wygrasz?
-Wtedy Mike pójdzie do szkoły w stroju baletnicy i nie będzie mi zawracał dupy.
-A...jeżeli on wygra?
-To poniżające ale będę go musiała pocałować.
-Oooo no to powiem ci chłopie, że wysoka stawka no i warto ale musisz się chyba bardziej postarać bo jak na razie to Lii bardzo dobrze idzie.
-No niestety wiem.-brunet zgodził się ze słowami przyjaciółki.

Heej. Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. I zauważyłam, że trudno od was o jakikolwiek komentarz, który da mi do zrozumienia czy coś wam się nie podoba albo wręcz bardzo podoba. Chciałabym mieć świadomość tego, że to opowiadanie nie jest najgorsze więc bardzo prosiłabym was żeby zostawić po sobie jakiś komentarz, chociażby najkrótszy. A tak poza tym to nawet nie wiecie jak się cieszę gdy jest chociaż jedna odsłona więcej. Postaram się napisać w miarę szybko kolejny rozdział. Papa.

Change the bad boy (W TRAKCIE POPRAWY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz